Kto się zawziął?

Beata Cichecka
Paczkowski kupiec stanął przed kolegium, bo nie chce uiszczać opłaty targowej bez rachunków.

Jego bój z gminą trwa od stycznia. - Dorabiam sobie na targu, żeby nie siedzieć bezczynnie, gdy nie mam pracy. Muszę utrzymać rodzinę - tłumaczy Leszek Suwak z Paczkowa. - Nie dość, że placowy żąda ode mnie jednorazowo 18 zł za dwumetrowy namiot, podczas gdy uchwalona przez gminę opłata za plac wynosi 7 zł od 1 m kw., to jeszcze nie chce wystawić mi rachunku. Nie mogę odliczyć tych wydatków od podatku na podstawie kwitku, który wygląda jak bilet do kina. Urząd Skarbowy nie uwzględni mi jakichś świstków, które każdy może wybrać z kosza na śmieci. Jak poszedłem do urzędu gminy, odesłano mnie do biblioteki, a stamtąd znowu do urzędu. Krew mnie zalała i postanowiłem, że nic nie więcej nie zapłacę bez faktury. Trwa to od stycznia. Tydzień temu dostałem z tego powodu wezwanie na kolegium ds. wykroczeń w Nysie, ale sprawa jeszcze się nie zakończyła.

Targowisko przy miejskim rynku, którym administrował wcześniej Związek Emerytów i Rencistów, samorząd oddał w zarząd bibliotece publicznej, by mogła zarobić na swoje potrzeby. Od 1.01.2001 r. za pobór opłaty targowej otrzymuje ona 50 proc. prowizji.
Burmistrz Paczkowa Bogdan Wyczałkowski zauważa, że na targu handluje ponad 30 osób i żadna z nich nie ma pretensji, tylko Leszek Suwak. - Po raz pierwszy słyszę o jakimś rachunku - dziwi się. - Rozliczamy się tak od 1990 r., kiedy to powstało targowisko. Urząd nie będzie wystawiać żadnych imiennych faktur z tytułu opłaty targowej, a biblioteka wypisywać rachunków nie może. W koszty działalności gospodarczej można wliczać kwity, a nawet bilety parkingowe.

Leszek Suwak twierdzi, że gmina zawzięła się na niego, bo przed kampanią wyborczą filmował bałagan w tym miejscu. - Ten targ nie figuruje w planach zagospodarowania przestrzennego i nie spełnia wymogów przeciwpożarowych - irytuje się. - Na środku stoją cztery garaże, do których dojazd jest zastawiany straganami. A jak niemiecka wycieczka zobaczyła toaletę, to uciekła z przerażeniem.
Według Bogdana Wyczałkowskiego, zapalnikiem konfliktu stała się odmowa dzierżawy kawałka placu targowego Leszkowi Suwakowi. - Oprócz stołów, na których sprzedaje się tylko w środy i soboty, stoją tam dwie "szczęki" - informuje. - Ponieważ są one otwarte przez cały tydzień, ich właściciele płacą za dzierżawę gruntu. Suwak też tak chciał, chociaż żadnej budki nie ma, a nie można nakładać czynszu za przenośny namiot. Z powodu stojących tam garaży targowisko jest tylko tymczasowe. Chcieliśmy je zlikwidować, ale kupcy protestowali, więc pozostawiliśmy je tam jeszcze na jakiś czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska