Pożar składowiska niebezpiecznych odpadów w Kędzierzynie. Czy doszło do podpalenia?

Milena Zatylna
Milena Zatylna
W piątek (24 listopada) trwało dogaszanie pożaru hali z niebezpiecznymi substancjami w Kędzierzynie-Koźlu.
W piątek (24 listopada) trwało dogaszanie pożaru hali z niebezpiecznymi substancjami w Kędzierzynie-Koźlu. Starostwo Powiatowe w Kędzierzynie-Koźlu
Trwa dogaszanie pożaru hali z niebezpiecznymi substancjami w Kędzierzynie-Koźlu. Służby odpowiedzialne za ochronę środowiska pobierają próbki, aby ocenić, czy doszło do skażenia. Policja prowadzi dochodzenie, czy ogień pojawił się w wyniku podpalenia.

35 jednostek i 80 strażaków w akcji

W czwartek 23 listopada, tuż przed 11.00, służby ratownicze otrzymały zgłoszenie o pożarze, który wybuchł w hali przy ulicy Chełmońskiego w Kędzierzynie-Koźlu. Wewnątrz znajdowały się duże ilości substancji niebezpiecznych. Akcja ratowniczo-gaśnicza trwała ponad dobę.

Jeszcze w piątek na miejscu pracowali strażacy, którzy dogaszali pogorzelisko.

- W punkcie kulminacyjnym aż 35 jednostek i blisko 80 strażaków było zaangażowanych w działania – informuje kapitan Piotr Krok z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kędzierzynie-Koźlu. – W głównej mierze były to siły z naszego powiatu, zarówno państwowej straży, jak też ochotniczych, ale także wspomagały nas jednostki z sąsiednich powiatów, zwłaszcza jeśli chodzi o ciężkie samochody ratowniczo-gaśnicze.

Akcja była trudna ze względu na rozmiary i specyfikę. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce okazało się, że ogniem objęta jest już cała hala.

- Skupialiśmy się na obronie innych obiektów, będących po sąsiedzku, bo były one zagrożone pożarem – relacjonuje starszy brygadier Piotr Dudek, komendant powiatowy PSP w Kędzierzynie-Koźlu. – Ponieważ w hali magazynowano substancje chemiczne, niebezpieczne i palne – według opinii biegłego było ich około 38 rodzajów – działania wymagały od nas zastosowania środków ochrony oddechowej i przeciwchemicznej.

Strażakom na szczęście sprzyjały warunki atmosferyczne.

- Mieliśmy dobry kierunek wiatru, który powodował, że gazy pożarowe kierowane były na niezamieszkane tereny – mówi komendant powiatowy straży. - Ważne było również, aby prowadzić tak akcję, by nie doprowadzić do skażenia wodami popożarowymi, co byłoby katastrofalne dla tego miejsca, które jest bardzo specyficzne, gdyż znajduje się u połączenia Odry i Kanału Gliwickiego.

Zgromadzone w hali beczki z odpadami, nie spłonęły doszczętnie.

- Pojemniki były poukładane warstwowo. Te, które znajdowały się od góry, faktycznie się spaliły się, ale te, które były u dołu, udało się uratować – wyjaśnia kpt. Piotr Krok.

To mogło być podpalenie

Na miejscu cały czas pracuje też policja.

- Nasze działania polegają przede wszystkim na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, aby strażacy mogli tu prowadzić akcję. Ale równolegle prowadzone są tutaj działania operacyjne, bo nie możemy wykluczyć działania osób trzecich przy wznieceniu tego pożaru – informuje młodszy inspektor Hubert Adamek, komendant powiatowy policji w Kędzierzynie-Koźlu.

Po zakończeniu akcji gaśniczej policja przejmie ten teren do działań procesowych. W ustaleniu przyczyn pożaru kluczowa będzie opinia biegłego z zakresu pożarnictwa.

- Dlatego też jak tylko będzie to możliwe, na miejscu zostaną wykonane oględziny wraz z biegłym z zakresu pożarnictwa – mówi nadkomisarz Magdalena Nakoneczna, oficer prasowy KPP w Kędzierzynie-Koźlu.

Kto usunie odpady i za to zapłaci?

Miejsce na pewno trzeba będzie jak najszybciej uprzątnąć, a odpady poddać utylizacji.

- Prawo ochrony środowiska mówi, że w pierwszej kolejności powinna to zrobić firma, która sprowadziła te nielegalne odpady. Ale już wiemy, że będzie z nią trudny kontakt, bo jej już nie ma. Jak wiele osób twierdzi, była to firma tylko i wyłącznie zawiązana na okoliczność tego procederu – mówi wojewoda Sławomir Kłosowski. - W drugiej kolejności odpowiada za to właściciel terenu. Z nim mamy kontakt. Będzie z nim przeprowadzona rozmowa, by to, co zostało po tym pożarze, zutylizował. W trzeciej kolejności, jeżeli nie właściciel terenu, to za usunięcie odpadów albo pozostałości, odpowiada samorząd terytorialny, czyli prezydent miasta.

Koszt usunięcia i utylizacji odpadów niebezpiecznych jest bardzo duży, dlatego wojewoda deklaruje, że jest w stanie pomóc gminie w sprawie starań o dofinansowanie.

- Takie sytuacje miały już miejsce na terenie województwa opolskiego, na przykład w Brzęczkowicach, w gminie Niemodlin, gdzie mieliśmy kurniki, w których zalegały płynne odpady niebezpieczne. Tam, dzięki współpracy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, przy mediacjach wojewody i udziale gminy Niemodlin, udało się wywieźć i zutylizować te odpady – mówi Sławomir Kłosowski. - Mam nadzieję, że tutaj również uda się zmontować taką inżynierię finansową.

Czy doszło do skażenia środowiska?

Po pożarze w Kędzierzynie będzie również konieczność zutylizowania gleby w sąsiedztwie spalonej hali.

- O tym, na jakiej głębokości, na jakiej powierzchni, to wykażą badania poziomu skażenia – wyjaśnia wojewoda.

Dlatego od czwartku na miejscu pracują też Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.

- Natychmiast po otrzymaniu informacji o pożarze, zadysponowaliśmy tutaj ludzi, przede wszystkim z samochodem badającym powietrze w miejscach przebywania mieszkańców. Badania będą prowadzone do poniedziałku – informuje Wojciech Jarczak, Opolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.

Inspektorzy przez kilka dni z rzędu pobierają próbki wody. Po dogaszeniu pożaru będą pobierać również próbki gleby. Ich wyniki dadzą odpowiedź na pytanie, czy doszło do skażenia. Na ich podstawie podejmą decyzję o kolejnych ewentualnych krokach.

Polski Związek Wędkarski i wojewoda zalecają, aby wędkarze co najmniej do poniedziałku powstrzymali się od łowienia ryb w pobliżu miejsca pożaru.

Kolejne składowiska i kolejne zagrożenia

Jak informuje wojewoda, w Kędzierzynie niebezpieczne odpady są zlokalizowane jeszcze w trzech innych obiektach, m.in. przy ulicach Portowej i Strzeleckiej.

Miejsca te są od czwartku pod stałym monitoringiem policji i straży miejskiej.

- Tym bardziej, że mamy informacje o tym, że pomiędzy ulicą Portową a Chełmońskiego były w pewnym okresie przemieszczane substancje niebezpieczne – informuje Sławomir Kłosowski. - To również podlega analizie.

Składowiska niebezpiecznych odpadów w Kędzierzynie są od kilku lat elementem większego śledztwa związanego z działalnością mafii śmieciowej.

- 18 listopada 2020 roku w tym miejscu zatrzymaliśmy kilka osób, które w sposób nielegalny przywoziły odpady chemiczne – przypomina młodszy inspektor Hubert Adamek. - Przez 9 miesięcy zabezpieczaliśmy to miejsce i miejsce nieopodal w trybie posterunku stałego przez 24 godziny na dobę. Po uzyskaniu informacji, że próbki są już pobrane, są wyniki, dowód został zabezpieczony do procesu, przeszliśmy na tryb dozoru doraźnego.

Sprawą obecnie zajmuje się Prokuratura Regionalna w Katowicach. Według szacunków śledczych, w hali przy ul. Chełmońskiego zgromadzono co najmniej 500 ton odpadów niebezpiecznych, znajdujących się w pojemnikach typu mauser o pojemności 1000 litrów, zawierających substancje wysoce łatwopalne. Dotychczas 11 osobom przedstawiono zarzuty.

- Aktualnie w sprawie ogólnie występuje 68 osób podejrzanych. Obecnie śledztwo obejmuje 31 miejsc porzucenia odpadów, głównie na terenie województw śląskiego, łódzkiego i mazowieckiego – informuje Katarzyna Żołna z zespołu prasowego Prokuratury Regionalnej w Katowicach. - Postępowanie jest w toku.

Skoro wiadomo już od trzech lat, że w halach w Kędzierzynie znajdują się niebezpieczne odpady, to dlaczego do dziś nie zostały one usunięte? Wiele osób zadaje sobie to pytanie. Okazuje się, że problem jest złożony.

- Gmina Kędzierzyn-Koźle na bieżąco monitoruje i podejmuje wszelkie możliwe działania zmierzające do usunięcia porzuconych odpadów. Należy przy tym zaznaczyć, że pojemniki i beczki z nieustaloną zawartością znajdowały się w halach należących do prywatnych osób lub firm, które je wynajęły. Miasto nie wydało żadnych pozwoleń zezwalających na utworzenie tego typu składowisk – informuje urząd miejski. - W momencie ujawnienia składowiska przy ul. Chełmońskiego działania w tym zakresie poza miastem podjął również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który ma szerokie kompetencje w zakresie kontroli i karania sprawców czynów przeciwko środowisku. Władze Kędzierzyna-Koźla od samego początku ściśle współpracują ze wszystkimi instytucjami, w tym także z organami ścigania. Samorząd wszczął również postępowanie administracyjne, które jest jednak niezwykle skomplikowane i długotrwałe ze względu na konieczność m.in. przesłuchania w charakterze świadków dużej ilości osób, z czego część przebywała lub przebywa w aresztach. Jedynie organy ścigają dysponują odpowiednimi narzędziami i instrumentami do wykrycia i ukarania sprawców.

Ogólnie na Opolszczyźnie, według szacunków Urzędu Wojewódzkiego, jest 20 nielegalnych składowisk, nie tylko odpadów niebezpiecznych.

- Po pożarze nielegalnego składowiska w Zielonej Górze, 8 sierpnia zorganizowałem wideokonferencję z wszystkimi samorządami terytorialnymi, gdzie są zlokalizowane te składowiska odpadów. Wówczas prosiłem samorządowców, aby każde z nich było poddane ścisłemu monitoringowi. Niestety, nie w każdym przypadku to było dotrzymane – informuje wojewoda. - Dlatego dziś bardzo proszę wszystkich samorządowców, aby dopilnowali tych miejsc.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska