Kup sobie kałacha

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Przykładowe ceny broni deco.
Przykładowe ceny broni deco.
Kałasznikow na ścianę w pokoju? A może działo do ogródka? Wszystko legalnie, z demobilu, więc chętnych nie brakuje.

Wybór broni jest bardzo szeroki, bo nasza armia wyprzedaje uzbrojenie wycofywane z użycia. Ceny zaczynają się od 1,5 tys. zł. Sprzedażą zajmują się firmy, które mają dostęp do broni z demobilu. Broń starszą, z czasów II wojny, trzeba importować z zagranicy.

- Jak wszędzie, są tu promocje, oferta w internecie i sprzedaż z dostawą do domu - opowiada jeden z mieszkańców Opolszczyzny, który kupił mauzera i kałasznikowa "deko", czyli broń dekoracyjną, z przewierconą lufą i zamkiem, z której już nie można strzelać. - Wszystko zależy od zasobności portfela klienta.

- Nasz rynek robi się bardzo chłonny, bo coraz więcej Polaków chce kupić sobie taką broń - mówi Przemysław Kamiński z jednego ze sklepów z bronią deko. - Nikomu, kto miał dowód osobisty, nie odmówiliśmy sprzedaży.

Dla wyjątkowych kolekcjonerów zdarzają się oferty specjalne: armaty dywizyjne, a nawet całkiem współczesne czołgi.

Centralne Laboratorium Kryminalistyczne przy Komendzie Głównej Policji zalegalizowało już około 5 tys. sztuk broni deko w całym kraju. Najwięcej w Warszawie i na Górnym Śląsku.

Opolszczyzna ma u siebie niecały promil z tego arsenału. - Zarejestrowaliśmy dotąd 43 sztuki takiej broni, należącej do 23 Opolan - mówi podinspektor Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Nieoficjalnie policjanci obawiają się trochę powszechnego dostępu do broni deco, bo może ona posłużyć przestępcom do zastraszania podczas napadów. Tylko fachowiec bowiem zorientuje się, że nie da się z niej strzelać.

Broń deko (dekoracyjna) została w Polsce "uwolniona" po zmianie ustawy o broni i amunicji w 2003 r. W przepisach pojawiło się pojęcie broni pozbawionej cech użytkowych, czyli tak przerobionej, żeby nie można z niej było oddać strzału, a nawet spowodować huku czy błysku. W praktyce warsztaty rusznikarskie trwale uszkadzają broń wycofywaną z magazynów wojskowych, przewiercając wszystkie najważniejsze elementy, m.in. szkielet, lufę, zamek, komorę zamku.

Dla laika taka broń niczym się nie różni od oryginalnej. Po prostu ma kilka dziurek więcej. Przerobiona broń trafia do Centralnego Laboratrium Kryminalistycznego, które sprawdza, czy faktycznie spełnia wymogi bezpieczeństwa, i wydaje stosowne zaświadczenia. Dopiero taka broń może trafić do sprzedaży. Aby ją kupić, wystarczy mieć 18 lat i dowód osobisty. Nabywca musi jednak w ciągu 5 dni po sprzedaży zgłosić się do komendy wojewódzkiej policji i zarejestrować swoją broń, przedstawiając m.in. fakturę kupna oraz dokumenty legalizacyjne. Wydanie książeczki rejestrowej kosztuje dodatkowo 82 złote.

- Kupują trzy kategorie ludzi, po pierwsze amatorzy militariów, którzy chcą mieć pamiątkę po wojsku, np. kałasznikowa czy raka - wylicza Przemysław Kamiński z firmy handlującej bronią deko. - Broń z czasów II wojny światowej, także radziecką czy niemiecką, chętnie kupują kolekcjonerzy. Trzecia grupa to członkowie różnych historycznych grup rekonstrukcyjnych. Oni chętnie chcieli mieć też broń hukową, ale taka wymaga pozwolenia, a nie rejestracji.

Przepisy o dostępie do broni, także tej kolekcjonerskiej i dekoracyjnej, w Unii Europejskiej są regulowane przez każdy kraj z osobna. W Czechach karabin deko można kupić w sklepie bez żadnej rejestracji. W Holandii zakazane jest nawet posiadanie broni zabawkowej, imitującej prawdziwą. W Niemczech prywatny arsenał broni deko jest sto razy większy niż w Polsce i dochodzi do pół miliona sztuk broni.

- Trochę się obawiamy, że kiedyś u nas ktoś z polityków dojdzie do wniosku, że nie można dawać narodowi nawet takich karabinów i nagle trzeba to będzie wszystko oddawać - komentuje jeden z hobbystów.

Zdarza się też, że policja ujawnia przypadki przerabiania broni deko na używalną. - To wymaga dużej wiedzy i dostępu do części zamiennych, ale Polak potrafi... - przyznaje Przemysław Kamiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska