Nysanie drugiej kategorii

Joanna Forysiak
- Płacimy regularnie podatki, a nasza ulica jest traktowana po macoszemu - skarżą się mieszkańcy ul. Nowowiejskiej w Nysie.

Właściciele domów już od czterech lat walczą o naprawienie drogi biegnącej przez ich ulicę. - Po ostatnich robotach kanalizacyjnych stan nawierzchni jest jeszcze gorszy - mówi Agnieszka Kowalczyk. - Po deszczu toniemy w ogromnych kałużach, ale nikogo to nie interesuje.

Mieszkańcy najbardziej narzekają na to, iż przejeżdżające z dużą prędkością samochody obryzgują wodą i błotem ściany ich domów. - Nie dość, że nie możemy dostać się do swoich posesji i musimy uciekać przed autobusami, żeby nie zostać ochlapanymi, to jeszcze nie jest nam dane żyć w zadbanych domach - utyskuje Janina Łopuch. - Co z tego, że malujemy ściany, skoro wystarczy, że popada i nasza praca idzie na marne.

- Załatwiliśmy ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę, ale nie daje to rezultatu, bo kierowcy nie stosują się do tego przepisu - dodaje jej mąż Franciszek. - U sąsiadów w kuchni, z powodu tej wilgoci, nawet pojawił się grzyb.
Interweniujący czują się obywatelami drugiej kategorii. Do tej pory na Nowowiejskiej nie podłączono gazociągu, nie ma tam lamp ulicznych ani chodnika. To, co się da, robią we własnym zakresie, ale naprawa nawierzchni leży już poza ich zasięgiem. - Tu nie potrzeba wielkich nakładów, nie domagamy się asfaltu tylko wyrównania kostki brukowej, tak, żeby nie stała woda - tłumaczy Franciszek Łopuch. - Sytuację poprawiłoby nawet postawienie progu zwalniającego.

Tadeusz Dziubandowski, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych, twierdzi natomiast, iż sprawa ulicy Nowowiejskiej to znacznie poważniejszy problem. - Na tej drodze nie ma kanalizacji burzowej, więc trzeba ją nie tylko zmodernizować, ale i odwodnić - mówi. - A to już są poważne koszty, w granicach 500 - 600 tysięcy złotych. Nie stać nas na taki wydatek, gdyż tegoroczna subwencja drogowa jest jeszcze niższa niż w ubiegłym roku. Mieszkańcy muszą się uzbroić w cierpliwość. Doraźne działania nie wchodzą w grę. Szkoda pieniędzy na łatanie dziur, skoro cała ulica wymaga remontu.
Dyrektor Dziubandowski podkreśla, iż podobnych interwencji jest bardzo dużo, a przejęta przez zarząd 600-kilometrowa sieć drogowa jest jedną z najbardziej zaniedbanych w województwie. Tymczasem pieniędzy na remont jednego kilometra drogi powiatowej jest pięć razy mniej niż na taki sam odcinek drogi wojewódzkiej i trzynaście razy mniej niż na kilometr drogi krajowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska