Świńskie problemy

Fot. Tomasz Doszak
Ryszard Surmiak z Lubrzy kolo Prudnika nawet nie chce liczyć swoich strat. W ostatnich latach sporo zainwestował w produkcję świń. Obawia się, że ciężko mu będzie dalej prowadzić własne gospodarstwo rolne.
Ryszard Surmiak z Lubrzy kolo Prudnika nawet nie chce liczyć swoich strat. W ostatnich latach sporo zainwestował w produkcję świń. Obawia się, że ciężko mu będzie dalej prowadzić własne gospodarstwo rolne. Fot. Tomasz Doszak
Lubrza. Na zakazie eksportu świń do Rosji nasz przeciętny hodowca może stracić nawet 20 tys. zł rocznie - szacuje Zrzeszenie Producentów Trzody Chlewnej.

Opinia

Opinia

Klemens Jakubowski, właściciel zakładu przetwórstwa mięsnego w Lubszy koło Brzegu:

- Nie prowadzę ubojni, zaopatruję swój zakład przetwórstwa w ubojni w Brzegu. Dla mnie też ceny surowca spadły w ciągu 2 tygodni o 40 do 50 groszy za kilogram, a to dopiero początek spadku. Taka obniżka cen surowca dla mojej firmy wcale mnie nie cieszy. Obecna cena jest niższa od poziomu jakiejkolwiek opłacalności w hodowli. Za parę miesięcy rolnicy pozbędą się świń i cena znów zacznie rosnąć, może nawet do 4,5 zł za kilogram. Moim zdaniem komuś w kraju zależy, żeby nie było stabilizacji cenowej. Tu nie chodzi tylko o zakazy wprowadzone przez wschodnich sąsiadów Polski. A jak to się odbije na cenach w sklepie? U mnie ceny wędlin już spadły trzy dni temu, wczoraj wprowadziłem obniżkę ceny mięsa średnio o 20 do 60 groszy na kilogramie. To jednak nie zwiększa specjalnie popytu w sklepach i nie ma dużego wpływu na nasze portfele.

Ryszard Surmiak z Lubrzy koło Prudnika prowadzi do wielkiej obory i pokazuje 30 wyrośniętych, 120-kilogramowych tuczników. Od dwóch tygodni nie może ich sprzedać, a niedługo przekroczą swoją kategorię wagową i będzie jeszcze większy kłopot z ich sprzedażą. Mogły pojechać na wschód, ale odkąd Rosja i Ukraina wstrzymały eksport polskich świń, w kraju zaczęła się prawdziwa "świńska górka".
- A o cenie skupu to nawet nie chce mi się gadać - mówi rolnik z Lubrzy.
Piotr Hanusiak ze Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej szacuje, że w ciągu 2 tygodni cena świń w skupie spadła o ok. 80 groszy na kilogramie. Zrzeszenie w połowie roku rozpoczęło współpracę z firmą eksportową, wysyłającą polskie tuczniki do Ukrainy i Rosji. Pośrednik zaproponował cenę o 20 groszy wyższą niż krajowi odbiorcy, więc hodowcy z rejonu Białej, Prudnika, Głogówka, Lubrzy chętnie sprzedawali swoje świnie. Krajowi odbiorcy też podnosili ceny skupu. Ile zrzeszenie wyeksportowało?
- Dużo - przyznaje Hanusiak, choć nie chce zdradzić szczegółów. - Na szczęście utrzymaliśmy współpracę z rzeźniami z Wielkopolski i teraz dalej mamy komu sprzedawać.

Liczby

Liczby

4,30 zł za kg żywca płacili w połowie roku eksporterzy na wschód

3,50 zł to jest obecna cena skupu

3,00 zł do takiego poziomu mogą jeszcze spaść ceny wg specjalistów

3,7 zł za kg to tzw. poziom opłacalności, czyli cena, przy której rolnik przynajmniej nie dokłada do hodowli

Drobni i niezrzeszeni producenci mogą mieć problemy ze sprzedażą nawet po niskiej cenie. Zrzeszenie chce swoich 240 członków traktować priorytetowo i dla nich przede wszystkim szuka nabywców. Wstrzymanie eksportu na wschód wywołało spadek ceny żywca na naszym rynku. Zakładając, że średniej wielkości hodowca sprzedaje rocznie 200 sztuk świń, przy spadku ceny o 80 groszy na kilogramie traci nawet 20 tysięcy złotych.
- Problem leży w tym, że rolnicy nie mają alternatywy dla hodowli świń - komentuje Piotr Hanusiak, który też prowadzi 50-hektarowe gospodarstwo rolne. - Uprawy roślinne też się nie opłacają, może poza burakiem cukrowym. Ale nie można całego gospodarstwa nastawić nagle na produkcję buraków cukrowych. Zresztą Unia Europejska już mówi o ograniczeniu produkcji cukru.

Piotr Hanusiak widzi tylko jedną pozytywną rzecz. W gminie Lubrza rolnicy wracają do pomysłu powołania spółki i uruchomienia ubojni świń. Od dwóch lat rozmawiają między sobą na ten temat, gmina zadeklarowała nawet, że ma teren pod ubojnię. Ostatecznie zabrakło chętnych, gotowych do wniesienia po 500 złotych udziału do spółki.
- Możemy zarabiać także na przetwórstwie mięsa, a nie tylko na produkcji zwierząt - tłumaczy Hanu-siak. - Poza tym eksport półtuszy jest łatwiejszy od eksportu żywych zwierząt. Nie mówiąc o tym, że polskich świń nie można jeszcze wysyłać do krajów UE, bo ministerstwo rolnictwa dopiero zaczyna u nas prowadzić kosztowne badania, potwierdzające, że jesteśmy krajem wolnym od choroby Auschiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska