Opolskie listy do Sejmu. Tusk poważnie bierze pod uwagę scenariusz trwania w opozycji

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Sondaże wskazują, że Koalicja Obywatelska (z lewej) jak obóz zjednoczonej prawicy mogą łącznie liczyć na osiem mandatów w regionie (po 4 dla każdego ugrupowania).
Sondaże wskazują, że Koalicja Obywatelska (z lewej) jak obóz zjednoczonej prawicy mogą łącznie liczyć na osiem mandatów w regionie (po 4 dla każdego ugrupowania).
Lista Koalicji Obywatelskiej na Opolszczyźnie mogła być silniejsza, ale nie to było najważniejsze dla Donalda Tuska. Szef Platformy chce być dobrze przygotowany na ewentualną porażkę w wyborach. W zjednoczonej prawicy żadnych kalkulacji nie ma, tam wszyscy mówią tylko o zwycięstwie.

Znamy już pełną listę wyborczą Koalicji Obywatelskiej na Opolszczyźnie, a także liderów z listy obozu zjednoczonej prawicy. To właśnie KO i PiS stoczą najbardziej zażarty bój o mandaty na Opolszczyźnie. Niemal pewne jest, że wezmą minimum osiem z dwunastu, jakie są przypisane dla naszego regionu. Na razie wszystko wskazuje na to, że podzielą się nimi po połowie, chociaż nie wykluczone, że któreś z ugrupowań wprowadzi do Sejmu pięciu posłów (bliżej tego jest PiS).

Koalicja Obywatelska pierwsza odkryła karty

Jako pierwsza swoją listę zaprezentowała Koalicja Obywatelska. Największym zaskoczeniem był brak na niej Roberta Węgrzyna, który wcześniej zdążył już nawet powiesić wiele bilbordów i banerów. Węgrzyn w ostatnich latach mocno pracował, jako radny sejmiku był widoczny w terenie, piastował funkcję sekretarza regionalnych struktur partii. Polityk ten ma duże poparcie przede wszystkim w Kędzierzynie-Koźlu, drugim pod względem liczby mieszkańców mieście Opolszczyzny. Wyrzucenie go z listy z pewnością ją osłabia.

Wstawienie na "jedynkę" niezwiązanego w ogóle z Opolszczyzną Tomasza Siemoniaka też raczej jej nie wzmacnia. "Dwójką" została Danuta Jazłowiecka, która przez ostatnie lata była mało widoczna i - zdaniem swoich partyjnych kolegów - również niespecjalnie pracowała w terenie.

- Niektórzy wyborcy nawet się nie zorientowali, że ona w tej kadencji była naszym senatorem - mówi jeden z działaczy Koalicji Obywatelskiej. - Danusia jest merytorycznie bardzo dobra w wielu tematach. Ale dziś politykę uprawia się nieco inaczej, trzeba mieć kontakt z wyborcami, być widocznym w mediach, także tych społecznościowych, wychodzić z inicjatywami. Tu tego brakowało.

Trzecie miejsce na liście ma Witold Zembaczyński z Nowoczesnej. Można krytykować sposób uprawiania polityki przez Zembaczyńskiego, który często ociera się o hejt, ale polityk Nowoczesnej jest widoczny i ma spore poparcie. Nawet jego polityczni oponenci przyznają, że to właśnie Zembaczyński będzie prawdziwą lokomotywą listy.

Najwyżej z opolskich posłów Platformy Obywatelskiej - na 5. miejscu - znalazł się Rajmund Miller, który przez kolegów z partii też był oskarżany, że w mijającej kadencji trochę się obijał. Na pewno dużo więcej pracował poseł Tomasz Kostuś, który znalazł się na ostatnim miejscu opolskiej listy KO. Były wojewoda i poseł Ryszard Wilczyński znalazł się na "dziewiątce" i jego mandat stoi pod dużym znakiem zapytania. Listy raczej nie pociągnie Monika Jurek, która trafiła na miejsce 4. Radna z Brzegu jest mało znana opinii publicznej i niewiele wskazuje również na to, aby zorganizowała spektakularną kampanię.

Donald Tusk boi się wrogów wewnątrz partii

Podobnie sytuacja wygląda w wielu innych regionach. Dobór nazwisk i ich pozycje pozwalają stawiać tezę, że kluczowe nie było to, aby listy były jak najsilniejsze i - mówiąc żargonem politycznym - "wyciskały maksa" z konkretnego okręgu. Ważniejsze było, aby w tych wyborach najlepsze wyniki osiągnęli zaufani ludzie Donalda Tuska, a jego potencjalni wewnątrzpartyjni oponenci najlepiej nie weszli w ogóle do Sejmu. Czy to zła strategia? Z punktu widzenia szefa największej partii opozycyjnej w Polsce - wcale nie.

Aby zrozumieć logikę postępowania Donalda Tuska, trzeba przyjrzeć się sondażom. Średnia z sierpnia najbardziej wiarygodnych sondażowni daje PiS-owi około pięciu procent przewagi na KO. Przy czym kolejne badania opinii publicznej potwierdzają, że nawet wielka koalicja Platformy z Lewicą i Trzecią Drogą nie ma szans na uzyskanie większości parlamentarnej.

- Ewentualna porażka w wyborach, która jest dziś dość prawdopodobna, będzie czasem rozliczeń w partii. Donald Tusk oczywiście chce wygrać, ale jednocześnie jako doświadczony polityk wie, że bardziej prawdopodobny jest przeciwny scenariusz. Układając listy chciał się zabezpieczyć na wypadek potencjalnego przewrotu w partii - mówi nam jeden z działaczy.

Dlatego w Sejmie nie będzie m.in. Grzegorza Schetyny czy Sławomira Neumanna. Donald Tusk za bardzo realny scenariusz bierze taki, w którym po 15. października władzę sprawować będzie PiS, ale na przykład w formule rządu mniejszościowego.

- A to z szerszej perspektywy mogłoby być nawet korzystne dla PO. Rząd, który nie ma większości sejmowej, nie może skutecznie rządzić i traci poparcie na rzecz opozycji - twierdzi nasz rozmówca. - Potem, będąc już mocno wzmocnionym w sondażach, można iść po pełną pulę.

Na prawicy nie kalkulują

W PiS - jak mówią nam politycy prawicy - panuje z kolei przekonanie, że trzeba postawić wszystko na jedną kartę.

- Musimy gryźć trawę, walczyć jak o życie. Wtedy jest szansa, że nie tylko wygramy, ale będziemy mogli również liczyć na sejmową większość. A faktycznie bez niej trudno będzie skutecznie rządzić i utrzymywać wysokie poparcie - twierdzi jeden z polityków PiS.

Pod taką strategię były właśnie układane listy PiS w kolejnych 41 okręgach w całej Polsce i stąd m.in. słynny transfer Jarosława Kaczyńskiego do Kielc. Na Opolszczyźnie realnymi lokomotywami listy ma być aż sześciu polityków. "Jedynkę" dostał Paweł Kukiz, który w Opolskiem dobry wynik robił zarówno wtedy gdy reprezentował swój komitet, jak i gdy startował z list PSL.

"Dwójka" to wiceminister obrony Marcin Ociepa, który prowadzi bardzo aktywną kampanię w regionie i tradycyjnie będzie mógł liczyć na sporą ilość głosów w samej stolicy województwa. Trzecie miejsce ma Katarzyna Czochara, czwarte wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski, "piątkę" Violetta Porowska a szósty na liście jest wojewoda Sławomir Kłosowski. Każda z tych osób ma duże ambicje parlamentarne i z pewnością będzie bardzo mocno pracowała w kampanii, zarówno na własny rachunek jak i całej listy.

- Lista jest tak skonstruowana, żeby spróbować sięgnąć po pięć mandatów - słyszymy na prawicy. - Będzie bardzo trudno wygrać wybory i jednocześnie zdobyć ponad połowę mandatów w Sejmie, ale jest to realne. O to walczymy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska