Krzysztof Zyzik: Dla kogo grają "Puśki"

Redakcja
Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Te skrajnie lewicowe wariatki robią dla rosyjskiej opozycji więcej szkody niż pożytku.

Można odnieść wrażenie, że cały cywilizowany świat wstawia się za dziewczynami z zespołu Pussy Riot, skazanymi za profanację w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. "Puśki" wykrzyczały na ołtarzu świątyni punkowy manifest: "Bogurodzico Dziewico, przegoń Putina!".

Angela Merkel i Catherine Ashton, Paul McCartney i Peter Gabriel - miło byłoby zaśpiewać w tak doborowym chórze obrońców "Buntu Cipek". Sorry, ale ja tych wariatek w kominiarkach bronić nie mam zamiaru.

Nie to, żebym pałał sympatią do ruskiego przywódcy, który patronuje autorytarnym rządom służb specjalnych i skumanych z nimi oligarchów. Który jednych biznesmenów hołubi, a drugich zsyła do łagrów. W którego kraju morduje się niewygodnych dziennikarzy. Nie, Władimir Wadimirowicz Putin nie jest bohaterem z mojej bajki. Jednak "Puśkom" nie kibicuję.

Przeciwnie, uważam, że te młode zadymiary robią dla demokratycznej opozycji w Rosji więcej szkody niż pożytku. Putin bardzo się stara wmówić Rosjanom, że jego przeciwnicy to polityczna chuliganeria, dziwacy, wrzód na ciele "zdrowego społeczeństwa". Że to niebezpieczni anarchiści, którzy - inspirowani z zewnątrz, a jakże - dążą do rozpadu Rosji.
Pussy Riot są jakby skrojone na potrzeby prokremlowskiej propagandy. Wszystkie akcje tych pań toną w morzu wulgarności. Profanacja świątyni jest tylko jednym z przykładów. Kilka lat wcześniej, po objęciu prezydentury przez Dmitrija Miedwiediewa, liderka grupy Nadieżda Tołokonnikowa zorganizowała publiczną orgię przed wypchanym niedźwiedziem w Muzeum Biologicznym w Moskwie. Będąc w 9. miesiącu ciąży, uprawiała seks na oczach zwiedzających. Sądzę, że nie tylko rosyjski i nie tylko konserwatywny wyborca takich "happeningów" nie jest w stanie strawić.

Jakkolwiek spiskowo to brzmi, inicjatywy "Pusiek" są tak na rękę władzy, że ta mogłaby je sama wymyślić lub przynajmniej inspirować. Podobnie jak akcje ukraińskiego Femenu, którego półnagie członkinie w akcie solidarności z "Buntem Cipek" ścięły piłą łańcuchową… krzyż poświęcony ofiarom komunistycznej bezpieki.

Nie kibicuję "Puśkom", Femenowi i pomniejszym grupom skrajnie lewicowych wariatek w ich kolejnych "postępowych" akcjach. Nie oznacza to jednak, że popieram wysyłanie tych biednych dziewczyn do łagru - to byłoby draństwo. Sądzę zresztą, że tam ostatecznie nie trafią. Raczej wierzę, że car wielkodusznie okaże łaskę, zresztą wezwała go już do tego Cerkiew. Cara na taki gest stać, bo mimo ogólnoeuropejskiej zadymy "Puśki" nie są dla niego przeciwnikiem tej wagi co Chodorkowski. Z całym szacunkiem dla bujnej wyobraźni pani Nadieżdy - nie stworzy bloku politycznego mogącego zagrozić Putinowi.

A gdyby jednak spełnił się sen ruskich feministek? Wyobraźcie sobie: Prezydentka Rosji Nadieżda Tołokonnikowa. Doświadczenie zawodowe: publiczna orgia pod wypchanym niedźwiedziem… Nie pytajcie mnie proszę, kogo bym w takiej sytuacji wolał na Kremlu: zbuntowaną "Puśkę" czy bezpieczniaka z Leningradu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska