Skarbonka z darem serca

Fot. ze zbiorów prywatnych
W zamku w Kamieniu Śląskim odbyła się zbiórka na Fundację Dom Ro-dzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym w Opolu. Stoją od lewej: A. Róg, Wiktor Piwkowski, Leon Motzko, Waldemar Motzko, Teresa i Kazimierz Jednorogowie, Andrzej Duda, H. Mazur.
W zamku w Kamieniu Śląskim odbyła się zbiórka na Fundację Dom Ro-dzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym w Opolu. Stoją od lewej: A. Róg, Wiktor Piwkowski, Leon Motzko, Waldemar Motzko, Teresa i Kazimierz Jednorogowie, Andrzej Duda, H. Mazur. Fot. ze zbiorów prywatnych
Edith i Leo Motzko chcieli zrobić coś dla mieszkańców ziemi, z której pochodzą i przyczynić się do polsko-niemieckiego pojednania.

Wszystko zaczęło się od telefonu Leona Motzki, który zadzwonił do Fundacji Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym, by zaproponować oryginalną formę pomocy niepełnosprawnym.

Na zaproszeniach do znajomych i przyjaciół Edith i Leo Motzkowie, którzy 5 listopada 1952 zawarli małżeństwo w Luboszycach, napisali, że zamiast prezentów z okazji złotego jubileuszu proszą gości o przeznaczenie pieniędzy na budowę Zakładu Aktywizacji Zawodowej, który buduje fundacja prowadzona przez Teresę i Kazimierza Jednorogów. W ZAZ-ie znajdą zatrudnienie niepełnosprawni, którzy tylko tam mają szanse na pracę, a w perspektywie na zapewnienie sobie emerytury.
Przejrzysta skarbonka została ustawiona w holu zamku w Kamieniu Śląskim, gdzie odbywały się jubileuszowe uroczystości. Pierwszą część zbiórki Leo Motzko przeprowadził już w Warszawie z pomocą Wiktora Piwkowskiego, dyrektora generalnego firmy Peri, wśród swoich kolegów biznesmenów i dyrektorów polskich przedsiębiorstw budowlanych. Zachęceni przez jubilata zebrali oni kwotę 19 tys. zł.

Kiedy goście wrzucali w Kamieniu swoje dary do skarbonki, właściciel firmy Polbau Andrzej Duda założył się, że niezależnie od tego, jaka suma się w niej znajdzie, on ją podwoi i doda jeszcze złotówkę. Wywiązał się z zakładu.
W skarbonce znalazło się okrągłe 25 tysięcy zł. Dla fundacji oznaczało to zatem, że jej zasoby powiększyły się o pół miliarda starych złotych.
- Ucieszyliśmy się bardzo, bo nie ukrywam, że nie mamy z czego dokończyć naszej inwestycji - przyznają Jednorogowie.
Edith i Leo Motzko wzięli ślub 5 listopada 1952 roku w kościele św. Antoniego w Luboszycach. Od 1974 roku mieszkają w Niemczech.
- Od lat żyjemy tam, ale przecież jesteśmy z tej ziemi. Żona pochodzi z Kępy, ja z Biadacza. Mamy wielu przyjaciół, zarówno wśród Polaków, jak i wśród Niemców. Pomyśleliśmy, że może ten nasz dar choć w niewielkim stopniu przyczyni się do zbliżenia Polaków i Niemców. Równocześnie chcieliśmy zrobić coś dla mieszkańców naszego regionu - mówi Leo Motzko.
Po mszy świętej w Luboszycach na zamku w Kamieniu państwo Motzko gościli 80 osób.
Leo Motzko przyznaje, że w Niemczech mogliby świętować swój jubileusz taniej niż w Kamieniu, gdzie trzeba było gości przywieźć i przenocować, ale bardzo chcieli wrócić na ten dzień na swoją rodzinną ziemię.
Na co dzień Leo Motzko działa jako przedstawiciel niemieckiego przedsiębiorstwa Peri Polska z siedzibą w Warszawie. Peri zbudowało w stolicy zakład montażowy i skład wartości 60 mln euro. Zainwestowało też w stolarnię w Fosowskiem, ocalając miejsca pracy dla kilkudziesięciu osób. Dziś stolarnia, która zostanie oficjalnie poświęcona w najbliższą środę, pracuje dla rynku polskiego i eksportuje do Czech, Słowacji, Bułgarii, Rosji i na Ukrainę.
Motzkowie są ludźmi spełnionymi pod względem materialnym. Szczególnie dumni są z dzieci. Jeden z synów jest profesorem na uniwersytecie w Darmstadt, drugi lekarzem w okolicach Frankfurtu.

Jubilaci po blisko trzydziestu latach życia i pracy na Zachodzie nie wrócą już na Śląsk ani do Polski. Ale więzi z rodzinną ziemią zachowają na zawsze. Szczycą się tym, że udało im się harmonijnie połączyć śląskie tradycje i sympatię dla tutejszej mniejszości, pamięć o polskiej edukacji i udaną karierę zawodową w Niemczech.
- Do czterdziestego piątego roku chodziłem do szkoły niemieckiej - mówi Leo Motzko.
- Potem nauczyłem się polskiego, a żeby go udoskonalić, założyłem nawet z kolegami zespół teatralno-muzyczny Mała Panew w Luboszycach. Szkołę średnią (z oceną z języka polskiego z wyróżnieniem na świadectwie maturalnym) i studia wyższe ukończyłem w Polsce.

Motzko przyznaje, że w Polsce czuje się Polakiem, w Niemczech Niemcem, a w samolocie Europejczykiem. Tym ostatnim był w życiu bardzo często. Pracował w wielu krajach Europy, w Afryce i w Azji. W Polsce pojawił się pierwszy raz po dwunastu latach od wyjazdu, czy jak sam mówi ucieczki - w roku 1986 i zaczął tu robić interesy. Także dziś, choć ma już swoje lata, często podróżuje samolotem do Polski i na Ukrainę, gdzie jest przewodniczącym zarządu spółki Peri.
Swoich synów namawia, by uczyli własne dzieci polskiego. - To jest nie tylko język bardzo piękny, ale i coraz powszechniej uznawany - mówi.

Pomoc dla fundacji prowadzonej przez państwa Jednorogów to nie jedyna działalność dobroczynna rodziny Motzko. Pieniądze, które zebrali w Niemczech, przekazali pochodzącemu z Luboszyc, a pracującemu na Nowej Gwinei arcybiskupowi Wilhelmowi Kurtzowi, na rozbudowę tamtejszej szkoły zawodowej.
Teresa i Kazimierz Jednorogowie cieszą się bardzo z daru jubilatów. Natychmiast po otrzymaniu pieniędzy w ZAZ-ie ruszyły na nowo prace. Radość ta nie przesłania jednak problemów, które wciąż są przed nimi. Pięćdziesiąt tysięcy to dokładnie jedna szesnasta tego, co potrzebują do zakończenia inwestycji.
Dotychczas włożono w nią 1,6 miliarda zł. Większość ofiarowała Fundacjaś Stersunden z Monachium. Ofiarodawcy niemieccy zakładali porównywalne wsparcie władz samorządowych i organizacji odpowiedzialnych za wspieranie osób niepełnosprawnych w Polsce. Miasto Opole przeznaczyło na ten sam cel w grudniu ubiegłego roku 71 tysięcy zł.
- Ze względu na niemieckich darczyńców musimy obiekt otworzyć. To jest sprawa nie tylko naszego zaufania w tej fundacji, ale w ogóle zaufania do Polski. Jesteśmy pod ścianą - przyznaje Kazimierz Jednoróg.
Jakby tego było mało, piątego listopada PFRON z Warszawy poinformował, że w tym roku wniosek o utworzenie Zakładu Aktywności Zawodowej w Opolu nie będzie rozpatrywany. O jego przyszłości Jednorogowie tymczasem rozmawiają z władzami samorządowymi i rządowymi.
Niezależnie od tego, czy inwestycja będzie w pełni zakończona, warsztaty zostaną otwarte w kwietniu przyszłego roku. Państwo Motzko już dziś są zaproszeni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska