Po prostu blamaż

Z Gelsenkirchen: Marcin Sabat Roman Stęporowski [email protected] - 077 44 32 611
Euzebiusz Smolarek był najlepszym zawodnikiem słabej wczoraj reprezentacji Polski.
Euzebiusz Smolarek był najlepszym zawodnikiem słabej wczoraj reprezentacji Polski.
Biało-czerwoni. Nie sprostaliśmy przeciętnemu Ekwadorowi i przegraliśmy 0-2. Naszych piłkarzy nie można pochwalić za żaden element gry.

Cztery lata temu przegraliśmy w pierwszym meczu z Koreą Południową 0-2. Teraz rywal wydawał się teoretycznie łatwiejszy.

Ekwador pokonywał w eliminacjach Brazylię i Argentynę, ale robił to na stadionie w Quito na wysokości ponad 2500 metrów. Na niemieckiej nizinie miało być inaczej. Być może naszytch zazwodników uśpił mecz, jaki odbył się w listopadzie ubiegłego roku, kiedy pokonaliśmy rywala z Ameryki Południowej 3-0.
W piątek to ekipa Ekwadoru była znacznie lepsza. Początek był minimalnie ze wskazaniem na podopiecznych Pawła Janasa, ale z każdą minutą było gorzej. Nie potrafiliśmy rozegrać składnej akcji, a co gorsza, straciliśmy bramkę w dość prosty sposób.
Mariusz Jop przegrał pojedynek główkowy w polu karnym, a za chwilę Marcin Baszczyński również skoczył niżej niż Carlos Tenorio i było 0-1.
Ta bramka tak podcięła skrzydła naszej druyżynie, że do końca pierwszej połowy nie była w stanie się otrząsnąć.
Drugą połowę rozpoczęła lepiej, ale animuszu starczało jej tylko na tyle, by podchodzić do pola karnego rywali. Na więcej już, niestety, nie było jej stać.
Nasza gra przypominała bicie głową w mur, a szanse na osiągnięcie remisu zmniejszały się z każdą minutą.

Ostatecznie marzenia prysnęły w 80. min, kiedy na 2-0 dla Ekwadoru podwyższył Augustin Delgado.

Paweł Janas ratował się wprowadzaniem zawodników rezerwowych.
Ireneusz Jeleń i Paweł Brożek wnieśli nieco ożywienia do naszej gry. Byli też blisko zdobycia choćby honorowych bramek. Po strzale Jelenia futbolówka wylądowała na poprzeczce, a po po uderzeniu z lewej nogi Brożka na słupku bramki ekipy Ekwadoru.
Zabrakło kilku centymetrów, ale tak naprawdę niesprawiedliwością byłoby, gdyby Polska w tym meczu uratowała choć punkt.
Po raz kolejny, niestety, potwierdziło się, że nie mamy atutów w ataku. Dobrze pilnowany Maciej Żurawski niewiele zdziałał. Aktywni byli skrzydłowi Jacek Krzynówek i Euzebiusz Smolarek (szczególnie ten drugi), ale żadnemu z nich nie udało się zanotować podania otwierającego kolegom drogę do bramki.
Przed rozpoczęciem mistrzostw uważano Ekwador za najsłabszy zespół z Ameryki Południowej, który zakwalifikował się na mundial, a Polskę za najsłabszy zespół z Europy. Niestety, w piątkowy wieczór na stadionie w Gelsenkirchen uzasadnienie znalazło to drugie twierdzenie. Nasi piłkarze zawiedli na całej linii i trudno im będzie o rehabilitację w kolejnych meczach.

Opinie

Augustin Delgado
- Musimy uczcić to zwycięstwo, ale nie możemy zapomnieć o koncentracji przed kolejnymi dwoma meczami. Pracowaliśmy ostatnio bardzo ciężko, a dzisiejsze zwycięstwo jest nagrodą za to. Zrobiliśmy bardzo duży krok naprzód.

Jacek Krzynówek
- Graliśmy słabo i wszyscy o tym wiedzą. Ekwador miał dwie groźne sytuacje, które wykorzystał. Musimy otrząsnąć się z tej porażki i skoncentrować się przed meczem z Niemcami.

Jacek Dembiński, napastnik
Lecha Poznań

- Przyczyn porażki było wiele, ale jedną z najważniejszych były źle wykonywane stałe fragmenty gry. W pierwszej połowie pod tym względem było fatalnie. W drugiej odsłonie niewiele lepiej. Nie stwarzaliśmy żadnego zagrożenia. Zbyt mało oddawaliśmy strzałów na bramkę. Brakowało też zdecydowania i szybkości pod bramką rywala. Te sytuacje Irka Jelenia i Pawła Brożka w końcówce meczu trochę zamazują ten obraz. Widać było, że chłopacy się starają, jednym wychodziło to lepiej, innym gorzej. Ale współczuję im też, bo wiem, co teraz czują.

Andrzej Szarmach, były reprezentant Polski
- Przespaliśmy pierwszą połowę. System, którym zagraliśmy, nie sprawdził się. Maciek Żurawski nie zagrał najlepiej. Może nie był w formie, może nie miał najlepszego dnia. Nie ułatwiało tego jednak ustawienie na boisku z jednym wysuniętym napastnikiem. Po przerwie zmieniliśmy ustawienie. Zaczęliśmy grać szybciej, le-piej i... straciliśmy drugiego gola. Wtedy było już po wszystkim. Widać było brak koncentracji polskich zawodników. Podobnie było z agresją. Polacy byli na boisku senni. TAW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska