W tej sprawie szokująca jest nie tylko postawa właściciela Baloo, który przypiął psa łańcuchem i - jak uważa opolski TOZ - nie zapewnił mu misek ze świeżą wodą i jedzeniem, ale także obojętność przechodniów, którzy każdego dnia przychodzili obok posesji i nie zareagowali.
Pomoc Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyszła o kilka tygodni za późno...
Śledczy uwierzyli właścicielowi, że pies sam nie chciał jeść
Po śmierci Baloo prokuratura wszczęła dochodzenie dotyczące możliwości znęcania się nad zwierzęciem przez właściciela. Przesłuchano mężczyznę, a także wolontariuszy TOZ-u, dzięki którym sprawa ujrzała światło dzienne. Ostatecznie Prokuratura Rejonowa w Prudniku umorzyła dochodzenie.
- Opinia biegłego wskazywała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci było wygłodzenie, jednak biegły nie był w stanie wskazać, czy było to spowodowane niedostarczaniem pożywienia przez właściciela, czy przez fakt, że pies nie chciał przyjmować pokarmu – tłumaczy prokurator Stanisław Bar, rzecznik opolskiej prokuratury.
Śledczy uznali za wiarygodne zeznania właściciela, który od początku zarzekał się, że pies po prostu nie chciał jeść. Na korzyść mężczyzny miał świadczyć również fakt, że posiadał także trzy inne psy oraz inne zwierzęta, które miały być w dobrej kondycji, a przeprowadzone kontrole na jego posesji nie wykazały uchybień w zakresie opieki nad zwierzętami.
TOZ będzie walczył dalej
Z takim rozstrzygnięciem nie zgadza się opolski TOZ, który zwraca uwagę, że prywatna opinia weterynaryjna była miażdżąca dla właściciela.
Pies miał widoczny zanik mięśni, miał anemię i był odwodniony, a mimo to - jak tłumaczy Jeleniewska - właściciel nie zareagował, nie wezwał weterynarza, a w dodatku przypiął psa łańcuchem.
Baloo jadł także papki wzmacniające u weterynarza, co - zdaniem opolskiego TOZ-u - świadczy o tym, że pies miał apetyt, tylko nie otrzymywał pożywienia.
- Złożyliśmy już zażalenie na decyzję prokuratury i jesteśmy w stanie pójść do sądu, aby pociągnąć do odpowiedzialności karnej właściciela. Nie zostawimy tak tej sprawy, ponieważ właściciel, który zgotował psu takie męczarnie, musi pójść do więzienia – dodaje Dorota Jeleniewska, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu.
Nie można być obojętnym na krzywdę
- Pies był wystawiony na widok wszystkich od dłuższego czasu. W agonii, z drgawkami, bez kropli wody i pokarmu od bardzo długiego czasu czekał tylko na śmierć. Nie umiał zawołać, poprosić o pomoc. To ludzie zgotowali mu tutaj piekło – mówi Dorota Jeleniewska z opolskiego TOZ-u.
Zwraca także uwagę, że tego cierpienia można byłoby uniknąć, gdyby nie znieczulica ludzi.
- Każdy, kto widział od tygodni tego psa i nie zareagował, jest tak samo winny jego cierpienia i śmierci w męczarniach – dodaje - Dorota Jeleniewska.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?