Targ na klepisku

Beata Szczerbaniewicz
Wjazd i wyjazd na "zaduszkową” część targowiska jest wspólny i... wciąż zakorkowany.
Wjazd i wyjazd na "zaduszkową” część targowiska jest wspólny i... wciąż zakorkowany.
Błoto, dziury i brak dobrego dojazdu denerwują kupców, którzy handlują zniczami i wieńcami w nowej części krapkowickiego targu.

W zeszłym roku handel akcesoriami "nagrobnymi" przed dniem Wszystkich Świętych odbywał się na parkingu przy ulicy Drzymały. W tym roku miejsce na tego typu sprzedaż wytyczono na nowo otwartej części bazaru.
- To nie targowisko, tylko klepisko, nie wiem, na jakiej podstawie można żądać za stanie w błocie na 10 metrach kwadratowych 17 złotych dziennie? - denerwuje się pan A. (nazwisko do wiadomości redakcji). - Jak by tę kwotę pomnożyć przez ilość dni w miesiącu, okaże się, że płacimy jak za czynsz za sklep w rynku!

Na brak utwardzonej nawierzchni skarżą się wszyscy. Że mają rację, przyznaje nawet placowa - Jadwiga Kwoka.
Kupcy skarżą się też, że nowy plac nie ma prawidłowo wytyczonego wjazdu i wyjazdu, które gwarantowałyby płynny ruch samochodów z towarem. Wjazd i wyjazd jest wspólny, do tego bardzo wąski i wyboisty. Na poboczu z lewej strony straszy głęboki wykop, a z prawej, i to dokładnie na wjeździe (!), są stragany i parcele handlowe. Tworzą się korki, są kłótnie i nieporozumienia:
- W tym roku, żeby zdążyć wyładować się z towarem, musimy wyjechać z domu o czwartej rano, bo nawet kilka godzin może potrwać stanie w korku przy targowisku - mówi Małgorzata Czech. - Jak jeden się wyładowuje, drugi już nie wjedzie ani nie wyjedzie. Skarżących się jest wielu, ale większość z nich boi się ujawniać personalia, bo w przyszłości mogą w ogóle "nie dostać miejsca" na bazarze. Mają zastrzeżenia co do sposobu, w jaki w tym roku rozdzielono miejsca targowe.

- Powinny być równe szanse: w jednym dniu przetarg albo losowanie, płatne z góry, tak jak to było w latach poprzednich - mówi pan B. - W tym roku nie było ogłoszeń, ani losowania, ale jakoś dziwnym trafem najlepsze miejsca z przodu zostały zaklepane bez opłat przez osoby, które pojawiają się tu tylko w dni targowe!
- Najpierw mówili, że nie ma rezerwacji, a teraz okazuje się, że jednak była - przyznaje Józef Jonczyk.
Inkasentka targowiska, Jadwiga Kwoka, zastrzega, że to nie ona odpowiada za organizację handlu:

- O tym decydują urzędnicy z urzędu miasta, burmistrz i radni - tłumaczy. - Z tego co wiem jest zalecenie sanepidu, by utwardzić ten plac i ogrodzić, ma być też zrobiony wjazd i wyjazd, zlikwidowane parcele na wjeździe. Ale żadnego kumoterstwa tu nie ma, poszliśmy na rękę kupcom, odstępując od wymaganych opłat z góry za rezerwacje i za każdy dzień.
Zajmująca się organizacją targowiska z ramienia urzędu miasta inspektor Anna Pawliczek dodaje, że pobieranie dodatkowych opłat za rezerwację zanegowała Regionalna Izba obrachunkowa, dlatego ich zaprzestano, można natomiast płacić za miejsce za cały tydzień, stąd nieporozumienia:
- Co roku przed Wszystkimi Świętymi handlowcy skarżą się na warunki na targowisku, choć one się wciąż zmieniają, zawsze znajdą powody do niezadowolenia - mówi inspektor Pawliczek. - W zeszłym roku była rezerwacja, ale kupcy się bili o miejsce i musiała interweniować straż miejska. Teraz i tak jest spokojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska