Real - Barcelona. Pojedynek gigantów

Tomasz Gdula
Gdy naprzeciw siebie stają Real Madryt i FC Barcelona, cały piłkarski świat wstrzymuje oddech.

W ciągu najbliższych 18 dni oba zespoły zmierzą się aż czterokrotnie, a każdy kolejny pojedynek będzie ważniejszy od poprzedniego.

- Ten czas przejdzie do historii futbolu - Paweł Byjos, pochodzący z Kopic koło Grodkowa fan Realu Madryt, jest tego pewien. W marcu pan Paweł pierwszy raz w życiu miał okazję dopingować swoich ulubieńców w Madrycie. - Byłem na derbach stolicy Hiszpanii. Niesamowite przeżycie, niepowtarzalna, gorąca atmosfera. Ale nawet na tym wspaniałym tle mecze Realu z Barçą jawią się jak wydarzenia z innego świata. Towarzyszą im ogromne kampanie reklamowe, gorące debaty w mediach, a zdobycie biletu na stadion, mimo że ceny u koników osiągają poziom tysiąca euro, graniczy z cudem.

Dziś (w sobotę) o 22.00 na madryckim Estadio Santiago Bernabéu Królewscy i Duma Katalonii stoczą piłkarską bitwę o trzy ligowe punkty, honor i prestiż. W takich chwilach nawet słynący z futbolowych potęg Mediolan maleje do rozmiarów Milanówka, a Londyn staje się zaledwie Lądkiem.

Kurz po starciu gigantów jeszcze nie opadnie, gdy w środę FC Barcelona i Real Madryt podejmą kolejną walkę, tym razem na śmierć i życie, gdyż triumfator zdobędzie Puchar Króla Hiszpanii, zaś pokonany odejdzie z niczym. 27 kwietnia w półfinale Ligi Mistrzów, najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek świata, madrytczycy znów przyjmą na swoim stadionie odwiecznych rywali. Rewanż zaplanowano 3 maja na barcelońskim Camp Nou.
Szacuje się, że podczas każdego z tych spotkań przed telewizorami zasiądzie od 500 milionów do 2 miliardów kibiców - widownia godna finału mistrzostw świata. Te mecze gromadzą przed telewizorami nie tylko mężczyzn, ale i całkiem liczna grupę kobiet.

- Od dziecka dzięki tacie wiem, że Gran Derbi to więcej niż mecze, to fenomen. Dlatego przez ostatnich jedenaście lat widziałam prawie wszystkie klasyki - opowiada Monika Mroczkowska, 23-letnia studentka prawa z Kędzierzyna-Koźla. - Nie jestem zdeklarowaną fanką Realu ani Barcelony. Może nieco bardziej kibicuję Katalończykom, bo… ich trener Pep Guardiola to ciacho!

Piłkarz jak bóg
Od pięciu lat w czołówce plebiscytów na Piłkarza Roku FIFA i Najlepszego Piłkarza Europy 80 procent laureatów stanowią zawodnicy występujący obecnie w Barcelonie i Realu, a zdecydowana większość peletonu za ich plecami składa się z byłych graczy tych klubów, wciąż wybitnych, lecz zmuszonych do szukania miejsca poniżej szczytu futbolowej piramidy. Real i Barça sezonu 2010/2011 to zapewne najdoskonalsze piłkarskie armie, jakie kiedykolwiek stawały przeciw sobie.

- Założyłem się z kolegą, że jeśli Barcelona pokona Real w lidze, Pucharze Króla i Champions League, w klubowej koszulce pójdę pieszo na Górę Świętej Anny - deklaruje Michał Winsze, kibic Blaugrany (katalońskie "niebiesko-granatowi") z Opola, bywalec Camp Nou i organizator ogólnopolskich zlotów ukochanego klubu. - Nie jestem zbyt szczęśliwy, że Gran Derbi, wydarzenie na które normalnie czeka się pół roku, teraz zdarzy się cztery razy w kilkanaście dni. Oby nam się nie przejadło. Z drugiej strony to fascynujące, bo każdy mecz będzie niepowtarzalnym wydarzeniem.
Podczas nadchodzących czterech magicznych wieczorów zmierzą się dwie, różne jak woda i ogień, supergwiazdy piłkarskiego wszechświata: zwiewny Lionel Messi i pikantny Cristiano Ronaldo. Który lepszy?
Kibice Barçy opowiadają taki dowcip:

Ronaldo: - Bóg zesłał mnie na ziemię, żebym nauczył ludzi doskonałej gry w piłkę.
Messi: - Nikogo nie zsyłałem.

Oprócz Ronaldo i Messiego do walki staną najlepszy bramkarz świata Iker Casillas (Real) i Victor Valdés, który nie jest światową "jedynką", bo… urodził się, pechowiec, w czasach Casillasa; czołowi obrońcy Dani Alves (Barça) i Sergio Ramos (Real), najlepsi pomocnicy Xavi Hernández, Andrés Iniesta (Barça) oraz Xabi Alonso i Mesut Özil (Real) i tak aż po sam atak z Davidem Villą (Barça) i Gonzalo Higuaínem oraz Karimem Benzemą po przeciwnej stronie. Na każdej pozycji: naj, naj, naj.

Obie potęgi piłkarskie są też gigantami finansowymi. Według raportu firmy Deloitte, w 2010 roku Real Madryt zarobił 440 milionów euro i po raz szósty z rzędu został najbogatszym klubem świata. Drugie miejsce z dochodami na poziomie niemal 400 milionów euro zajęła Barcelona. To ważna informacja, bo w futbolu, w odróżnieniu od show-biznesu, nie da się zarabiać na beztalenciu i kiczu.

Mecze nad meczami
29 listopada 2010, w 111. rocznicę powstania Blaugrany Real Madryt doznał na jej wielkim i pięknym stadionie Camp Nou jednej z najbardziej upokarzających porażek w dziejach. Naszpikowana herosami współczesnego futbolu drużyna z Madrytu, prowadzona przez najlepszego trenera minionej dekady na świecie, Jose Murinho, uległa Dumie Katalonii aż 5:0.

- W 1993 roku na Camp Nou Barcelona też wygrała z Realem 5:0, by w 1994 przegrać w takim samym stosunku na Santiago Bernabéu. W tej rywalizacji nigdy nic nie jest pewne, za to możliwe wszystko - przypomina Mateusz Kościółek z Kędzierzyna-Koźla, zagorzały fan Los Blancos (hiszp. "Biali" - przydomek nawiązujący do kolorów koszulek drużyny ze stolicy Hispzanii). W kozielskiej restauracji Oaza, prowadzonej przez rodzinę pana Mateusza, zgromadzą się dziś kibice Realu i Barçy, bo tej drugiej kibicuje m.in. jego brat Łukasz. Ale tylko członkowie polskiej peńi, oficjalnego fanklubu Królewskich, mogą liczyć na zniżki przy barze.

Madridismo, wspólnota kibiców Realu, wierzy w odwrócenie złej passy, trwającej w pojedynkach z Barceloną od 13 grudnia 2008 roku. Przez ostatnie 2,5 roku kibice Katalończyków, zwani culés, świętowali już pięć triumfów w El Clásico, m.in. pyszne zwycięstwo 2:6, odniesione przez Blaugranę na Estadio Santiago Bernabéu 2 maja 2009.
- Chciałbym, by ta wspaniała seria została podtrzymana w nadchodzących czterech pojedynkach, ale będzie to niezmiernie trudne - przyznaje oddany Blaugranie Michał Winsze.

Ostatnie Gran Derbi Europa wygrane przez Real odbyły się dość dawno, lecz przeszły do historii za sprawą słynnego "szpaleru wstydu". 4 maja 2008 Królewscy na kilka kolejek przed końcem ligi zdobyli 31. mistrzostwo Hiszpanii w dziejach. Zgodnie z tradycją kolejny rywal powinien przywitać nowo kreowanych mistrzów, ustawiając się przed spotkaniem w dwurzędowy szpaler, wewnątrz którego na boisko wyjdą zwycięzcy sezonu. Los sprawił, że tym rywalem była Barça. Taka sytuacja podczas Derbów Europy zdarzyła się po raz pierwszy, a dumny Real wygrał z upokorzoną Barceloną 4:1.

Real jest też autorem najwyższego zwycięstwa w historii Gran Derbi. W 1943 roku w półfinale Pucharu Generalissimusa (nazwa Pucharu Hiszpanii w czasach Franco) madrycki klub rozgromił Barçę 11:1. Po latach sami piłkarze ówczesnej Barcelony zdementowali rozsiewane przez ich fanów plotki, że przed meczem zostali zastraszeni, a nawet pobici w szatni przez gwardzistów gen. Franco.

Tortury i wyrok śmierci
Rywalizacja obu klubów ma już 109 lat. Zaczęła się 13 maja 1902, gdy założony zaledwie w marcu Madrid Foot-Ball Club podjął Foot-ball Club Barcelona w półfinale Pucharu Koronacji Alfonsa XIII. Mecz zgromadził tłumy, chcące zobaczyć jak "Blancos", rycerze hiszpańskiej jedności, poradzą sobie z drużyną dążącej do niepodległości Katalonii. Wygrali przyjezdni 3:1. I tak zaczęła się jedna z piękniejszych historii światowego futbolu.
Regularne ligowe starcia Realu i Barçy datują się od roku 1928. Ich dramaturgię na zawsze podgrzały tragiczne wydarzenia hiszpańskiej wojny domowej lat 1936-1939. 6 sierpnia 1936 r. żołnierze generała Francisco Franco zasadzili się w górach Sierra de Guadarrama na prezesa Blaugrany, katalońskiego nacjonalistę i lewicowca Josepa Sunyola. Włodarz Barçy, a zarazem znany polityk, został pojmany po wizytacji oddziałów republikańskich i rozstrzelany.
Ta zbrodnia uczyniła z Sunyola męczennika Katalonii, a wściekłość kibiców FC Barcelony na gen. Franco została przelana na Real Madryt. Generał, który bezwzględnie zwalczał wszelkie przejawy katalońskiego separatyzmu, prywatnie był kibicem Królewskich. To wystarczyło, by klub z Madrytu obdarzono w Katalonii trwającą do dziś dziką nienawiścią. Nie umniejszył jej nawet fakt, że na rozkaz Franco w 1939 roku pojmano, okrutnie torturowano, a następnie skazano na 30 lat więzienia Rafaela Sancheza Guerrę, prezydenta Realu w latach 1935-39.

W piłkarskim świecie wciąż pokutuje przekonanie, że za czasów dyktatury Franco (1936-75) Real był faworyzowany kosztem Barçy. Faktem jest, że nienawidzący Katalończyków Caudillo (wódz) nie sprzyjał rozwojowi ich klubu, ale to nie on załatwił Realowi triumf w pierwszych pięciu edycjach Pucharu Europy. Z kolei Barcelona w czasach dyktatury wywalczyła 9 pucharów Hiszpanii, przy zaledwie sześciu Realu. Bilans tytułów mistrza kraju jest w tym okresie korzystniejszy dla Królewskich (14:8), zanim jednak Real wywalczył pierwsze trofeum, Barça nazbierała ich już pięć.
FC Barcelona to potężna instytucja społeczno-kulturalna o znaczeniu narodowym, co najlepiej oddaje stosowany od lat 70. oficjalny slogan "més que un club" - więcej niż klub.

Dla Hiszpanów symbolem zbiorowej dumy jest z kolei Real Madryt, najlepszy klub XX wieku, dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Europy. O ile na świecie na fali ostatnich sukcesów więcej kibiców gromadzi FC Barcelona, w Hiszpanii, poza zbuntowaną Katalonią, najpopularniejsi są Królewscy.

Kibice płacą milionami
Słynny AC Milan jest własnością miliardera Silvio Berlusconiego, Manchester United należy do amerykańskiej rodziny Glazerów, a londyńska Chelsea do rosyjskiego multimilionera Romana Abramowicza. Przykłady można mnożyć, ale i w tej kategorii Real Madryt oraz FC Barcelona są wyjątkami wśród największych potęg. Należą bowiem do socios, kibiców corocznie opłacających składki członkowskie i stanowiących klubową wspólnotę. To oni wybierają prezydentów klubów, a poprzedzone jest to zawsze szumną kampanią propagandową kandydatów. W Realu socios jest ok. 70 tysięcy, za to Barça zrzesza ich ponad 160 tys.! Składki najwierniejszych kibiców (150 euro rocznie na głowę) z 2,5-krotną nawiązką pokrywają dziesięciomilionową pensję Leo Messiego.
Kibice obu drużyn słyną z oddania swoim klubom, ale i wzajemnego respektu.

- Barcelona i Real to dwa największe kluby świata. Świadczą o tym niezliczone trofea i setki milionów fanów rozsianych po całej ziemi. Dlatego możemy się nie lubić, ale musimy się szanować - uważa fan Barcelony Łukasz Kościółek z Kędzierzyna-Koźla i tak samo twierdzi jego brat, madridista Mateusz. - Nigdy nie zapomnę, jak w 2005 roku kibice Realu zgotowali Ronaldinho owację na stojąco, gdy w fenomenalnym meczu wbił ich drużynie na Santiago Bernabéu dwa gole. Klasa - dodaje miłośnik Blaugrany z Koźla.

Wyjątkiem są fanatyckie grupy ultrasów - ci z Madrytu nie nazywają Barçy inaczej jak Puta, co po hiszpańsku oznacza, w delikatnym tłumaczeniu, kobietę lekkich obyczajów. Z kolei ultrasi Barcelony nie tylko okrzykami, ale często także rzucanymi w kierunku autokaru Królewskich kamieniami dają wyraz swej nienawiści.

Świński łeb
Podczas El Clásico zdarzały się także sceny dantejskie. Np. gdy na Camp Nou w koszulce Realu powrócił były piłkarz Barçy Luis Figo. Podczas wykonywania rzutu rożnego poleciały w jego kierunku zapalniczki, butelki, aż w końcu ktoś rzucił najprawdziwszym świńskim łbem.

- Kibice widzieli w nim sprzedawczyka - wyjaśnia Łukasz Kościółek. - W naszych oczach Real to klub, dla którego liczy się głównie kasa.

Trzon obecnego składu FC Barcelona na czele z Messim stanowią wychowankowie słynnej klubowej szkółki La Masia, którzy tu wyrośli na gwiazdy światowego formatu. Madrycka La Fábrica też produkuje znakomitych piłkarzy, ale… na potęgę ich wyprzedaje, a za zarobione euro Real skupuje ukształtowane i uznane gwiazdy, takie jak sprowadzeni dwa lata temu Cristino Ronaldo (98 mln euro) czy Ricardo Kaká (68 mln). Która z tak odmiennie budowanych piłkarskich machin wojennych okaże się górą w czterech nadchodzących starciach?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska