Sprawa nieźle pokręcona

Joanna Forysiak, Magda Trepeta
Towarzystwo "Powrót z U" w Głuchołazach nie dostało pozwolenia na organizację X finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Oddział terenowy Towarzystwa Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych "Powrót z U" w Głuchołazach od samego początku aktywnie uczestniczył w zbiórce pieniędzy na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tegoroczny głuchołaski finał miał być wyjątkowy, gdyż jego przebojem miała zostać licytacja legendarnego kolorowego samochodu marki Warszawa.
- Przygotowania do akcji związanej z kolorowym autem rozpoczęliśmy już w maju - opowiada Andrzej Gach, prezes głuchołaskiego towarzystwa "Powrót z U". - Za jednym zamachem chcieliśmy przeprowadzić kampanię antynarkotykową, pobić rekord Guinnessa w ilości podpisów złożonych na samochodzie oraz rozreklamować warszawę na tyle, by podczas licytacji osiągnęła jak najwyższą cenę.

Pomysłodawcą przedsięwzięcia był Krzysztof Dzienniak, członek Pokojowego Patrolu, ściśle związany z warszawską fundacją Jurka Owsiaka.
- Poznałem go przy organizacji VII finału Orkiestry - kontynuuje Andrzej Gach. - Krzysztof miał nam pomóc załatwić patronat fundacji nad całą akcją związaną z kolorową warszawą oraz przywieźć pozwolenie na organizację tegorocznego finału. Obiecywał, że Owsiak na pewno pomoże i podpisze się pod naszym przedsięwzięciem.
Tęczowe auto ruszyło w trasę po Śląsku Opolskim 5 sierpnia. Zawitało także na "Przystanek Woodstock" w Żarach, gdzie sam Jurek Owsiak pochwalił ten pomysł i wraz z całą rodziną podpisał się na masce pojazdu. Inicjatorzy imprezy liczyli na to, że dzięki sławie, jaką zdobędzie auto, łatwiej im będzie znaleźć sponsorów, którzy sfinansują X finał WOŚP.

- Akcja trwała, a my nie mieliśmy pewności, że fundacja obejmie nad nią patronat - mówi prezes głuchołaskiego towarzystwa. - Gdy pytaliśmy Krzysztofa Dzienniaka, kiedy wreszcie przywiezie nam konkretne dokumenty, uspokajał nas, że wszystko będzie załatwione, ale trzeba cierpliwie czekać, gdyż Jurek Owsiak jest nieuchwytny. My tymczasem działaliśmy na własną rękę. Obawialiśmy się, że fundacja będzie miała do nas pretensje, że posługujemy się jej nazwą, oficjalnie nie mając do tego żadnych praw.
9 września zarząd TRiPDU "Powrót z U" w Głuchołazach samodzielnie podjął decyzję o powołaniu sztabu X finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wtedy też organizatorzy zwrócili się do warszawskiej fundacji z prośbą o zezwolenie i wydanie niezbędnych materiałów. W swoim piśmie do Jurka Owsiaka przypomnieli również o obietnicy połączenia imprezy z licytacją kolorowego auta.
- Pozwolenia się nie doczekaliśmy, za to przyjechał Krzysztof Dzienniak z pismem propagującym zupełnie inną akcję, "Bezpieczna droga do szkoły" - dodaje gorzko Andrzej Gach.
Akcja organizowana była przez członków Pokojowego Patrolu, w tym Krzysztofa Dzienniaka. Pokojowy Patrol zwrócił się z prośbą do towarzystwa o wypożyczenie pomalowanej warszawy.
- Byliśmy zbulwersowani faktem, że Krzysztof zwodził nas przez tyle czasu i nie potrafił nam załatwić pozwolenia na finał, a papier na własną akcję zdobył w ciągu dwóch tygodni - denerwuje się prezes Gach. - Kiedy odmówiliśmy wydania auta, usłyszeliśmy, że jak nie damy warszawy, nie będziemy mogli organizować finału.

Organizatorzy zwrócili się do warszawskiej fundacji o potwierdzenie tej wiadomości. Tam usłyszeli, że nie dostaną pozwolenia, bo nie udostępnili auta, a poza tym mieli problemy z rozliczeniem się z IX finału WOŚP.
W ubiegłym roku pojawiły się kontrowersje w związku z głuchołaską Orkiestrą, gdyż tamtejszy sztab złamał regulamin fundacji, płacąc z pieniędzy z puszek 800 złotych zespołowi zaproszonemu na specjalny koncert.
- Co miałem zrobić? Chciałem jedynie zwrócić koszta przejazdu, czego regulamin nie zabrania - tłumaczy Andrzej Gach. - A że nie otrzymałem jeszcze pieniędzy od sponsorów, w obecności policji otworzyłem skarbonkę i z niej wypłaciłem zespołowi. Gdy obiecana kwota wpłynęła, natychmiast zwróciłem pożyczkę. Na moją prośbę przeprowadzano nawet dochodzenie w tej sprawie i nie wykryto żadnych uchybień. Jeśli w tym roku nie zorganizujemy finału, ludzie będą nam zarzucać, że zdefraudowaliśmy pieniądze i nie można już nam zaufać.
Przygotowania do głuchołaskiego finału utknęły w martwym punkcie. Wolontariusze są rozczarowani i żądają wyjaśnień, dlaczego nie pozwolono im organizować imprezy. Władze towarzystwa zastanawiają się, czy nie podać Krzysztofa Dzienniaka do sądu, gdyż to właśnie jego obwiniają o poniesione straty materialne i moralne.
- Na samo kolorowe auto wydaliśmy około pięciu tysięcy złotych z budżetu naszej instytucji - wylicza prezes "Powrotu z U". - Przeprowadziliśmy mnóstwo rozmów ze sponsorami, dwa miesiące wydzwanialiśmy do Warszawy do fundacji, jeździliśmy do Nysy i Opola. W Telekomunikacji załatwiliśmy nawet bezpłatną linię, która umożliwiłaby licytację zarówno samochodu, jak i złotego serduszka. Tych kosztów nikt nam teraz nie zwróci, a z powodu niezapłaconych rachunków wyłączono nam telefon.

Krzysztof Dzienniak nie zgadza się z zarzutami stawianymi przez Andrzeja Gacha i dementuje pomówienia, jakoby działał na szkodę towarzystwa, celowo przedłużając negocjacje w sprawie załatwienia pozwoleń.
- To nie leżało w mojej gestii, poza tym niczego im nie obiecywałem. Zwróciłem się z prośbą o wypożyczenie kolorowego samochodu, gdyż była to nasza wspólna idea. Chciałem, by dzieci zobaczyły warszawę, podpisały się na niej, w ten sposób bylibyśmy bliżej ustanowienia rekordu Guinnessa. Z panem Gachem bardzo chętnie spotkam się w sądzie, zaproszę dziennikarzy, żeby wszyscy usłyszeli, co myślę o takich ludziach.

Jurek Owsiak dystansuje się od poczynań prezesa głuchołaskiego "Powrotu z U", podkreślając, że ma do Krzysztofa Dzienniaka pełne zaufanie.
- W zeszłym roku sztab, w którym byli ludzie z towarzystwa, niesolidnie rozliczył się z zebranych pieniędzy, dlatego w tym roku nie może organizować jubileuszowego finału - powiedział "NTO". - Faktycznie, bardzo przychylnie odniosłem się do pomysłu zlicytowania warszawy, z którą do Żar przyjechali młodzi ludzie, ale później okazało się, że stoi za tym ten sam człowiek, z którym już wcześniej mieliśmy problemy. Zaczęło się kręcenie, stawianie warunków, niemal szantażowanie nas, a to są rzeczy, których nie lubimy i którym mówimy zdecydowane nie. Orkiestra to nie stawianie warunków.
Bartek Dęgusiak, który w fundacji odpowiada za zbiórkę pieniędzy i rozlicza poszczególne sztaby z zebranych kwot, twierdzi, że niejasności wokół ostatniego finału w Głuchołazach wykluczają prezesa Gacha z grona organizatorów prac przy WOŚP.
- Pan Gach ma zapewne popodpisywane umowy ze sponsorami i dlatego tak bardzo się niepokoi. Gdyby nie podjął jeszcze żadnych kroków, na pewno tak by mu nie zależało na organizacji tej imprezy - kwituje krótko. - Wierzę, że w Głuchołazach jest dużo wartościowych ludzi, którzy mogliby stanąć na wysokości zadania i przeprowadzić dziesiąty finał.
Wtóruje mu Jurek Owsiak: - To, że cała sprawa jest nieźle pokręcona, nie oznacza, że Głuchołazy nie grają.

Jan Szawdylas, burmistrz miasta, nawet nie dopuszcza myśli, że impreza mogłaby nie dojść do skutku. - Myślę, że Orkiestra i tak będzie grać. Popieram tę sprawę całym sercem, ale uważam, że atmosfera wokół niej powinna być czysta. Jeśli organizatorem orkiestry nie będzie Andrzej Gach, to będzie nim Stanisław Duraj z Centrum Kultury i Rekreacji, który także stara się o pozwolenie.
Społeczność Głuchołaz jest nastawiona na to, że X finał się odbędzie.
- Jeśli Owsiak nas nie chce i nie zależy mu na wolontariuszach z małego miasteczka, którzy przez dziesięć lat zebrali grube pieniądze, sami sobie zorganizujemy zbiórkę na potrzeby lokalnych szpitali. Taką jak ubiegłoroczna "Nysa - dzieciom" - zapowiada Andrzej Gach.
- Nie obawiamy się tego. Ubiegłoroczne przedsięwzięcia w Nysie i Przemyślu, w których zebrano śmieszne kwoty, dowiodły, że lokalne inicjatywy mimo szczytnych celów nie dają nigdy takich efektów jak akcja ogólnopolska - twierdzi Bartek Dęgusiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska