Nie lubię jałowego gadulstwa

Fot. Witold Chojnacki
Fot. Witold Chojnacki
Rozmowa z Bogdanem Tomaszkiem, wojewodą opolskim

Dr Bogdan Tomaszek - wojewoda opolski, ur. się 5 maja 1954 roku w Gardeji, woj. pomorskie, Z wykształcenia jest fizykiem, ma doktorat z chemii, pracował jako ekonomista - kierownik działu w Instytutcie Ciężkiej Syntezy Organicznej "Blachownia" w Kędzierzynie-Koźlu. Jest żonaty ma dwóch synów. W polityce od 1993 roku, senator RP IV kadencji 1997/2001. Lubi: Bieganie na długich dystansach powyżej 10 km - czas na przemyślenia, dobry film, muzykę, książkę, Internet jako narzędzie pracy. Kontakt mailowy - [email protected] lub [email protected].

- Jak pan się czuje po pierwszym dniu wojewodowania? Wszyscy są mili, uprzejmi, gratulują..?
- Jest sympatycznie. Zmiana warty na tym stanowisku odbyła się w bardzo kulturalny sposób, nie widziałem żadnych oznak niechęci. Zresztą sama pani wojewoda Rutkowska podkreśliła, że w każdej chwili jest gotowa służyć mi radą i pomocą, co podkreślam jako gest znamionujący jej wysoką klasę.

- Ale i zaczynają się schody - na dzień dobry ma pan próbę secesji powiatu brzeskiego.
- Wicepremier Ludwik Dorn powiedział wyraźnie, że rząd nie przewiduje w tej kadencji Sejmu debaty nad zmianą podziału administracyjnego kraju. Skoro tak, to nie ma się co martwić…

- Brzeżanie co jakiś czas zgłaszają tego typu pomysły. Może warto byłoby wreszcie je wyjaśnić?
- Jestem gotów jechać do Brzegu i spotkać się tam ludźmi mającymi chęć odejścia od Opolskiego. Nie ma żadnych przeszkód z mojej strony.

- Co by im powiedział?
- Na pewno namawiał bym ich do szukania sposobów "pomożenia samemu sobie". Cała filozofia państwa oparta jest na zasadzie, że za poziom bytu mieszkańców, za ich samopoczucie, odpowiadają władze samorządowe. Rozumiem, że władze brzeskie mogą się czuć niedoceniane przez Opole i region, ale czy metodą na poprawę ich sytuacji jest zmiana granic województwa? Zresztą te zarzuty brzeżan wobec regionu jakoś dziwnie wyglądają w kontekście wypowiedzi marszałka województwa, który dowodzi, że po Opolu, to właśnie Brzeg otrzymał największą pomoc i wspomaganie finansowe. A tych faktów nikt nie podważył.

- Mówi pan raczej jak szef Sejmiku niż wojewoda. Bo to przecież w gestii wojewódzkiego parlamentu leży tworzenie dobrych warunków rozwoju gospodarczego gmin i powiatów.
- Ale nikt mi nie zakazuje inspirowania działań idących w tym kierunku.

- Jakich na przykład?
- Wspólnie odpowiadamy za region, dlatego uważam, że trzeba się zastanowić, jak zmienić sytuację, w której na jednego zatrudnionego w firmach opolskich, statystycznie czterech i pół mieszkańca pracuje za granicą. Co więcej - te pieniądze, które oni tu przywożą i wydają, wsiąkają w sieciach hipermarketów, czyli także nie tworzą dobrobytu regionu.

- Niektórzy zarobione euro inwestują. W domy na przykład.
- Ale proszę zwrócić uwagę, że firmy budowlane to znów nie Opolszczyzna, tylko Sieradz, Żywiec…

- Jak to zmienić?
- Nie ma cudownej recepty. Uważam, że potrzebna jest praca organiczna. Wielu samorządowców musi zrozumieć, że postawa roszczeniowa wobec budżetu województwa nie ma dziś sensu. Pieniądze na konieczne inwestycje są, tylko trzeba ich szukać nie w stolicy regionu, a w Warszawie, a najlepiej w Unii Europejskiej. A tu z kolei należy wykazywać się umiejętnościami pisania projektów. Znam sytuację w Lewinie Brzeskim - tam w urzędzie każdy pracownik pisze projekty. Jest przeszkolony. Oto przykład, że można aktywnie starać się o inwestycje zamiast jałowo debatować o zmianie granic województw.

- Powiedziałby pan brzeżanom - jesteście biedni bo za mało… kreatywni?
- To dobre określenie.

- Wróćmy do tego, jak generować dobrobyt regionu. Co pan poradzi marszałkowi i radnym Sejmiku?
- Wspólne zastanowienie nad tym, jak można byłoby powtórzyć sukces parku przemysłowo-technologicznego, jaki - pochwalę się - przy moim wydatnym wysiłku powstał w Kędzierzynie-Koźlu. Na miejscu zlikwidowanych firm, dzięki kilku nieczarodziejskim zabiegom pojawiły się nowe zakłady dające ludziom pracę. To są rzeczy do sprawdzenia, a ścieżki jak to zrobić zostały przetarte. Cóż więc stoi na przeszkodzie, by powielić ów pomysł w innych miastach, regionach? W Nysie mamy tradycje przemysłu motoryzacyjnego - wspaniałych fachowców, w Krapkowicach - wapienniczego… Kietrz i Głubczyce jeszcze niedawno stały rolnictwem… Czemu wspólnie nie usiąść i nie pomyśleć, jak uruchomić to, co dziś wydaje się nie do uruchomienia? Jak zrobić to, by nie rezygnując z zasad gospodarki wolnorynkowej, pchnąć gospodarkę na dobre tory?

- Pan mówi o potrzebie pisania dobrych projektów przez samorządy, ale w Polsce wciąż mamy do czynienia z "prawem klamki"…
- A ja wiem, które klamki warto naciskać!

- I pan je naciśnie, gdy będzie potrzeba?
- Oczywiście.

- Co jeszcze zaproponuje pan marszałkowi i sejmikowi?
- Uparte dobijanie się o uruchomienie Opolskiego Rynku Hurtowego Warzyw i Owoców. Są tereny powojskowe w Pokrzywnicy, w gminie Reńska Wieś. Idealnie nadają się do uruchomienia takiego właśnie interesu. Skoro mamy województwo rolniczo-przemysłowe, czemu do dziś nie mamy takiej właśnie firmy? Przecież zyski z niej tworzyłyby dochód regionu.

- Można odnieść wrażenie, że swoją pracę zamierza pan traktować w kategoriach "przyspieszania". To jest ta pisowska wersja "szarpania cugli"?
- Niczego nie zamierzam robić na siłę, ale rzeczywiście niepokoi mnie stan jakby pewnej stagnacji w regionie. Stan jakby przyzwyczajenia do tego, że jesteśmy bezpieczni, bo poziom bezrobocia obniża nam emigracja zarobkowa, a wyprowadzanie się firm z województwa to sytuacja naturalna.

- Każdy wojewoda prędzej czy później wchodzi na pole minowe, czyli stosunki z mniejszością niemiecką, a pomniki to już przykład wręcz nudny…
- Mamy prawo, które można oceniać jako złe lub dobre, niemniej ono istnieje, a zatem wszyscy musimy go przestrzegać. Pytał mnie dziś dziennikarz niemieckiej gazety, co sądzę o sprawie jednego z noblistów śląskich, która wywołała swego czasu tyle emocji. Odpowiedziałem jasno: jako do naukowca nie mam nic, natomiast skoro on nadzorował osobiście używanie gazów bojowych, nie powinien być patronem żadnej ze szkół.

- PiS ma marne stosunki z mniejszością, bowiem całkiem niedawno domagał się wprowadzenia dla niej identycznego progu wyborczego jak dla zwyczajnych partii. Pan jest wojewodą z pisowskiego rozdania. Przewiduje pan swary z posłami Krollem i Gallą?
- Są obowiązujące prawa, są konkretne rzeczy do wykonania - po co ktokolwiek z nas miałby tracić czas na jałowe spory?

- Jeden drobiazg: to pan podobno w 98 roku dostarczył marszałek Senatu list kędzierzyńskich polityków w którym mieli domagać się przyłączenia powiatu do województwa Śląskiego?
- Nieprawda. Odmówiłem dostarczenia tego listu.

- To czemu nie prostował pan tych informacji?
- Nie lubię jałowego gadulstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska