Sprawa wyszła na jaw przypadkiem, podczas przeszukania w mieszkaniu Teresy B, której syna podejrzewano o rozprowadzanie środków odurzających. Narkotyków wprawdzie nie znaleziono, znaleziono za to akta sądowe.
- Za przetrzymywanie dokumentów grozi jej do dwóch lat więzienia - informuje Anna Kawecka, prokurator rejonowy w Nysie.
Akta dotyczyły postępowań karnych, cywilnych, a także spraw o wykroczenia. Były też repertoria sądowe i inne pisma procesowe.
Nyska prokuratura postawiła urzędniczce zarzuty, zastosowała wobec niej dozór policyjny i zakazała wykonywania obowiązków służbowych.
Ze względu na dobro postępowania sprawa zostanie przekazana prokuraturze w Opolu.
Bartłomiej Madejczyk, wiceprezes Sądu Rejonowego w Nysie informuje, że wynoszenie akt przez urzędnika jest niedopuszczalne.
- Jedynym wyjątkiem są sędziowie, którzy obecnie pracują nad postepowaniem. Oni mogą zabrać akta do domu, ale też nie na wieczność.
Madejczyk zastanawia się teraz co zrobić z Teresą B.
- Może to być kara od wewnętrznego postepowania po zwolnienie dyscyplinarne ze względu na rażące naruszenie obowiązków służbowych - informuje.
Sprawą zajmie się również rzecznik dyscyplinarny urzędników sądowych, działający przy Sądzie Okręgowym w Opolu.
Nie będzie to pierwsza kara dla Teresy B. Dwa miesiące temu została ukarana naganą z ostrzeżeniem za kłamstwo w trakcie postępowania dotyczącego właśnie zaginionych akt.
Podejrzana pracowała w nyskim sądzie od 24 lat w różnych wydziałach, ostatnio w grodzkim. Była urzędnikiem mianowanym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?