Powiesił się w celi

Agata Jop <a href="mailto: [email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 600
Cela aresztu, w której powiesił się Leszek B., została opieczętowana przez prokuraturę.
Cela aresztu, w której powiesił się Leszek B., została opieczętowana przez prokuraturę.
Prawo. Włamywacz z Ligoty Górnej, którego mieszkańcy schwytali na gorącym uczynku, odebrał sobie życie w policyjnym areszcie.

Komentarz

Komentarz

Komu nagroda, komu kara
Śmierć człowieka to zawsze tragedia. Jednak w żadnym wypadku nie można odpowiedzialnością za nią obarczyć ludzi, którzy z narażeniem życia schwytali włamywacza i oddali go w ręce policji. W czwartek nagrodzi ich za to komendant wojewódzki policji. Jak rzadko kto na to zasłużyli. Jeśli będą chcieli, mogą w każdej chwili skorzystać z pomocy psychologa.
To dobrze, że policja pomyślała o ofiarach tego włamania. To źle, że nie dopilnowała przestępcy, by poniósł karę proporcjonalną do czynu.

Agata Jop

Pisaliśmy o tym wczoraj: Leszka B., 43-letniego mieszkańca Ochódz, zatrzymali sąsiedzi rodziny Kranciochów z Ligoty Górnej po włamaniu do ich domu. Bandyta strzelał do ludzi z pistoletu gazowego.
W nocy z poniedziałku na wtorek B. popełnił samobójstwo w celi w izbie zatrzymań komendy w Strzelcach Opolskich. Kilka godzin wcześniej dowiedział się, że za swój czyn może dostać 10 lat więzienia.

To nie było jego pierwsze włamanie. Już kilka razy zatrzymywała go policja, miał już wyrok w zawieszeniu. Przy włamaniach nigdy jednak nie używał broni. Aż do zeszłej soboty, kiedy dwa razy strzelił do człowieka - 16-letniego Chrystiana Giowanowi-cza. Chrystian razem z Alojzym Hermasiem i Franciszkiem Koniecznym, sąsiadem Krancio-chów, nie bał się schwytać złodzieja na gorącym uczynku. To oni oddali włamywacza w ręce policji.
- Leszek B. przestał być zwykłym złodziejem, kiedy użył broni gazowej. Strzelał do chłopaka z tak małej odległości, że mógł go zabić albo pozbawić wzroku. Ze złodzieja stał się bandytą - podkreśla nadkomisarz Krzysztof Jędryszczak, oficer prasowy strzeleckiej policji.

- Podczas przesłuchań nie przejmował się tym, co zrobił - twierdzi nadkomisarz Jędryszczak. - Nie chciał nawet podać nazwiska. Myślał, że ukryje przed nami swoją przestępczą przeszłość. Zaprzeczał, że był kiedykolwiek notowany przez policję.
Mina mu zrzedła, gdy policjanci uświadomili mu, za kradzież rozbójniczą z użyciem broni grozi mu 10 lat więzienia.

- To go przerosło - uważa Krzysztof Jędryszczak. - Wystraszył się tego, co zrobił.
W izbie zatrzymań w nocy z poniedziałku na wtorek był sam. Pilnował go jeden strażnik, policjant z sześcioletnim stażem. Leszek B. rozmawiał z nim tylko o błahych sprawach. Policjant utrzymuje, że co pół godziny sprawdzał, czy wszystko jest w porządku. Między tymi wizytami Leszek B. darł materac na paski, skręcił z nich pętlę i po północy odebrał sobie życie. Strażnik próbował go reanimować. Bezskutecznie. Wezwany lekarz pogotowia po powtórnej próbie reanimacji stwierdził zgon.
Jak to się stało, że zatrzymany powiesił się w celi, bada strzelecka prokuratura. Śledztwo ustali, czy policjanci nie zaniedbali swoich obowiązków.

Leszek B. nie poczekał na decyzję sadu, który we wtorek miał rozpatrzyć wniosek prokuratora o jego tymczasowym aresztowaniu.

Ekspert

Lek. med. Jarosław Smela,
specjalista psychiatra z Opola:

- A każda taka sytuacja może wywołać zaburzenia psychiczne, każde zachowanie jest wtedy możliwe. Nawet gangster, człowiek "zły", ma prawo do takich reakcji. Człowiek postawiony w stanie zagrożenia, pozostający w zamknięciu, jest bardziej podatny na skrajne reakcje. Ale i u osoby zdrowej, bez żadnych zaburzeń - też może dojść do podjęcia ostatecznego kroku. Takie rzeczy są często nie do przewidzenia. Na pewno odpowiedzialności moralnej u tych ludzi, którzy złapali w Ligocie Górnej włamywacza, nie ma żadnej. Nie można by wtedy nikogo zamknąć. Natomiast pozostaje kwestia lepszego nadzoru nad osadzonym w areszcie...

FED

Świadek

Nazywam się Sylwia, pomagałam przy łapaniu złodzieja w Ligocie Górnej. Dowiedziałam się, że ten złodziej się powiesił. Mam wyrzuty sumienia i nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Ale to było moją powinnością i każdy by się tak zachował. Zrobiłabym to nawet ze 100 razy, bo nie można spokojnie patrzeć, jak ktoś rabuje znajomych z ich dorobku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska