Umowy śmieciowe trzymają się dobrze

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Archiwum
Zmienione prawo zamówień publicznych w teorii sprzyja zatrudnianiu osób na etatach. Ale z tej możliwości bardzo rzadko korzystają nawet nasze urzędy i instytucje samorządowe.

Pod lupą

Umieszczenie w przetargu warunku zatrudnienia ludzi na umowie o pracę nie rozwiązuje problemów pracowników.

Najlepiej widać to w branży ochroniarskiej, gdzie przetargi wygrywają firmy proponujące stawki rzędu 5-6 zł za godzinę przy umowie zleceniu i np. 9-10 zł przy umowie o pracę.

Za tę pierwszą stawkę nie sposób znaleźć chętnych do pracy, więc rodzą się podejrzenia co do jakości usług.
W drugim przypadku sprawa nadaje się do Państwowej Inspekcji Pracy, bo cena oznacza, że ochroniarz na etacie musiałby zarabiać mniej, niż wynosi pensja minimalna.

W ub.r. zaczęły obowiązywać nowe zapisy ustawy Prawo zamówień publicznych, które miały zachęcić organizatorów przetargów, by cena nie była jedynym kryterium wyboru firm podczas przetargów.

W przepisach jest także punkt dopuszczający zapisanie w ogłoszeniu, że firma wykonująca usługę musi zatrudniać pracowników na umowę o pracę. To ma pomóc w zmniejszeniu skali zatrudniania ludzi na tzw. śmieciówkach, czyli m.in. umowach na zlecenie.

Jak to wygląda w praktyce?

W statystykach Urzędu Zamówień Publicznych warunek dotyczący umów o pracę jest na tak odległym miejscu, że nie zmieścił się w publikowanych zestawieniach. Nie pomógł też dobry przykład, który dało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, jako pierwszy ogłaszając, że kryterium zatrudnienia osób na etatach będzie jednym z najważniejszych przy wyborze firmy ochraniającej resortowe budynki. Wystarczy przeglądnąć też przetargi ogłaszane przez opolskie instytucje samorządowe i państwowe czy też urzędy, które szukają firm ochroniarskich lub sprzątających. Nadal rządzi tu cena, czasami liczy się doświadczenie.

W efekcie opolskie sądy, urzędy czy np. Instytut Śląski są ochraniane przez osoby pracujące na zlecenie. Podobnie jest w Parku Naukowo-Technicznym w Opolu.

- W pierwszym przetargu zamieściliśmy warunek o zatrudnieniu ochroniarzy pracujących na etatach, ale oferty znacznie przekroczyły nasze możliwości finansowe - mówi Jarosław Mamala, prezes spółki należącej do Opola. - Dlatego powtarzając procedurę, zrezygnowaliśmy już z tego zapisu. Jest mi przykro, bo powinniśmy dbać o to, żeby warunki zatrudniania ludzi były na odpowiednim poziomie, ale zdecydowały finanse...

Tego kryterium nie zapisał też w przetargu na ochronę opolski ratusz. Ale już wybierając firmę zatrudniającą sprzątaczki w budynkach urzędu (poza samym ratuszem) - zastrzegł, że muszą one pracować na etatach.

Z kolei Urząd Miasta w Brzegu w ogóle zrezygnował z firm zewnętrznych, bezpośrednio zatrudniając, oczywiście na etatach, ochroniarzy i sprzątaczki.

- Przeliczyliśmy, że zysk jest żaden, a mając swoich ludzi mamy pewność, że praca będzie dobrze wykonana - mówi Krystyna Nowakowska-Bider, sekretarz UM.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska