Pogoń Prudnik pokonał Spójnię Stargard Szczeciński

fot. Sławomir Jakubowski
Po chorobie Tomasz Łakis (w środku) szybko wrócił do wysokiej formy.
Po chorobie Tomasz Łakis (w środku) szybko wrócił do wysokiej formy. fot. Sławomir Jakubowski
Pogoń wygrała z faworyzowanymi gośćmi 64 - 60. W nerwowej końcówce gracze z Prudnika zdobyli decydujące punkty.

Przed meczem za faworyta uchodzili goście. Dość powiedzieć, że w ich szeregach wystąpił mający za sobą grę w ekstraklasie w barwach Anwilu Włocławek Wiktor Grudziński. Jednak to Pogoń przeważała: grała uważnie w obronie, cierpliwie w ataku i systematycznie budowała przewagę.

Gdy w 27. min po trafieniu Adriana Lipowczyka miejscowi wygrywali 51:36 zapewne nikt nie przypuszczał, że dojdzie do nerwowej końcówki.
- Drugi raz z rzędu gramy dobrze przez trzy kwarty, a w czwartej słabo - przyznał Lipowczyk.

- Nasz zespół dopiero się konsoliduje i zabrakło nam zimnej krwi. W końcówce nikt nie chciał wziąć na siebie ciężaru gry.

Gracze z Prudnika zaczęli grać nerwowo. W ataku odnotowali wiele strat, a do tego doszły niecelne rzuty. W 37. min Spójnia prowadziła 58:57. Na szczęście dla miejscowych fatalnie pod ich koszem zachował się Andrzej Molenda. Dwukrotnie spudłował, a Lipowczyk i Kamil Czapla pewnie egzekwowali rzuty osobiste, a prudniczanie rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść.
- Chciałem pomóc kolegom na parkiecie, ale myślę, że nie wytrzymałbym presji - zdradził obserwujący zawody z ławki rezerwowych Pogonii młodziutki Tomasz Madziar.

Protokół

Protokół

Pogoń Prudnik - Spójnia Stargard Szczeciński 64:60 (12:8, 19:17, 20:18, 13:17)

Pogoń: Czapla 10, M. Łakis 4, Rogacewicz 3 (1x3), Warawko, Lipowczyk 14 (2x3) - Suprun, T. Łakis 22 (1x3), Trytek 11 (1x3). Trener Tomasz Włodowski.
Sędziowali Grzegorz Szeremeta, Krzysztof Krajewski (Bytom). Widzów 800.

- Jestem jeszcze za młody na takie końcówki. Mając przewagę 15 punktów mieliśmy grać bardziej konsekwentnie. Najważniejsza jest jednak wygrana i dwa punkty.

Z postawy swoich zawodników zadowolony był trener Pogoni Tomasz Włodowski.
- Chciałbym drużynie podziękować za heroiczną walkę - podkreślał.
- Rozegraliśmy bardzo dobry mecz w obronie.

Spójnię, typowaną na faworyta ligi, zatrzymaliśmy na 60 punktach. Graliśmy wspaniale przez 6 minut, gdy odskoczyliśmy na 15 punktów. Później powtórzyła się sytuacja z Opola. Na szczęście, podobnie jak tam, z happy endem.

Z dobrej strony w barwach miejscowych zaprezentował się Lipowczyk, który przez większą część spotkania prowadził grę nowych kolegów.
- Chłopaków z Prudnika i trenera znałem już wcześniej - powiedział.

- Dwa lata temu miałem przyjść do Pogoni, ale wtedy nic z tego nie wyszło. Cieszę się, ze tym razem wszystko poszło tak jak trzeba. Nasz zespół dopiero się poznaje i myślę, że pewność siebie przyjdzie wraz z kolejnymi meczami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska