Niebieskie foki

Michał Wandrasz
Nurkowanie kojarzy się z lazurową wodą, kolorowymi rybkami i rafami koralowymi. Oni muszą się zadowolić brudną Odrą w której nic nie widać.

Policjanci-płetwonurkowie. Jest ich na Opolszczyźnie tylko pięciu. Młodzi, świetnie wyszkoleni i wysportowani. Trzeba mieć krzepę nie lada, żeby dźwigać na sobie specjalny sprzęt ważący prawie 40 kilogramów.

- Po co policji nurkowie? Do szukania zwłok, kradzionych i utopionych przedmiotów albo choćby porzuconej przez przestępców broni - wyjaśnia sierżant sztabowy Robert Sieńko, szef grupy opolskich nurków-policjantów. - Strażaccy nurkowie też wyciągają zwłoki i samochody z wody, ale ich zadaniem jest tylko wydobycie czegoś na brzeg, natomiast my musimy zrobić to tak, żeby nie zatrzeć śladów. Często trzeba jeszcze pod wodą zrobić wstępne oględziny auta, spisać numery silnika albo sprawdzić, czy nie ma w nim jeszcze skradzionych przedmiotów. Poza tym robimy też pirotechniczne sprawdzenie akwenów przed przejazdem jakiegoś VIP-a.
Najczęściej złodzieje topią skradzione samochody i pozbywają się gorących fantów w Odrze, zalanych wyrobiskach Silesii, w Piaśnie i podobnych zbiornikach pod Strzelcami Opolskimi. Ale bywają i nietypowe miejsca.

- Kiedyś dostaliśmy wezwanie, że mamy przyjechać na akwen przy Oleskiej w Opolu - wspomina Sieńko. - Trochę się zdziwiliśmy, bo nie bardzo mogliśmy skojarzyć jakiś zbiornik wodny w tamtej okolicy. Okazało się, że przez kilka godzin brodziliśmy w gliniastej wodzie stojącej w... wykopie pod przyszły akademik. Złodzieje wrzucili tam świeczniki i krucyfiksy skradzione po włamaniu do kościoła. Brodziliśmy w tym bajorze w pełnym wyposażeniu, przygotowani jak do szturmu. Kiedy indziej wyciągaliśmy ze studni dziadka, który wpadł tam, próbując wyciągnąć pieska. Najczęściej jednak nurkujemy w Odrze.
Szukając czegoś w rzece, można właściwie zamknąć oczy, bo i tak nie widać niczego dalej niż na 20-30 cm. Wszystko odbywa się po omacku, a znalezienie w takich warunkach telefonu komórkowego zastrzelonego Bułgara, czy broni, z której zabito brzeżanina na przepustce z więzienia w Opolu jest jak szukanie igły w stogu siana. Najczęściej jednak tę igłę znajdują.

Opolskie "foki" w policyjnych mundurach są funkcjonariuszami Nieetatowego Pododdziału Specjalnego. W dużych komendach wojewódzkich działają etatowe pododdziały antyterrorystyczne, które są wyposażone i szkolone centralnie przez Komendę Główną Policji.
- Ponieważ w Opolu antyterroryści są pododdziałem nieetatowym i nie mają specjalnych funduszy, nurkowie nadal w nim funkcjonują tylko dzięki przychylnemu podejściu do tego tematu szefostwa, a przede wszystkim zastępcy komendanta wojewódzkiego Tadeusza Kuleszy - mówi podinspektor Marek Mazur dowódca Samodzielnego Pododdziałów Prewencji Policji KWP Opole. - Niedawno załatwił nam motorówkę i wreszcie chłopaki nie muszą się gnieść w niewygodnym pontonie.
Suche kombinezony używane przez policyjnych nurków są znacznie bardziej od normalnych wytrzymałe na uszkodzenia mechaniczne, o które nietrudno, wchodząc na przykład do zatopionego auta. Aparaty do nurkowania, maski pełnotwarzowe i inny sprzęt jest także przystosowany do nurkowania w lodowatej i brudnej wodzie. To wszystko musi kosztować. I kosztuje - około 15 tysięcy złotych za jeden komplet. Dlatego 90 procent sprzętu, w którym pracują opolscy nurkowie-antyterroryści, to sprzęt prywatny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska