No i gdzie ta furtka?

fot. Joanna Forysiak
- Czesi chcieliby otwarcia samochodwego przejścia do Kałkowa - mówią Marie i Antonin Markowie.
- Czesi chcieliby otwarcia samochodwego przejścia do Kałkowa - mówią Marie i Antonin Markowie. fot. Joanna Forysiak
Mieszkańcy Kałkowa do oddalonej o 1,5 km Vidnavy chcą jeździć samochodem, a nie maszerować przez granicę na piechotę .

Wiadomość jest pocieszająca - trwa wymiana not dyplomatycznych w tej sprawie. Ale Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa, jeszcze nie świętuje sukcesu. Poszerzenia pieszego i rowerowego przejścia Kałków - Vidnava o ruch samochodów do 3,5 tony burmistrz domaga się od 3 lat.

- Nie chcę zapeszać, bo optymistyczne wieści słyszałem co roku, a słupki stoją i przejeżdżać nie można - mówi. - Wodę tam podciągnęliśmy, oświetlenie i nadal czekamy na podpis szanownego pana ministra.

Gminie zależy, bo byłoby to jedyne samochodowe przejście graniczne na jej terenie. Teraz, żeby dostać się autem do Vidnavy, trzeba jechać przez Paczków, czyli nadłożyć 20 kilometrów.

Albo przez Głuchołazy - do granicy jest wtedy 40 kilometów.

- Nam byłoby bliżej na narty w Jeseniki, im - nad nasze jeziora - tłumaczy zalety nowego przejścia burmistrz. - Cała gmina by na tym skorzystała, to by był strzał w dziesiątkę.

Jan Woźniak już widzi czeskich klientów, którzy przez Kałków jadą na otmuchowskie targowisko po warzywa, meble, materiały budowlane. Wymiany uczniów ze szkół podstawowych. Wspólne polsko-czeskie zawody strażackie. Turystów ciągnących tą drogą jachty na któreś z jezior.

Opinia

Opinia

Tomasz Ganczarek z wydziału infrastruktury urzędu wojewódzkiego w Opolu:

- Z warszawskiej Komendy Głównej Straży Granicznej dostaliśmy zaopiniowany pozytywnie projekt noty dyplomatycznej w sprawie przejścia. To znaczy, że polski i czeski rząd uzgadniają datę jego otwarcia, ale to zapewne potrwa jeszcze kilka miesięcy. Kałków miał szczęście, że sprawa poszerzenia przejścia granicznego wypłynęła kilka lat temu. Teraz nie byłoby rozsądnie zaczynać takich rozmów, skoro 1 stycznia 2008 r. zgodnie z traktatem zawartym w Schengen przejścia przestaną być potrzebne.

Mieszkańcy Kałkowa też na poszerzenie przejścia czekają, bo byłoby wygodniej. Na ożywienie wsi niespecjalnie liczą.

- Agroturystyka? Drobny handel? Tego raczej u nas nie będzie - sądzi Tomasz Tokarczyk. - Ale na pewno przejście ułatwi nam dojazd do Czech.

Antonin i Marie Marek z Vudnavy na drobne zakupy lub w odwiedziny do przyjaciół w Otmuchowie, a nawet w Nysie jeżdżą na rowerach.

Na piechotę albo rowerem jeździć można tylko między 6.00 a 22.00, później straż graniczna krzyczy lub - co gorsza - podejrzewa o przemyt.

- Pojechałbym sobie ryby nad jezioro - pan Antonin planuje wycieczki po zniesieniu biało-czerwonych pachołków z równo wyłożonej asfaltem drogi. - Wszyscy Czesi chcieliby, żeby to przejście było otwarte dla samochodów, ale podobno Polacy się sprzeciwiają. Chyba chodzi o pieniądze.

Markowie są optymistami. - Niech żyje przyjaźń polsko-czeska! - krzyczą na do widzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska