Opolanie, parkujcie z głową na osiedlu AK!

Anna Grudzka
Anna Grudzka
- Ludzie nie tylko parkują na podjazdach, ale też ściągają nam znaki zakazujące tego i wyłamują bramki - mówi kierownik administracji.
- Ludzie nie tylko parkują na podjazdach, ale też ściągają nam znaki zakazujące tego i wyłamują bramki - mówi kierownik administracji.
Mieszkańcy osiedla Armii Krajowej notorycznie stawiają swoje auta na podjazdach dla straży pożarnej. - Sami sobie szkodzicie - mówią strażacy.

Powyłamywane bramki i pełne samochodów podjazdy bezpieczeństwa to codzienność na osiedlu Armii Krajowej w Opolu.

- Nie mogę na to patrzeć. Parkują na tych podjazdach i nikt się bezpieczeństwem innych nie przejmuje. A co będzie w przypadku jakiegoś pożaru? Toż tu nawet strażak na rowerze się nie wciśnie - denerwuje się pan Stanisław.
Nasz czytelnik dodaje, że kilka razy zwracał uwagę nieprawidłowo parkującym kierowcom, ale nikt go nie słuchał.

- Tu nie chodzi o brak miejsc parkingowych. Osiedle jest zapchane, to prawda, ale zawsze można coś znaleźć. Ja, zdarza się, parkuję i 500 metrów od domu. Problem tkwi w lenistwie niektórych kierowców: oni muszą stawiać auto pod domem. Tak jakby przejście kilku metrów było dla nich jakimś dyshonorem - mówi pan Stanisław.

Gerard Konczala, kierownik administracji nr 1 Spółdzielni Mieszkaniowej im. AK w Opolu, o parkowaniu na podjazdach wie. - Ściągają nam znaki zakazujące parkowania. Dlatego wymieniamy je na nowe i wieszamy wyżej - tłumaczy. - Naprawiamy też bramki i ciągle apelujemy do ludzi, żeby z podjazdów nie robili sobie parkingów.
Zdaniem straży pożarnej nie ma dobrego rozwiązania technicznego tej sprawy.
- Tu musi się zmienić ludzka mentalność. Przecież te podjazdy są budowane dla bezpieczeństwa mieszkańców. Strażacy ratują życie i mienie, ale żeby działać sprawnie i szybko, musimy mieć gdzie podjechać - mówi Leszek Koksanowicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Opolu.

Niestety, częściej jest tak, że strażacy ruszają na wezwanie i na miejscu muszą sobie jakoś radzić.

- Niejednokrotnie trzeba biec kilkadziesiąt albo kilkaset metrów, bo do samego pożaru nie udaje się podjechać. Dodatkowo musimy rozwijać sprzęt, a to także zabiera czas. Najgorzej jest, gdy pali się na wyższych kondygnacjach. W sytuacji gdy nie możemy podjechać samochodem-drabiną, nie jesteśmy w stanie zrobić nic. Ludzie powinni mieć tego świadomość - przestrzega Leszek Koksanowicz.

Kierowcy parkujący swoje samochody na podjazdach muszą się liczyć z tym, że w razie zagrożenia nikt ich auta nie będzie oszczędzał.

- Naszym zadaniem jest ratowanie życia ludzkiego. Nie zawahamy się uszkodzić samochodów, które staną nam na drodze, jeśli tego będzie wymagać sytuacja - dodaje rzecznik Koksanowicz.

Krzysztof Maślak, zastępca komendanta straży miejskiej, deklaruje, że na ten problem uczuli strażników z osiedla Armii Krajowej: - To teren spółdzielni, ale my możemy wystawiać mandaty, gdy auto jest zaparkowane na "zakazie wjazdu". A to mandat niemały, bo wynosi od 200 do 300 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska