Sąd uznał go winnym spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu, ucieczki z miejsca zdarzenia i próby mataczenia w śledztwie.
29 stycznia tego roku w Głuchołazach terenowy samochód Aleksandra P. potrącił na przejściu dla pieszych straszą kobietę, poruszającą się o kulach. Zdarzenie miało miejsce koło szpitala, karetka pogotowia przyjechała natychmiast. Aleksander P. wysiadł z auta, pytał ratowników o stan zdrowia kobiety, po czym wsiadł do swojego wozu i odjechał zanim przybyła policja.
Pojechał po swojego znajomego Pawła W., któremu kiedyś pożyczał pieniądze i którego zatrudniał. Razem wrócili na miejsce wypadku. Paweł W. przyznał się policjantom, że to on kierował samochodem.
Potrącona kobieta zmarła kilka godzin później. Na informację o jej śmierci Paweł W. wycofał się z wyjaśnień i zeznał, że samochodem kierował jednak jego właściciel - Aleksander P.
Mężczyzna dłużej już nie mataczył. W śledztwie i w sądzie przyznał się także do tego, że w tym dniu kilka razy wsiadał za kierownicę pod wpływem alkoholu. Jako myśliwy tego dnia uczestniczył w dużym polowaniu. W czasie przerwy na posiłek wypił herbatę, do której ktoś z kolegów wlał mu koniak. Musiało być go sporo, bowiem jeszcze wieczorem Aleksander P. miał ok. 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca oskarżonego wnioskował na rozprawie o karę 1,5 roku bezwzględnego więzienia. Argumentował między innymi, że kiedy oskarżony trafi do więzienia na dłużej, jego firmę trzeba będzie zamknąć i 40 ludzi straci prace.
Aleksander P. będzie też musiał zapłacić odszkodowania dla rodziny zmarłej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?