TSKN. Co piąty Niemiec jest Niemcem

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Od początku lat 90. znacznie wzrosła liczba członków TSKN znających język niemiecki. Ale i tak cztery piąte opolskich Niemców mówi w domu gwarą śląską. W języku Goethego tylko co dziesiąty.

Znajomość języka niemieckiego należy do bardziej optymistycznych wskaźników wynikajacych z badania, jakie Dom Współpracy Polsko Niemieckiej przeprowadził wśród 500 wybranych losowo członków TSKN w naszym regionie.

Odpowiadali oni na pytania kwestionariusza przygotowanego przez dr Danutę Berlińską, socjologa z UO, od lat zajmujacą się badaniem mniejszości. Z doświadczeń Niemców żyjących na Śląsku Opolskim skorzystają badacze z uniwersytetu w japońskiej Osace zajmujący się tamtejszą mniejszością koreańską.

Ślązak trójjęzyczny

- Kiedy pytaliśmy o znajomość języka niemieckiego w 1993 roku, język niemiecki znało biegle zaledwie 30,1 proc. członków Towarzystwa, za to aż 17 proc. nie znało go wcale - przypomina dr Berlińska. - Z tej perspektywy postęp jest wyraźny. Biegle lub dobrze w mowie i w piśmie posługuje się nim 56 proc. pytanych, a tylko co setny opolski Niemiec nie zna go w ogóle. To ważna informacja, bo znajomość języka jest istotnym kluczem do niemieckiej kultury i ważnym składnikiem dalszego istnienia mniejszości niemieckiej w Polsce.

Nie może to przesłaniać faktu, że w wolnej Polsce - podobnie, jak w PRL-u, gdy język niemiecki był w przestrzeni publicznej źle widziany - podstawowym językiem komunikacji wśród członków TSKN jest gwara śląska.

Jej biegłą lub dobrą znajomość deklaruje łącznie aż 90 procent z nich. Cztery piąte mówi po śląsku na co dzień w domu (po niemiecku tylko 11 procent, zaledwie o jeden punkt więcej niż po polsku). Język niemiecki za ojczysty uważa 39 proc. Niemców w regionie. Śląski wskazało aż 48 proc., a 13 proc. przyznaje się do związku z niemieckością, ale za mowę ojczystą uważa język polski.

- Coraz częściej cechą Ślązaków jest trójjęzyczność - zauważa Danuta Berlińska - co sprzyja bardzo kształtowaniu się wielokulturowej tożsamości. Taką wieloraką tożsamość częściej niż kiedyś członkowie TSKN uważają za atut.

Równie niejednoznaczne wyniki przyniosły pytania o narodowość mniejszości. Pozornie Niemcy powinni być w przytłaczającej większości narodowości niemieckiej i tak pewnie by było, gdyby pytano mieszkańców Nadrenii, Szwabii czy innego landu w głębi Niemiec.

Co piąty Niemiec jest Niemcem

Na Śląsku Opolskim, czyli historycznym pograniczu, tylko 22 proc. należących do TSKN uważa się za Niemców, a kolejne 14 proc. bardziej za Niemców niż za Ślązaków. Jakkolwiek liczyć, to razem niewiele więcej niż jedna trzecia. A co z resztą? Aż 22 proc. członków TSKN uważa się tylko za Ślązaków, a kolejne 19 bardziej za Ślązaków niż za Niemców.

Warto też podkreślić, że zwłaszcza wśród młodych ludzi w mniejszości często pojawia się potrójna identyfikacja narodowościowa: jestem jednocześnie Niemcem, Ślązakiem i Polakiem. Pod takim wyznaniem podpisałoby się aż 13 procent należących do Towarzystwa, przede wszystkim tych z przedziału 18-54 lata.

Takiej możliwości nie przewidziano nawet w spisie powszechnym, w którym i tak o narodowość jesteśmy pytani dwukrotnie. Łatwo można sobie wyobrazić, jak trudno będzie wyniki spisu zinterpretować i odróżnić na ich podstawie, kto kim się czuje.

- Wśród Ślązaków funkcjonujących przez stulecia na obszarze kulturowego pogranicza - uważa dr Danuta Berlińska - wyraźne postawy narodowe ujawniają się przede wszystkim w momentach kryzysowych, które wymagają jednoznacznej identyfikacji. W sytuacji ustabilizowanej częstym zjawiskiem jest właśnie identyfikacja mieszana: jestem Ślązakiem i Niemcem, Ślązakiem i Polakiem itd.

Na tle tej refleksji socjologa trudno się oprzeć wrażeniu, że nic tak nie wzmocniło identyfikacji mieszkańców Opolszczyzny z Niemcami jak stan umiarkowanego prześladowania połączony z propagandowym atakiem na wszystko, co niemieckie, w czasach PRL-u. To tamta polityka pchała dziesiątki tysięcy Opolan - gotowych zapisywać się choćby pod osłoną nocy - do kół DFK. Kiedy w wolnej Polsce zmniejszył się nacisk, a praw mniejszości nikt nie myśli odbierać, spada zapał i liczba jednoznacznych proniemieckich deklaracji.

Zresztą oceny PRL-u są w mniejszości równie niejednoznaczne jak wśród Polaków. Czterdzieści proc. deklaruje, że byli prześladowani w szkole, w pracy, w urzędzie, tyle samo nie doznało prześladowań, a 20 proc. nie ma zdania w tej sprawie.

Jedną z przyczyn tego, że Heimat zajmuje w hierarchii wyznawanej przez opolskich Niemców miejsce ważniejsze od Vaterlandu, jest niemiecka koncepcja patriotyzmu, wyrażająca się, w uproszczeniu, w formule: ponieważ kocham strony rodzinne, jestem przywiązany także do ojczyzny. W polskim myśleniu jest raczej odwrotnie: z miłości do wielkiej ojczyzny bierze się przywiązanie do małej.

Wystarczy porównać wiersze czy piosenki jeńców i wygnańców z obu krajów. Niemieckie zwykle opowiadają o tęsknocie do brzozy w rodzinnej miejscowości i strumyka, który przez nią płynie. Polskie chętniej modlą się o dłoń, która skruszy kajdany niewoli opinające ojczyznę.

My som stond

- Ale jest jeszcze jedna ważna przesłanka - uważa Rafał Bartek, dyrektor generalny Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej. - My w zdecydowanej większości mieszkamy od urodzenia w swoim Heimacie.

Często tym najbardziej dosłownym, czyli w miejscowości urodzenia (47 proc.), w tej samej gminie (19 proc.) lub w województwie (28 proc.). Zaledwie sześć osób na sto urodziło się w innym regionie Polski lub w Niemczech.

Nic dziwnego, że na pytanie o powody poddania się weryfikacji i przyjęcia polskiego obywatelstwa po 1945 roku aż 64 proc. odpowiedziało: bo chcieli pozostać na ojcowiźnie.
Optymistyczną przesłanką na przyszłość mniejszości niemieckiej jest coraz lepszy poziom wykształcenia jej członków.

- Co dziesiąta osoba ma wykształcenie wyższe, a kolejne sześć procent niepełne wyższe. To lepszy wskaźnik od średniej w regionie! - dodaje Rafał Bartek. - Ponad 30 procent członków TSKN zdało maturę. To jest wyzwanie dla TSKN. Tym ludziom Kaffee und Kuchen naprawdę może nie wystarczać. Z myślą o nich trzeba by organizować raczej konferencje popularnonaukowe i szkolenia.

Pesymistyczne są natomiast dane o wieku opolskich Niemców. Osoby mające mniej niż 44 lata nie stanowią nawet 20 proc. wszystkich członków TSKN. Ma na to wpływ także migracja za pracą, ale wszystkiego nie tłumaczy.

Nieco lepiej jest w przedziale wiekowym 45-54 lata (21 proc.). Ale najliczniejszą grupą w Towarzystwie są emeryci z przedziału między 65. a 75. rokiem życia (aż 28 proc.). W tej sytuacji dobre i skuteczne oddziaływanie na młodzież (edukacja, internet) wydaje się - z punktu widzenia mniejszości - potrzebą chwili.

Własna historia

Bez wątpienia najbardziej odróżnia mniejszość od większości obraz i ocena przeszłości. Odrębna pamięć historyczna, która ujawniła się niedawno w czasie sejmikowych dyskusji o powstaniach śląskich i tragedii górnośląskiej, jest faktem, także wśród szeregowych członków TSKN.

Odpowiedzialnością za zmianę granic po II wojnie światowej mniejszość obarcza przede wszystkim Stalina i ZSRR i w tym się szczególnie nie różni od obiegowych ocen większości. Ale na tym podobieństwa się kończą. Które ze słów najlepiej charakteryzują zmianę zachodnich granic Polski? - pytali ankieterzy.

Prawie jedna czwarta respondentów wybrała wymuszenie, 18 proc. - zabór, tyle samo - rekompensatę, a tylko 11 proc. określiło tamten proces jako odzyskanie. Większość Niemców (60 proc.) przyznaje, że Polska otrzymała ziemie zachodnie na podstawie decyzji wielkich mocarstw, ale tylko niespełna 20 proc. uważa, że należały się, bo były polskie.

Aż 65 proc. członków MN odpowiada: "tak" lub "raczej tak" na pytanie, czy Polacy otrzymali je jako rekompensatę za utracone kresy wschodnie. Ale tyle samo odpowiada "nie", gdy ich zapytać, czy Polacy wrócili na swoje. Natomiast prawie trzy czwarte przyznaje, że zostali oni przesiedleni siłą i musieli gdzieś zamieszkać.

Blisko 70 procent pytanych uważa, że Niemcy utracili ojczyznę i zostali skrzywdzeni. Połowa tej liczby sądzi, że powinni się pogodzić z utratą Heimatu, a mniej niż 50 proc. jest zdania, że mogą mieć o to żal do Polaków. Najwyraźniej historia domowa, przekazywana z ust do ust oddziaływała na członków mniejszości mocniej niż peerelowska szkoła, konsekwentnie przypominająca piastowską przeszłość tej ziemi, polskie obyczaje ludności i eksponująca mocno wagę powrotu Polski na ziemie odzyskane.

Odrębność mniejszości wyraża się także w ocenie zjednoczenia Niemiec. Z zadowoleniem, bo rośnie potęga Niemiec, przyjęła je prawie połowa respondentów (Polacy witali je raczej z niepokojem).

Natomiast zmienia się, wraz z wiekiem, stosunek do Polaków. Przysłowie "Jak świat światem nie będzie Niemiec Polakowi bratem" za prawdziwe uznała jedna trzecia pytanych. Mniej więcej tyle samo uważa je za nieprawdziwe, reszta nie ma zdania. Polaków za braci najtrudniej było uznać najstarszym respondentom. Wśród najmłodszych - do lat 24 - 60 procent nie ma z tym żadnego problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska