Sarto znaczy krawiec

Wikipedia
Papież Pius X znany był z wielkiego sentymentu do Polaków.
Papież Pius X znany był z wielkiego sentymentu do Polaków. Wikipedia
Śląskie korzenie świętego papieża Piusa X (Giuseppe Sarto) sięgają m.in. Boguszyc, Dolnej, Folwarku i Jemielnicy. Popularnej od lat pobożnej legendy na razie nie potwierdzają badania historyków.

Na Śląsku o polskich korzeniach Piusa X wspominano już na początku pontyfikatu Giuseppe Sarto (był papieżem w latach 1903-1914). Zwłaszcza w polskich czasopismach "Gazecie Opolskiej" i "Katoliku".

Najbardziej znana śląska genealogia włoskiego papieża wywodzi jego ród z Boguszyc. Nie do końca wiadomo których - podopolskich czy tych leżących nieopodal Toszka.

Protoplastami papieża miało być małżeństwo Krawiec (pisane Krawietz). Krawcowie mieli pięcioro dzieci: pierwszy syn, Antoni, ożenił się w Jemielnicy niedaleko Strzelec Opolskich, drugi, nie wymieniony z imienia, zbiegł w 1812 lub 1813 roku do Ameryki, prawdopodobnie uciekając przed poborem do wojska.

Trzeci syn, również nie znany z imienia, wyjechał do Riese w północnych Włoszech, tam się ożenił, został urzędnikiem pocztowym, a z czasem doczekał się ośmiorga dzieci. Jednym z nich miał być Giuseppe - przyszły papież Pius X.

Kuzyn Moczygemby

Dla porządku trzeba dodać, iż Krawcowie z Boguszyc mieli także dwie córki. Jedna z nich, Katarzyna, wyszła za mąż za Marcina Moisę z Dolnej. Drugą wydano za mąż za Franciszka Moczygembę z Płużnicy. Z tego małżeństwa miał się urodzić Leopold Moczygemba, przyszły franciszkanin i organizator pierwszej polskiej emigracji ze Śląska do Teksasu. Według tej hipotezy papież i franciszkanin byli kuzynami.

Tę właśnie genealogię upublicznił ks. Józef Umiński. Jego tekst o polskim pochodzeniu Piusa X ukazał się w czasopiśmie "Katolik" w styczniu 1957 roku, już po śmierci autora. Ksiądz powołał się nie tylko na ustne świadectwa franciszkanów z Góry św. Anny i sióstr służebniczek z Poręby.

Świadczył także, iż taką właśnie genealogię Piusa X zobaczył na odwrocie obrazu z kościoła w Dolnej. Na sporych rozmiarów kartonowym portrecie papieża Sarto wykaligrafowano po niemiecku tablice genealogiczne rodu.

Niestety, nie zaznaczono na nich, kto te informacje spisał. Sądząc po tym, że tablice zostały sporządzone neografią gotycką, można sądzić, że powstały one w latach 30. Kolejne dopiski i uwagi dodawano i później.

Według innej tradycji około 1790 roku Józef Krawiec przywędrował z okolic Toszka lub z Folwarku do wsi Jemielnica. W przysiółku o nazwie Gajdowe zbudował młyn i gospodarstwo rolne. Jeden z jego wielu synów, noszący imię Jan, miał emigrować najpierw w głąb Niemiec, a stamtąd do Italii. Syn owego Jana Krawca miał po dziadku otrzymać imię Józef, być wyświęconym na księdza i biskupa, a następnie wybrany na papieża.

Rozmaitych teorii i hipotez obecnych w ustnej tradycji, a wiążących Piusa X ze Śląskiem jest znacznie więcej. Niektóre z nich zakładają, że związana z dziejami rodziny Sarto emigracja nastąpiła dwa razy. Bo czy "świeży" przybysz ze Śląska mógł tak szybko i skutecznie przyswoić język włoski, by zostać niemal od razu urzędnikiem pocztowym? Więc być może był potomkiem przybyszów z Włoch na Śląsk? Ku takiemu myśleniu skłania się Rudolf Zmarzły, pasjonat lokalnej historii z Folwarku.

Ważne miejsce w jego opowieści zajmuje zmarła w 1934 roku mieszkanka tej miejscowości Maryna Murowski.

Maryna szła do wujka

- Maryna, która była sąsiadką naszej rodziny, co najmniej dwa, a może i trzy razy wybrała się pieszo na pielgrzymkę do Rzymu - mówi Rudolf Zmarzły. - Ten fakt nie podlega dyskusji, bo w Folwarku do dziś zachowały się przywiezione przez nią pamiątki, m.in. pątnicze dzwonki.

W naszej miejscowości powszechne było wtedy i później przekonanie, że Maryna Murowski w Rzymie odwiedzała swojego wujka - papieża. Słyszałem o tym od dziadka od ojca i od wielu innych osób już co najmniej 50 lat temu.

Maryna miała z papieżem rozmawiać, a nawet się u niego spowiadać. Włoskiego nie znała na pewno. Mogłoby się to odbyć tylko po niemiecku lub "po naszymu", czyli po śląsku. Jaki był dokładnie związek rodzinny Maryny z Giuseppe Sarto, nie udało mi się na razie ustalić, ale mam pewność, że była spokrewniona z Krawcami.

W poszukiwaniu więzi Maryny z rodziną Krawiec Rudolf Zmarzły penetrował parafialne kroniki od najstarszych zachowanych, z lat 20. XVIII wieku. Napotykał w nich nazwisko Sarto lub Sartor wśród mieszkańców Folwarku, Domecka, Prószkowa, Boguszyc i Źlinic. Dopiero dużo później nazwiska te się polszczą i Sartorów zastępują Krawcowie.

- Wpierw sądziłem, że księża sporządzający najstarsze księgi po łacinie latynizowali tutejsze nazwiska i zmieniali Krawca lub Krawczyka w Sartora. Ale nie byli w tym konsekwentni. Obok Sartorów pojawiają się np. Kowale i inne tradycyjne śląskie nazwiska w formie nie zmienionej. Zacząłem się zastanawiać, skąd się ci obcokrajowcy u nas wzięli - mówi pan Rudolf.

Obecność Włochów w Prószkowie i okolicznych miejscowościach pan Zmarzły wiąże z Jerzym Prószkowskim, który sprowadził ich w XVI wieku do odbudowy i upiększenia tutejszego zamku. Zarówno artystów, jak i pomocników.

- Nazwisk typu Molitor czy Piscator jest w tych księgach bardzo dużo, nie Młynarczyków czy Rybaków - dodaje Zmarzły. - Dopiero w XIX wieku te nazwiska już się polszczą. Jeden z Krawców, już nie Sartorów, pochodzący z Krapkowic, mieszkał w Źlinicach. Po narodzinach syna bodaj w roku 1802 ślad po tej rodzinie w księgach znika.

Przypuszczam, że emigrowali do Włoch, ale ścisłego dowodu jeszcze nie mam. Uważam za bardzo prawdopodobne, że ojciec papieża Piusa X pochodził ze Śląska, ale nie uczył się języka włoskiego od zera. Wyniósł go z domu. Ten nasz Krawiec miał w roku urodzenia papieża 33 lata, więc ze względu na wiek mógłby spokojnie być jego ojcem. Ale twardego dowodu oczywiście nie mam.

Cesarskie weto

Mimo 110 lat, jakie upłynęły od wyboru Piusa X, i blisko stulecia od jego śmierci, temat wciąż interesuje badaczy zawodowców, jak i amatorów na Śląsku, w Polsce i za granicą. W 2010 roku książkę o pierwszym "polskim" papieżu wydał Tadeusz Kisielewski.

Dwadzieścia lat wcześniej korzenie Piusa X tropił irlandzki ksiądz Malachi Brendan Martin, autor książki "The Keys of This Blood".

Obaj ci autorzy podobnie wyjaśniają to, iż polskich i śląskich wątków daremnie by szukać w oficjalnych biografiach Piusa X publikowanych po jego wyborze na papieża.

Wyjaśnienia te wiążą wybór papieża Sarto z krakowskim kardynałem Janem Puzyną, który bardzo mocno wpłynął na wynik konklawe. Puzyna był jednym z 62 kardynałów, którzy ostatniego dnia lipca 1903 roku rozpoczęli procedurę wyboru następcy Leona XIII. Faworytem tego konklawe był kardynał Mariano Rampolla, cieszący się poparciem części purpuratów z Włoch, z Francji i Hiszpanii.

I tu zaczyna się rola kardynała z Krakowa. Skorzystał on - jako czternasty i ostatni konklawista w historii - z tzw. prawa ekskluzywy. W imieniu cesarza Franciszka Józefa zgłosił oficjalne weto przeciwko wyborowi kardynała Rampolli.

Katolicki dwór w Wiedniu skorzystał z dawnego przywileju, obawiając się, że papieżem zostanie kardynał otwarcie popierający Francję i bardzo niechętny Austrii. Polski purpurat z Krakowa tym chętniej wypełnił - a niektórzy historycy sądzą, że zainspirował - misję cesarską, że polscy biskupi mieli związane z Rampallą własne obawy. Spodziewali się, że pod rządami tego papieża wzrosną wpływy Rosji w Watykanie.

Ekskluzywa utorowała Giuseppe Sarto drogę do papieskiego tronu. Zdaniem księdza Malachi Martina wieść o polskich korzeniach nowego papieża wywołała panikę nie tylko w Rzymie, ale i w Wiedniu. W obawie, że w reakcji na wyniesienie swojego rodaka Polacy wzmocnią i tak już silną świadomość narodową i wywołają kolejne powstanie, "poprawiono" oficjalną biografię papieża, a z dokumentów dostępnych w Wiedniu skutecznie wyrugowano wszelkie ślady po nim.

Źródła milczą

W badania biografii Piusa X włączyło się aktywnie opolskie Archiwum Państwowe. W ubiegłym tygodniu odbyła się tu międzynarodowa konferencja poświęcona obecności Piusa X w pamięci mieszkańców Górnego Śląska z udziałem badaczy z Włoch, profesorów Gianpaolo Romanato i Quirino Bartolato.

Pracownice archiwum Bernadeta Gurbierz i Aneta Malik na potrzeby sympozjum badały, czy w śląskiej biografii papieża więcej jest historii, pobożnej legendy czy propagandy.

- O jednoznaczne rozstrzygnięcia o tyle trudno, że około 40 procent akt z tamtych czasów zarówno w rejencji opolskiej, jak i w landraturze opolskiej się nie zachowało - przyznaje Aneta Malik. - W tych dokumentach, które widziałyśmy, bezpośredniego potwierdzenia śląskości czy polskości Piusa X nie ma. Musiało nam dać do myślenia także to, że obecny w Opolu prof. Bortolato zaprezentował kompletną, pozbawioną luk i wątpliwości genealogię papieża bez jakichkolwiek polskich wątków.

- W "Gazecie Opolskiej" i "Katoliku" w pierwszych latach XX wieku pisano o Piusie X bardzo dużo i ciepło. Pojawiały się nawet informacje o życiu prywatnym papieża, rzecz bez precedensu w czasach, gdy Ojciec św. przebywał stale za spiżową bramą. Nie ma w tych tekstach jednoznacznego rozstrzygnięcia, że Giuseppe Sarto ma na pewno polskie korzenie. Ale wtedy powstał klimat, który to przekonanie nakręcił - dodaje Bernadeta Gurbierz. - Myślę, że to było trochę pisanie ku pokrzepieniu serc. Na Śląsku mieć księdza w rodzinie to był zaszczyt. Co dopiero mieć w rodzie papieża. Wydaje się, że zapotrzebowanie na postać, która wyniesie, dowartościuje tutejszą polską społeczność, nie budząc przy tym konfliktów politycznych, było bardzo wielkie i nasiliło poszukiwania polskich wątków papieskiej biografii.

Polskość papieża zdawał się potwierdzać zarówno jego wygląd (był blondynem, co rzadkie u Włochów), jak i nadzwyczajna życzliwość dla Polski. To ten papież m.in. ustanowił święto Matki Bożej Częstochowskiej i podniósł świątynię jasnogórską do godności bazyliki.

Włosi zadowoleni

Zainteresowanie jego biografią wracało falami. W latach 30. sprzyjało mu inspirowane przez władze nazistowskie poszukiwanie własnych korzeni. Wiele rodzin, badając własne dzieje, znajdowało w księgach zlatynizowane nazwisko Sarto lub Sartor.

Rafał Górny z Archiwum Państwowego w Opolu zbadał dokładnie księgi parafialne w miejscowościach związanych z rzekomą śląską biografią Piusa X. Potwierdził m.in. pokrewieństwo Moczygembów z boguszycką rodziną Krawców.

W wielu miejscach napotkał na fakty nawiązujące do śląskiego wątku papieskiego życiorysu. Krawcowie przenoszą się do tych miejscowości na Śląsku, które pojawiają się w jego biografii, ale także emigrują do Włoch. Nie zgadzają się tylko daty. Genealogia zapisana na papieskim portrecie nie potwierdza się w źródłach.

Czy można zatem śląską historię papieża włożyć między budujące, ciekawe, ale jednak bajki? Nie do końca. Między na pół legendarnymi wątkami pojawiały się jeszcze niedawno motywy z ludzkiej pamięci.

- Franciszek Krawiec urodzony w 1866 roku w Jemielnicy i spadkobierca Józefa Krawca miał otrzymywać z Watykanu po śmierci Piusa X listy z Rzymu w sprawach spadkowych. W latach 90. jego mieszkająca w Niemczech córka Elisabeth Bieniek opowiadała, że widziała te listy na własne oczy - mówi Rafał Górny. - Rodzina była majętna, miała młyn i dużo pola. Zdecydowali, że nie będą się do sprawy tego spadku mieszać.

Jak przyjęli te wszystkie rewelacje badacze z Włoch?
- Byli bardzo zadowoleni i pozytywnie zaskoczeni - relacjonuje Mirosław Lenart, dyrektor opolskiego archiwum. - Przede wszystkim z powodu tak żywego zainteresowania papieżem Piusem X na Śląsku. Tym, że tak wiele osób u nas wie o nim i pamięta. Zresztą nasza pamięć jest trochę inna od włoskiej. Tam Pius X jest przede wszystkim tradycjonalistą, politykiem, przeciwnikiem modernizmu. W Polsce, także na Śląsku, pamięta się go jako duszpasterza, który m.in. obniżył wiek dzieci idących do I Komunii Świętej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska