Waldemar Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Polskiej Młodoszowice w gminie Grodków, które jest inicjatorem planowanego na przyszły tydzień protestu pod Opolskim Urzędem Wojewódzkim, zapewnia, że w batalii z samorządowcami mieszkańcy tej wsi nie są odosobnieni.
To postulat Opolan sprzeciwiających się bliskiej lokalizacji farm wiatrowych. Zapowiadają protesty pod urzędem wojewódzkim.
- W spotkaniu z wojewodą na temat lokalizacji farm wiatrowych w regionie, które odbyło się w tym tygodniu, uczestniczyli mieszkańcy siedmiu gmin, gdzie planowane są takie inwestycje, a zgłaszają się do nas kolejni. Mieliśmy wrażenie, że wojewoda nie znał skali problemu - informuje Kwiatkowski. - Tylko w gminie Grodków planowane jest postawienie nawet 150 wiatraków. Oznacza to, że 2/3 naszych miejscowości będzie otoczonych 200-metrowymi kolosami.
Kwiatkowski podkreśla, że inicjatorzy protestu nie są przeciwnikami wiatraków, ale sprzeciwiają się ustawianiu ich zbyt blisko zabudowań. Chcą, żeby montowano je nie bliżej niż 1,5 kilometra od domów.
- Sprawę załatwiłoby jedno rozporządzenie ministra infrastruktury - ocenia prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Polskiej Młodoszowice.
Mieszkańcy żądający ustalenia odległości między wiatrakami i domostwami mogą liczyć na poparcie polityków PiS. - Znawczynią tego tematu jest koleżanka z Dolnego Śląska, Anna Zalewska - informuje Arkadiusz Szymański, sekretarz regionalnych struktur tej partii. Na zwołanej tym tygodniu konferencji PiS w Opolu Zalewska mówiła, że w każdej naszej gminie są już inwestorzy chętni do budowania wiatraków. Sławomir Kłosowski, szef partii w regionie, podkreślał, że sprzeciwia się bezmyślnemu lokalizowaniu elektrowni wiatrowych.
Dotychczas na Opolszczyźnie stanęło 45 turbin wiatrowych, głównie w powiatach nyskim, namysłowskim i głubczyckim. W niektórych gminach, jak Kamienniku czy Wilkowie, budowy nie spotkały się z protestami, ale samorządowcy z innych gmin nie mieli tak łatwo, m.in. w Walcach, Olszance czy Grodkowie.
W Walcach inwestor, Clean Energy, po kilkuletnich perturbacjach na linii mieszkańcy - samorząd ma już zielone światło. Właśnie złożył do gminy wniosek o pozwolenie na budowę. Zaplanowano tam 26 wiatraków.
W Olszance na razie mieszkańcy postawili na swoim. Szczecińska firma chciała tu postawić 35 wiatraków. Wojewódzki Sąd Administracyjny i Samorządowe Kolegium
Odwoławcze przyznały protestującym rację, że ówczesne władze gminy nie przeprowadziły wszystkich procedur zgodnie z prawem.
- Na przykład nie konsultowano tych decyzji z mieszkańcami - argumentuje Mirosław Śliwa ze wsi Jankowice.
Teraz gmina musi od nowa prowadzić całe postępowanie. Inwestycja może z tego powodu opóźnić się o kilka lat, jeśli w ogóle dojdzie do skutku.
Walczący o odsunięcie wiatraków od domostw zarzucają, że obecne prawo faworyzuje inwestorów. Nawet jeśli muszą wykonać raport z oddziaływania inwestycji na środowisko, to za swoje pieniądze - zgodnie z przepisami obowiązującym w Unii Europejskiej - więc trudno, żeby był on dla nich niekorzystny.
Alicja Majewska, regionalny dyrektor ochrony środowiska w Opolu, przyznaje, że jej instytucja nie ma ani obowiązku, ani pieniędzy na wykonywanie niezależnych raportów (kosztują od kilku do kilkunastu tysięcy złotych) dla każdej z planowanych inwestycji.
- Dlatego bardzo uważnie czytamy wnioski. Niekiedy postępowania w przypadku dużych projektów trwają nawet rok, na co z kolei skarżą się inwestorzy. Sprawdzamy, czy raporty zawierają wszystkie niezbędne elementy, m.in. badania ornitologiczne - wyjaśnia dyrektor Majewska. - Jeśli spełniają wymogi prawa, to musimy wydać pozytywne decyzje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?