Piotrówka - mała miejscowość, wielka drużyna

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Ciemnoskórzy piłkarze bardzo dobrze czują się w Piotrówce. Od lewej: brazylijski bramkarz Frances, któremu "na barana” wskoczył rodak - Filipe, pochodzący z Zimbabwe Kelvin Bulaji i kolejny z Brazylijczyków - Jorge.
Ciemnoskórzy piłkarze bardzo dobrze czują się w Piotrówce. Od lewej: brazylijski bramkarz Frances, któremu "na barana” wskoczył rodak - Filipe, pochodzący z Zimbabwe Kelvin Bulaji i kolejny z Brazylijczyków - Jorge. Marcin Sagan
Piotrówka to wieś w pobliżu Strzelec Opolskich. Rozsławia ją w całym kraju drużyna piłkarska występująca w III lidze.

Gdy wejdzie się do szatni zespołu z Piotrówki, to trudno ocenić, o czym mówią piłkarze. Kto bowiem rozumie dominujący w zespole język portugalski? Nasza III-ligowa drużyna to prawdziwie piłkarska międzynarodówka. W tym sezonie to głównie brazylijski zespół, choć oczywiście nie brakuje też zawodników z innych części świata. W ostatnich miesiącach w jego barwach zagrało aż 10 Brazylijczyków. Z tego kraju jest też trener. Poza tym są też piłkarze z krajów afrykańskich: Nigerii, Zimbabwe czy Kamerunu.

W zespole występuje Nigeryjczyk Emmanuel Ekwueme. Powoli kończy on swoją karierę sportową, a w naszym kraju w barwach Polonii Warszawa zdobywał mistrzostwo i Puchar Polski. Grał też w bardzo mocnej reprezentacji swojego kraju. Zespół w przeszłości prowadzili natomiast byli znakomici piłkarze - reprezentanci Polski: Marek Koniarek i Ryszard Czerwiec. Ile wiejskich klubów może się pochwalić takimi nazwiskami?

Prezes zakręcony futbolem

Taki sposób budowy zespołu stosuje Ireneusz Strychacz - prezes klubu. Bez niego nie byłoby czarnoskórych zawodników z różnych części świata. Nie byłoby też oczywiście klubu na tym poziomie. Właściciel dużej firmy transportowej, jak sam przyznaje, jest wariatem na punkcie piłki.

Zresztą jest dobrze zorientowany w realiach polskiego futbolu. Jak z rękawa rzuca informacjami czy plotkami. Wie, kiedy i w jakim klubie zwolnią trenera, rzuca nazwiskami zawodników, wie, który jak się prezentuje i co potrafi. Kilka lat temu zamarzył o tym, żeby stworzyć dobry zespół w swojej miejscowości. Nie w Strzelcach Opolskich, Opolu czy może innym mieście. W małej Piotrówce, gdzie tuż za boiskiem, jak to na wsi, często pasą się krowy.

W czterech ostatnich sezonach Odra Opole w Piotrówce dwa razy przegrała, raz zremisowała i tylko raz wygrała. Kilka tygodni temu Piotrówka pokonała na wyjeździe zespół z sąsiednich Strzelec Opolskich aż 6-1.

- Jestem lokalnym patriotą - tłumaczy Strychacz. - Chciałem mieć tu u siebie dobrą drużynę. Piłka to moje wielkie hobby, ale robię ją też dla mieszkańców Piotrówki. To jest forma rozrywki. Chciałbym, żeby chłopcy z miejscowości chętniej garnęli się do sportu. Czasy są takie, że nastolatkowie wolą posiedzieć przy komputerze, niż biegać za piłką.

Sam często się przebiera, by pobiegać i pokopać na treningach z zespołem.

W małej miejscowości czy nawet najbliższej okolicy ciężko znaleźć tylu dobrych chłopaków, żeby mogli grać na poziomie III ligi. I właśnie z tego też powodu w klubie jest międzynarodowe towarzystwo.

- Jest poza tym problem z młodymi polskimi zawodnikami - przyznaje kierownik drużyny Józef Mateja. - Dwa razy prosto kopnie taki piłkę, a już chciałby zarabiać nie wiadomo jakie pieniądze, a jego klub żąda często takich kwot, że aż trudno uwierzyć.

Dla piłkarzy z zagranicy to szansa

Podejście zawodników z innych części świata jest odmienne.
- Mam 26 lat - mówi zbierający świetne recenzje w tym sezonie brazylijski bramkarz Frances. - W Polsce pojawiłem się w marcu tego roku, bo uznałem, że to dla mnie może ostatnia szansa, żeby się przebić. W Brazylii jest tylu świetnych piłkarzy, że wypromować się tam jest niesamowicie trudno. Jestem więc w Polsce i bardzo mi się tu podoba.

Czy rzeczywiście można się wybić z wiejskiego boiska?

- Może się to wydawać trudne, ale o Piotrówce naprawdę dużo się mówi czy pisze - twierdzi bardzo dobrą polszczyzną 35-letni trener zespołu Rodrigo Nascimento.
Trzy miesiące temu pochodzący z Ghany Frank Kwame trafił z małego klubu spod Strzelec Opolskich do polskiej ekstraklasy - do Podbeskidzia Bielsko-Biała, a Senegalczyk Idrissa Cisse do grającego w I lidze ROW-u Rybnik. Kilku innych też w przeszłości trafiało do wyższych lig.

- Ci piłkarze, którzy są teraz w zespole, widzą to i mają motywację do pracy - zaznacza trener Rodrigo. - Oni mają naprawdę wielką ambicję, żeby się wybić.

Trener oraz dwóch zawodników: Filipe i Galdino są przewodnikami dla rodaków. W Polsce są od ponad 10 lat i "otarli się" o poważne kluby. Rodrigo grał w ŁKS-ie Łódź czy Pogoni Szczecin, Filipe w Górniku Zabrze i Zagłębiu Lubin, a Galdino we wspomnianym Górniku czy Zawiszy Bydgoszcz.

Wszyscy we trójkę podkreślają, że czują się już bardzo mocno związani z Polską.
- Skoro tyle lat już tu mieszkamy, to znaczy że nam się podoba - zaznacza Filipe, którego dziewczyna mieszka w Siołkowicach.

Trener Rodrigo miał żonę Polkę. - Rozwiodłem się z nią, ale razem z nią mieszka w Łodzi mój 11-letni syn. Więc z Polską jestem silnie związany. Kiedy jestem w Brazylii, to tęsknię za synem. Jak jestem w Polsce, to znowu tęsknię za moją obecną żoną i synem, którzy mieszkają w Brazylii. Żyję między tymi dwoma krajami. Raz w jednym, raz w drugim. Obywatelstwa polskiego nie mam, ale poznałem dobrze Polaków i mam o nich dobre zdanie.

Nawet ksiądz im kibicuje

Piłkarze podkreślają, że czują się w Polsce bardzo dobrze.

- Nie spotkałem się z żadnymi objawami rasizmu czy niechęci wobec mnie - zaznacza bramkarz Frances.

Żeby nie było jednak tak różowo, to jednak należy przypomnieć, że w 2012 roku dwóch mieszkańców Strzelec Opolskich (tam mieszka część piłkarzy grających w Piotrówce) znieważało czarnoskórych zawodników. Jeden z piłkarzy został uderzony, a innemu skradziono telefon. W 2010 roku na kamienicy, w której mieszkali w Strzelcach, pojawiły się natomiast obraźliwe napisy oraz symbol swastyki.

- To się mocno zmieniło w ciągu tych ponad 17 lat, jakie minęły, od kiedy pierwszy raz przyjechałem do Polski i wciąż się zmienia - mówi trener Rodrigo. - Porównuję swoją sytuację do tej, którą mają teraz koledzy, którzy przyjeżdżają do Polski. Polskie społeczeństwo staje się jednak bardziej tolerancyjne. Zresztą w Piotrówce problemu rasizmu wcale nie ma. Ludzie tutaj odnoszą się do nas niezwykle przyjaźnie.

- Bo ci piłkarze naprawdę są u nas lubiani - mówi będący proboszczem miejscowej parafii od 17 lat ks. Alojzy Piechota. Podkreśla on, że w dużej mierze na pozytywny stosunek do przybyszów z Afryki i Ameryki Południowej ma wpływ to, że parafian ma zgodnych. - W Piotrówce są i Ślązacy, i potomkowie przesiedleńców z Kresów Wschodnich. Wszyscy ze sobą dobrze żyją, a ci piłkarze sami też dadzą się lubić. Zawsze są uśmiechnięci, z dzieciakami porozmawiają. Nie spotkałem się, żeby któreś z dzieci w szkole w jakikolwiek sposób mówiło o nich z pogardą, a uczniowie chętnie też chodzą popatrzeć na ich treningi. Sam też staram się bywać na meczach naszej drużyny i kibicuję jej. Czy piłkarze chodzą do kościoła? A, oczywiście, pojawiają się w niedzielę na mszy.

Zespół z Piotrówki ma też oddanych kibiców. Jednym z nich jest Zbigniew Górecki, którego spotykamy na treningu. Często przychodzi je oglądać.

- Od kilkunastu lat staram się nie opuszczać meczów zespołu. Wszystkie na naszym boisku oglądam, a i bardzo często jeżdżę też na wyjazdowe spotkania - tłumaczy pan Zbigniew. - Jeszcze jak zespół był w klasie B, a potem awansował stopniowo aż do III ligi. Możemy być dumni z tego, że mamy taką drużynę w naszej wsi. Miesiąc temu przyjechał do nas Górnik Zabrze na sparing, w najlepszym składzie, jeszcze z trenerem Nawałką, który został teraz trenerem reprezentacji. To dla nas było wielkie wydarzenie. Pewnie, że chciałoby się, żeby może więcej miejscowych chłopaków w niej grało, tylko skąd ich brać na takim poziomie. Coś za coś. A tak, człowiek może popatrzeć na piłkę na zawodowym poziomie. Przychodzę też na treningi. Widzę, jak ogromne możliwości mają ci chłopcy z Brazylii czy Afryki, co oni potrafią wyprawiać z piłką. Tylko że futbol to gra zespołowa, a oni nie tworzą jeszcze drużyny. Często grają zbyt indywidualnie. Stąd problemy z wygrywaniem meczów w tym sezonie. Będzie on ciężki i może się zdarzyć, że spadniemy do IV ligi. Jeśli tylko będą się jednak lepiej rozumieć na boisku, to nie będzie na nich mocnych.

Zawodnicy podrywają działacza

Klub nie mógłby istnieć bez ludzi mu oddanych. W Piotrówce rządzi prezes Strychacz, ale nie brakuje też osób oddanych, które pomagają. Jedną z nich jest 21-letnia studentka dietetyki klinicznej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie Katarzyna Woźniak.

- Od siedmiu lat pomagam w klubie - mówi. - Przygotowuję stroje dla piłkarzy, pomagam przy organizacji meczów. Teraz ze względu na studia mam trochę mniej czasu. Jak mnie nie ma, to zastępuję mnie mama.

Piłkarze z Brazylii podkreślają, że w Polsce są piękne dziewczyny. Czy więc nie podrywają działaczki?

- Zawsze są mili, uśmiechnięci - tłumaczy Katarzyna. - W jakiś tam sposób pewnie podrywają, ale jakoś daję sobie z nimi radę - mówi ze śmiechem. - Jak czegoś potrzebują, to zawsze staram się im pomóc. Bardzo dobrze się z nimi dogaduję.

Wchodząc na stronę internetową klubu, widzimy hasło "Mała miejscowość, wielka drużyna". Widząc entuzjazm i radość, z jaką piłkarze ćwiczą podczas treningu, można zakładać, że kibice w małej Piotrówce jeszcze będą się cieszyć z ich bardzo dobrej gry na wiosnę.

- Na dworze robi się coraz zimniej, ale piłkarze już się cieszą na urlopy w swoich krajach - mówi trener Rodrigo. - Na koniec listopada mają bowiem wykupione bilety lotnicze. Jak nie będą porządnie ćwiczyć na treningach, to zapowiedziałem im, że nigdzie nie polecą i spędzą zimę w Polsce - dodaje mrużąc oko. - Straszę ich tą polską zimą, więc na pewno będą ćwiczyć z zaangażowaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska