Można widzieć językiem

Redakcja
Dr Zbigniew Florczak: – Wszczepiając komuś inny mózg, przełożylibyśmy do innego ciała cudzą duszę. Z tym etycy nie chcą się pogodzić.
Dr Zbigniew Florczak: – Wszczepiając komuś inny mózg, przełożylibyśmy do innego ciała cudzą duszę. Z tym etycy nie chcą się pogodzić. Paweł Stauffer
Rozmowa ze Zbigniewem Florczakiem, neurochirurgiem.

- Na niedawnej konferencji "Mózg - Komputer" w Opolu wygłosił pan brawurowy wykład o tym, jak inżynierowie pomagają neurochirurgom, i zakończył go apelem do etyków: nie ograniczajcie nas! Zabrzmiało jak skarga.
- Tam było też zawołanie skierowane do inżynierów: Pomagajcie nam! I do pacjentów: Ufajcie nam! Przypominam dla porządku, ale i po to, żeby ktoś nie odniósł wrażenia, że nawołuję do jakiejś nagonki na etyków, zwłaszcza tych religijnych, bo ich miałem na myśli. Zacznę tak. Wiemy, że istota ludzka ma mózg. A mózg jest istotą wszystkiego. Możemy zatem wyrokować, że to ten mózg wymyślił sobie boga, a więc sam stworzył sobie mechanizm rzekomej nadprzyrodzonej kontroli nad tym, co się dzieje na świecie. I sam siebie w ten sposób ogranicza. Ale po co?

- Czy ja to dobrze zrozumiałem? Pan twierdzi, że ponieważ wmówiliśmy sobie Boga, więc się teraz nie musimy na niego powoływać, dłubiąc w ludzkim mózgu?
- Tak to mniej więcej można wytłumaczyć. Albo Bóg jest, albo go nie ma. Nie ma prawd leżących pośrodku. Na żaden temat.

- Załóżmy, że przyjmujemy wersję, że Boga nie ma. Czy wtedy powinno się dać medycynie całkowitą wolną rękę? Nawet doktorowi Mengele?
- Ależ nie! Ktoś musi nas, lekarzy, kontrolować. Pilnować. Gdyby nie było granic, każdy szaleniec mógłby robić z ludzkim organizmem i umysłem, co by mu przyszło do chorej głowy. Mówiąc o granicach, miałem na myśli to, co się stało w USA z badaniami nad komórkami macierzystymi, na które były ogromne pieniądze, między innymi z fundacji Keanu Reevesa, sparaliżowanego odtwórcy Super- mana. Te badania wstrzymano z przyczyn etycznych. Tymczasem leczenie złamanego rdzenia kręgosłupa nie posunęło się od dobrych dwóch tysięcy lat. Nikt nie potrafi nic zrobić z obciętym rdzeniem, ponieważ nie umiemy jeszcze zespolić komórek nerwowych. Nadzieją była komórka macierzysta, która może przejąć funkcję dowolnej komórki z naszego ciała, więc w tym przypadku zamienić się w komórkę nerwową kręgosłupa i zespolić rdzeń w sposób naturalny. Teraz próbujemy robić to za pomocą drutów.

- Czego wam jeszcze nie wolno, a co byście chcieli zrobić?
- Etycy apelują, żeby do mózgu nie wszczepiać za dużo sztuczności, chcą, aby ten mózg był naturalną, integralną częścią człowieka. Żeby nie prowadzić badań nad sztucznymi zmysłami, czyli żeby nie tworzyć systemu kamer do oglądania świata przez niewidomych, sztucznych nosów do wąchania…

- Jedną z takich kamer pokazano w Opolu na omawianej konferencji.
- Niezwykła sprawa, bo niewidomy od urodzenia człowiek widział za pomocą swojego - uwaga, uwaga - języka! Jak wąż. Na głowie zamontowano mu kamerę, która połączona była z komputerem, a ten z przewodem trzymanym w ustach. Taką rurką, która wygląda jak te, przez które maratończycy popijają z manierek. Obraz z kamery wędruje do kubków smakowych, a poprzez nie do mózgu. Pacjent dzięki temu mógł chodzić po ściance wspinaczkowej. Jednak kamera miała mało pikseli, gdyż na języku nie za wiele tych kubków, więc mimo wszystko obraz był niedokładny.

- To teraz pora, żeby ktoś wymyślił czipy, które wszczepione w język, zastąpią kubki smakowe.
- Dobra podpowiedź! Nie dość, że będziemy wyraźniej czuli smak potraw, to jeszcze niewidomi zobaczą wyraźniejszy obraz. Ale… ale może to się okazać niepotrzebne, bo już są plany, aby w oczach niewidomego zamontować miniaturowe kamerki i połączyć je kabelkami z mózgiem. Oczywiście, przepuszczając wszystko przez stosowny komputer.

- A komu może przeszkadzać sztuczny nos? Albo słuch? I czy nie przesadzacie aby? Jakoś nie słyszałem, żeby biskupom przeszkadzały aparaciki do uszu.
- Niektórym kościelnym etykom przeszkadza zbyt mocna ingerencja w obszary związane z mózgiem. Oko jest dla nich okiem, nos jest nosem, ucho jest uchem.

- To dlaczego nie protestują przeciwko protezom nóg?
- Bo noga nie jest związana z umysłem, a słuch czy węch tak, gdyż tymi zmysłami rządzi mózg, to nasze osobiste centrum dowodzenia. A mózg został przez nich nazwany "kruchym domem duszy", czymś tak wyjątkowym, osobnym, oryginalnym, niepowtarzalnym, że wszelkie majstrowanie przy nim jest moralnym nadużyciem. Proszę zwrócić uwagę, że o ile przeszczepy serca, w którym kiedyś ponoć mieściła się dusza, nie budzą dziś żadnych emocji w duchownych, o tyle przeszczepy mózgu to temat tabu.

- Dlaczego?
- Bo wszczepiając komuś inny mózg, przełożylibyśmy do innego ciała cudzą duszę. Z tym etycy nie chcą się pogodzić.

- A technicznie byłoby to możliwe?
- Technicznie prawie wszystko jest już dziś możliwe. Rzecz w przyzwoleniu etycznym. Wie pan, neurochirurgia poniosła swego czasu wielką klęskę, choć dostała za nią Nobla. Obecnie dokonania warunkujące Nobla muszą być naprawdę duże, chociaż w historii zdarzyło się, że nagrodę dostawały nieodpowiednie osoby, na przykład Portugalczyk Egaz Moniz, neurochirurg, który wymyślił lobotomię i przy okazji uśmiercił tysiące ludzi.
Pod koniec lat 20. wynalazł metodę angiografii, którą stosował do obrazowania mózgu i za którą powinien był niewątpliwie dostać Nagrodę Nobla. Ale nie dostał. Komitet noblowski czekał ponad 20 lat, aby wreszcie przyznać mu nagrodę za odkrycie i rozwój techniki, która przysporzyła wielu ludziom wiele bólu i zgryzoty, a wątpliwe jest, czy kogokolwiek wyleczyła. Po prostu brano szpikulec do lodu, młotek i wbijano go do mózgu przez oko, uszkadzając podstawę płata czołowego i zmieniając pacjenta charakterologicznie. W latach 40. po USA jeżdżono z takimi zabiegami jak z cyrkiem objazdowym. Sądzono, że w ten sposób złych ludzi da się zmienić w dobrych. Jak zebrano potem efekty, to okazały się zatrważające: masa zgonów wskutek krwiaków, ale jeszcze gorsze było to, że zamieniano ludzi w rośliny. Gdy w 1949 roku lobotomii przyznano Nagrodę Nobla, ta metoda była już uznana za szarlatanerię. W międzyczasie ogromne postępy poczyniła też farmakologia. Wiele spraw dało się już załatwić tabletkami - bez wbijania komuś przez oko szpikulca do mózgu. Od tamtej pory etycy zaczęli patrzeć nam na ręce tak uważnie, że od samego patrzenia te ręce czują się już skrępowane.

- A co to jest biofeedback mózgowy?
- To jest dostarczanie przez komputer informacji zwrotnej o stanie mózgu pacjenta. Komputer jest jakby lustrem, w którym przegląda się mózg. Na dodatek jest takim lustrem, które podpowiada, co zrobić, żeby osiągnąć pożądany efekt. Na przykład wyciszenia albo skupienia. Ba, to lustro może samo stymulować, czyli pobudzać mózg do pożądanych przez nas zachowań.

- Staję się niewolnikiem komputera? Elektroniczna smycz?
- Nie, i tu zacytuję organizatora konferencji, doktora Szczepana Paszkiela, który wyraźnie powiedział, że należy podłączać mózg do komputera, a nie komputer do mózgu. To mózg ma rządzić układem, a nie na odwrót.

- Dlaczego pana wystąpieniu na konferencji towarzyszyła muzyka z filmu "Matrix"?
- W ostatniej scenie Neo otrzymuje od Naczelnego Inżyniera dane, o których dowiaduje się, że dzięki nim pozna wszystko, czego do tej pory nie znał, że niemożliwe stanie się możliwe. Pomyśleliśmy więc z Darkiem Łątką, moim szefem i ordynatorem Oddziału Chirurgii w WCM, z którym przygotowywałem pokaz, że ta muzyka będzie ukłonem w stronę inżynierów - współorganizatorów konferencji "Mózg - Komputer".

- Co już się stało możliwe? Co stanie się możliwe?
- Nauka stale nas zaskakuje. Szykując z Darkiem materiał na konferencję, nie wiedzieliśmy, że niebawem będziemy używać wybarwiaczy do mózgów.

- Czego?
- Podajemy choremu substancję, która ma takie właściwości, że nasyca sobą wyłącznie guza mózgu. On się wtedy świeci, wołając do nas: "Chodź po mnie!". I my idziemy, ze skalpelem, ale po ciemku. Bo tylko w ciemności ten świecący guz jest widoczny. Wykręcamy go jak żarówkę.

- Po co sobie tak utrudniać? W świetle guza też przecież widać.
- Lecz nie widać, gdzie się kończy chora tkanka, gdzie przebiega granica. Więc wycinaliśmy z tak zwanym marginesem. Inaczej mówiąc, wycinano przy okazji kawalątek zdrowego mózgu. O ile w przypadku zwykłego mięśnia nie ma to aż takiego znaczenia, o tyle w przypadku mózgu ma kolosalne.

- Teraz kolej na kogoś, kto wymyśli specyfik, po którym guz nie tylko będzie świecił, ale i migał jak policyjny kogut.
- Doceniam pana poczucie humoru, ale nie zdziwiłbym się, gdyby takie coś ktoś naprawdę wymyślił. Nauka naprawdę nas zaskakuje.

- To dlatego, gdy umawiając się na wywiad, spytałem przez telefon, co pana ostatnio zadziwiło w medycynie, usłyszałem: właściwie to nic?
- Tak, właśnie dlatego.

- W jaki sposób będziemy mogli podłączać się do komputerów? Będziemy mieli wmontowane w czaszki gniazda USB? Podnoszę sobie loczek i wtykam pendrive'a?
- A po co taka fatyga? To się wszystko będzie odbywało bezinwazyjnie. Bez pośrednictwa przewodów. Czy dziś, żeby uruchomić telewizor, musi się pan z nim łączyć jakimś kablem? Ma pan do tego pilota. Pełne porozumiewanie się w świecie jest możliwe dzięki falom elektromagnetycznym. I one działają w dwie strony: pan wysyła falę do urządzenia i ono wysyła ją do pana. To umożliwi w przyszłości obsługę maszyn samą tylko ludzką myślą.

- Będę mógł sobie włączyć piekarnik, wracając po pracy do domu? Sterować pralką? Ekspresem do kawy?
- Więcej, będziemy mogli kierować kiedyś samochodem bez użycia rąk. Samą tylko stymulacją mózgu. Oczywiście, najpierw będzie konieczny trening psychologiczny, to będzie wymagało trochę wprawy.

- To nie lepiej wcisnąć ten guzik paluchem?
- Odpowiem tak. Jak wprowadzano BMW serii X drive, to dołączono do niego kilkusetstronicową książkę obsługi. Aby jeździć swobodnie tym autem, trzeba się było naprawdę nieźle wyszkolić. Co ja mówię, BMW! Wystarczy sięgnąć po pierwszy lepszy telefon komórkowy, ile w nim funkcji, ile w nim nowości. Proszę sobie wyobrazić, że pierwsze klawiszowe telefony stacjonarne też wywoływały opór, były czymś dziwacznym, bo ludzie byli przyzwyczajeni do kręcenia tym kółkiem z cyferkami na ebonitowej oprawie. Ale to idzie teraz w tę stronę, żeby wszystko było bardzo skomplikowane, ale jednak w obsłudze intuicyjnie proste.

- I po to tylko mózg ma się łączyć z komputerem, aby nam było ociupinę łatwiej w życiu? Bo się komuś nie chce wstać do pralki?
- Ależ panie redaktorze, lenistwo było zawsze głównym motorem napędowym ludzkości. To wygodnicki leniuch wymyślił zapewne koło, bo mu się nie chciało nosić ciężarów na plecach. A winda? Ruchome schody? Wie pan, co moim zdaniem będzie głównym miernikiem postępu technologicznego w przyszłości? Lenistwo i szybkość transmisji danych.

- Ta szybkość i tak jest już ogromna.
- Ale gdy się strona otwiera dłużej niż dwie sekundy, to się irytujemy, prawda?

- Intrygujące hasło "Mózg - Komputer", a my rozmawiamy o praniu na odległość.
- Rozumiem, że potrzebuje pan mocniejszych przykładów. Będzie można sterować łodziami podwodnymi bez załóg, samolotami bez pilota. A czy wie pan, że człowiek najprawdopodobniej nie postawi nigdy stopy na Marsie?

- Dlaczego?
- Bo poleci tam za niego awatar sterowany ludzką myślą. I tu wchodzimy na bardzo interesujące i obiecujące pole awatarów. Podłączając pański umysł do komputera, przeniesiemy pana do iluzorycznego obszaru, do pana osobistego raju. Jako medyk, uważam to za fantastyczną terapię dla ludzi z ograniczeniami psychoruchowymi.

- A kto ten raj stworzy?
- Sam chory stworzy sobie ten raj. Nie będzie mógł chodzić, ale mając awatara, będzie mógł startować w olimpiadach. Nie mając rąk, będzie mógł być rzeźbiarzem. Nie mogąc uprawiać seksu, będzie regularnie zaspokajany i w tym ważnym obszarze życia. Wszystko dzięki połączeniom mózg-komputer. I proszę pamiętać, że awatar nie ma ograniczeń.

- Ale w końcu człowiek się z nim rozłącza. I nagle znów jest sparaliżowany od szyi w dół, a wokół łóżka wiszą na stojakach foliowe torby. I co wtedy? Kac jak po narkotyku? Moralniak?
- Nie wiem. Trudno mi tego typu sprawy przewidzieć. I właściwie sobie nimi aż tak bardzo głowy nie zaprzątam. Proszę pamiętać o jednym, i mogłem to zaznaczyć już na wstępie rozmowy. Ja reprezentuję tu interesy ciężko chorego człowieka. Ja reprezentuję marzenia, dążenia, pragnienia pacjenta przykutego do łóżka. Chcę go wysłać do jego marzeń. Mnie nie interesują iluzje zdrowego człowieka, ja nie chcę bogatym dostarczyć kolejnej komputerowej gry. Ja chcę dać szczęście chorym i uważam, że spinanie mózgu z komputerem jest do tego szczęścia dobrą drogą. Chcę przywrócić świat dwudziestolatkowi, który nieszczęśliwie skoczył na główkę do kamionki. Morfina też jest szkodliwym narkotykiem, a podajemy ją chorym, bo bywa dla nich zbawienna. Ja tu mówię o awatarach komputerowych, ale będą jeszcze awatary klasyczne, gdzie konkretnego pacjenta zastąpi robot sterowany myślą, oraz paraawatary, których funkcjonowanie będzie polegało na tym, że sparaliżowanego włoży się w skafander, podepnie do komputera i on będzie dzięki temu odczuwał bodźce, a siłą woli będzie poruszał kończynami.

- A czy wszczepiając sobie różne brain chips, czyli czipy mózgowe, będziemy mogli jakoś podrasować swój mózg? Lepiej widzieć? Szybciej zapamiętywać? Dokładniej się skupiać?
- Oczywiście. Będziemy nie tylko wyraźniej widzieć, ale będziemy widzieć także w podczerwieni, w ultrafiolecie. Jak koty, jak węże. Książkę przeczyta pan w godzinę i zapamięta ją po pierwszym czytaniu.

- Sam teraz nie wiem: bać się tego? Bronić przed tym? Zostać entuzjastą?
- Nie trzeba nic robić, to samo przyjdzie. I będzie. Po prostu. Nawet pan nie zauważy, jak się zmieni. Bo człowiek stale się zmienia. Czy protestował pan przeciwko soczewkom kontaktowym? Przeszczepom włosów? Odsysaniu tłuszczu? Implantom zębowym?

- Ale to doprowadzi do dyskryminacji. Będą ludzie lepiej doposażeni przez swój komputer i gorzej doposażeni. Podrasowani mocniej i mniej. Ludzie gorsi i lepsi.
- Czy dziś wszystkich stać na operacje plastyczne? Jak ktoś ma więcej pieniędzy, to ma większy telewizor, szybszy samochód, większe mieszkanie, jeździ na lepsze wakacje, ogląda świat z innej perspektywy. Dyskryminacja była, jest i będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska