Spacer po linii

Joanna Jakubowska [email protected]
Podatek liniowy nadal budzi w Polsce zdumiewająco silny opór. Silny siłą populizmu lewicowych partii. To one, broniąc swoich interesów, do końca będą go blokować.

Podatek liniowy jest:

Podatek liniowy jest:

- Tani w poborze. Małe firmy nie musiałyby już korzystać z usług firm doradczych i fachowców od korzystania z ulg.
- Efektywny - znacznie łatwiej go ściągnąć, a aparat skarbowy zamiast weryfikacją skomplikowanych zeznań mógłby się zająć wykrywaniem prawdziwych nadużyć, a nie tropić i karać podatnika za brak przecinka na fakturze.
- Sprawiedliwy - im więcej zarabiasz, tym więcej płacisz, proporcjonalnie do dochodów. Każdy zapłaci taki sam procent od swoich dochodów, np. 15-procentowy: zarabiasz 1000 zł, podatek = 150 zł. Zarabiasz 10000 zł, podatek = 1500 zł.
Bogatszy i tak zapłaci więcej, tyle że proporcjonalnie do swoich dochodów.
- Prosty - zniknęłyby pułapki prawne, system stałby się jasny i przejrzysty.

Propozycja "3x18 procent" uderza w elementarne interesy 90 procent podatników - zareagowało PSL na projekt ministra finansów wprowadzenia w Polsce od 2008 roku podatku liniowego o stawce 18 proc. na VAT, CIT i PIT. Podatek o jednakowej stawce wprowadziły wcześniej: Słowacja, Rosja, kraje nadbałtyckie i jakoś nikt tam nie płacze z poczucia krzywdy. Przeciwnie: napłynęło do nich więcej zagranicznych inwestycji, bezrobocie spadło, a do budżetów tych państw zaczęło wpływać więcej pieniędzy z podatków.
Nie ma cudownej metody
Podatek liniowy to zaledwie jedna z wielu koniecznych w kraju zmian, o których mówią niezależni ekonomiści. W Polsce trzeba ciąć wydatki budżetowe, ograniczyć dług publiczny, obniżyć pozapłacowe koszty pracy, dokończyć prywatyzację, zredukować biurokrację, poprawić jakość ustawodawstwa, wyplenić korupcję, skończyć z kapitalizmem politycznym. To program minimum, żeby w Polsce zaczęło się żyć w miarę normalnie. Żeby obywatel w III RP był podmiotem, a nie przedmiotem.
Ale skoro projekt jednej tylko zmiany budzi polityczny opór (nie tylko PSL-u, ale także lewicy i prawicy), to co będzie z pozostałymi? Niezgoda na liberalne zmiany oznacza, że w nowej kadencji rządu i parlamentu czekają nas nieustające polityczne wojny (jeśli Platforma Obywatelska podejmie, tak jak obiecuje, próbę zreformowania państwa). Wojny, w których populizm będzie ścierał się z próbami wprowadzenia prawnego i finansowego ładu.
Dlaczego podatek liniowy
jest korzystny?
- Służy on zahamowaniu dalszych podwyżek podatków i uproszczeniu systemu - przekonuje Rafał Antczak, ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. - Podnoszenie podatków było w Polsce ordynowane przez wiele lat, a za kadencji obecnego rządu SLD 11-krotnie podnosił różnego rodzaju obciążenia podatkowe. I chyba wszyscy powinni rozumieć, obojętnie czy z lewicy czy z prawicy, że podnoszenie podatków w Polsce dalej nie ma sensu. Doszliśmy do ściany. Podatek liniowy budzi wściekły opór polityków lewicowych, bo nie będzie możliwości manipulowania podatkami. Ostatnio w Sejmie posłowie toczyli bój o preferencyjne stawki VAT na odzież dziecięcą w zależności od tego, czy jest ona zrobiona z dzianiny, czy z innego materiału. To jest czysty absurd! Ekonomicznie prowadzi to do niewyobrażalnych wypaczeń.
- Uproszczenie podatków za pomocą stawki liniowej spowodowałoby zmniejszenie wydatków na system podatkowy - argumentuje Robert Gwiazdowski, ekspert ds. podatkowych w Centrum im. Adama Smitha. - Bo aby podatek wpłynął do budżetu, państwo musi ponieść określone koszty, a im bardziej system podatkowy jest skomplikowany, państwo musi wydać więcej na aparat skarbowy: opłacić pracowników, zapłacić za energię, komputery, oprogramowanie do komputerów, drukarki, papier, długopisy, itp. To są niby nieistotne rzeczy, ale jak się to wszystko policzy, to okaże się, że stanowią one bardzo poważne kwoty. W Polsce na aparat skarbowy wydaje się 2 procent wartości wpływów z podatków, w Stanach Zjednoczonych - 1 procent.
Mniej zapłacą wszyscy
Niestety, dyskusji o gospodarce ton nadaje nie ekonomia, tylko polityka. Jeśli część konserwatywnej lewicy i "lewicowej prawicy" martwi jedynie to, że propozycja systemu podatkowego według zasady "3x18" albo "3x15" (jak chce PO) oznacza tylko obniżenie podatku osobom o najwyższych dochodach, to gdzie tu troska o pozostałą resztę? Te ugrupowania nie potrafią, bo nie chcą, dostrzec korzyści, które odniosą w efekcie wszyscy. Najbardziej boli ich to, że mniej zapłacą bogaci. To czysta demagogia. Naprawdę bogaci Polacy i tak nie płacą podatków w kraju, tylko w tzw. rajach podatkowych. Politykom nie chce przyjść do głowy, że może tamci nie uciekliby z kraju ze swoim kapitałem, gdyby podatki były u nas niższe...
Tak naprawdę partie populistyczne mają gdzieś zarówno bogatych jak i biednych. Ponieważ ludzi o niskich dochodach jest w Polsce więcej (95 proc. z nas płaci podatek według stawki 19 proc., a tylko pozostałe 5 proc. podatników rozlicza się według stawek 30 i 40 proc.) niż zamożnych, politycy muszą trafiać w przekonania większości. Nawet gdy ta większość wcale nie ma nic przeciw liberalnym zamysłom, populiści potrafią dowolnie urobić jej światopogląd. To gra obliczona na efekt wyborczy. Bo populizm jest tą kartą, którą dotąd grały wszystkie ugrupowania. I jakoś im się udawało, z tym że w obecnej sytuacji Polski: olbrzymiego bezrobocia, monstrualnego zadłużenia państwa, wciąż dużego deficytu budżetowego, granie tą kartą jest przejawem obrzydliwego cynizmu. Bez odważnych reform będziemy grzęźli w bagnie bezrobocia, coraz bardziej zawikłanego systemu podatkowego, żerowania na nieuporządkowaniu państwa przez wiele grup interesów. Jakie to grupy? Tworzą je głównie politycy i powiązany z nimi biznes.
Państwowe żerowisko

Jak to zrobili na Słowacji

Jak to zrobili na Słowacji

Podatek liniowy zastąpił na Słowacji podatek progresywny z pięcioma stawkami (od 10 do 30 proc.) podatkiem płaskim ze stawką zerową dla dochodów poniżej 88 832 koron i stawką 19-proc. dla dochodów przekraczających tę granicę. Już w pierwszym kwartale 2003 roku na Słowacji dochody od osób fizycznych wyniosły 7,8 mld koron słowackich i były o 400 milionów wyższe niż przed poprzedniego roku.
Statystyka słowacka pokazuje, że dzięki reformie osiągnięto kilka celów: obniżono koszty poboru podatku (pobór progresywnego PIT jest bardzo drogi), zmniejszono szarą strefę i pobudzono wzrost gospodarczy. Po pierwszym kwartale 2003 roku deficyt budżetu wynosił 17,8 mld koron słowackich, a w całym 2003 roku - 56 mld, czyli 5 proc. PKB. Na 2004 rok ostrożnie zaplanowano deficyt w wysokości 78,5 mld koron słowackich. Po pierwszym kwartale było 1,2 mld nadwyżki, po kwietniu - 5,7 mld koron. Produkcja przemysłowa Słowacji powiększyła się w I kwartale 2004 roku o 9,6 proc.

Od lat tak samo. Kolejne rządy nie chcą sprywatyzować do końca i pozbyć się nadzoru właścicielskiego nad tzw. spółkami Skarbu Państwa Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie dają cele, dla których powołano trzy kolejne komisje śledcze. Na państwowym można ugrać wiele dla siebie i kolegów. Można ich wcisnąć do rad nadzorczych, sprzedać akcje bogatej spółki (PZU) jakiemuś zachodniemu liliputowi, byleby tylko mogło dobrze na tym zarobić kilka albo kilkanaście osób. Albo afera PKN Orlen: żeby SLD mogło zrealizować prywatne intratne interesy grupy "swoich", trzeba było odwołać pod byle jakim pretekstem prezesa z poprzedniej, nieswojej ekipy. W tzw. sprawie Rywina o mało nie doszło do kupna-sprzedaży ustawy medialnej, na czym mieli zarobić pośrednicy tej transakcji i koncerny medialne.
Politycy rozdają nie swoje, tylko pieniądze wyciągane z kieszeni podatników. Dlatego wciąż podnoszą podatki. Krzyczą przy tym, że tak musi być, bo np. brakuje pieniędzy na służbę zdrowia. Tylko co z tego, skoro co roku płacimy o 0,25 proc. więcej na tę służbę, a ona służy nam coraz mniej. Są tacy, którzy twierdzą, że składki zdrowotne trzeba podnieść jeszcze bardziej. Ale nawet gdyby tak się stało, nikt nie daje gwarancji, że ochrona zdrowia będzie lepiej funkcjonować.

Jak się łowi w mętnej wodzie
Gra podatkiem liniowym jest podobna: "jednakowa stawka dla wszystkich jest niesprawiedliwa społecznie". I kropka. Lepiej jest dla polityków, gdy prawo podatkowe jest powikłane, bo przy rozwiązywaniu zagadek fiskalnych ma zapewnione zajęcie lobby ekspertów podatkowych. Tych samych ekspertów, którzy przepisy komplikują, bo pracują w Ministerstwie Finansów: najpierw przepychają przez Sejm różne nowelizacje ustaw, a potem piszą książki o tym, jak nowe przepisy interpretować. Co roku inne, bo prawo wciąż jest modyfikowane (czytaj: coraz mniej czytelne). "Puls Biznesu" policzył, jak często nowelizowano w Polsce trzy najważniejsze ustawy podatkowe. Wyszło gorzej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać: ustawa z 1991 roku o PIT - aż 71 razy, ustawa z 1992 roku o CIT - 69 razy, a ustawa z 1993 r. o VAT i akcyzie - 32 razy! Przeciętny obywatel nic z tego nie rozumie, więc wynajmuje księgową, doradcę podatkowego, a jak jest bardzo bogaty, to nawet całą kancelarię prawniczą. Potem tony zeznań podatkowych obrabiają urzędnicy i kontrolerzy skarbowi, którzy z pasją tropią najmniejszy błąd podatnika, a jak go nie znajdą, to wypatrzą w dokumencie brak pieczątki, daty albo podpisu. I to wystarcza, żeby przysolić np. zaległość podatkową albo karę. Za swoją gorliwość dostają nagrody fundowane przez podatników. Kto miałby odwagę naruszać system dający dobrze płatne zatrudnienie takiej masie ludzi? (czytaj: wyborców).
Tylko ci, którzy na serio są w stanie wziąć odpowiedzialność za państwo. I będą gotowi ponieść polityczną odpowiedzialność za to, że narażą się wielu. Grupy i grupki różnych interesów nie mogą bez końca blokować zmian, które mogą uzdrowić państwo. Podatek liniowy to tylko jedna z propozycji. Jej efektem będzie nie tyle obniżenie podatków, co przede wszystkim uproszczenie systemu. Za nim powinno pójść zmniejszenie składek ZUS i objęcie nimi wszystkich grup zawodowych. Bo składek na ubezpieczenie społeczne nie płacą m.in. wojskowi, policjanci, sędziowie, prokuratorzy. Nie płacą składek emerytalnych i rentowych, a w wieku 45 lat idą na sowitą emeryturę (prokuratorzy i sędziowie w tzw. stan spoczynku), by potem do sześćdziesiątki spokojnie dorabiać sobie w innych branżach. Czy ktoś będzie miał odwagę naruszyć interesy tak silnych i rozlicznych lobby?
Jeśli nie, to kolejne rządy będą nam podnosić składki i podatki, przerzucając nasze pieniądze z jednych kieszeni do drugich. Najczęściej z chudych kieszeni biednej większości do pęczniejących kieszeni bogatszej mniejszości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska