Utopieni w dziurze budżetowej

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Całe życie pracowali, płacili podatki, a kiedy niespodziewanie doświadczyło ich życie, okazało się, że nie ma dla nich paru groszy.

Mój syn, który cierpi na porażenie mózgowe, nie dostał w tym roku książek do szkoły, bo w kasie "opieki" zabrakło przyznanych nam wcześniej pieniędzy - żali się Elżbieta Kiołtyka z Opola.
Pani Kiołtyka jest jedną z wielu podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu, którym należy się tzw. zasiłek stały. Chodzi o osoby, które co miesiąc pobierają pieniądze z tytułu kalectwa, opieki nad chorym dzieckiem, niezdolności do pracy. W czerwcu i lipcu Elżbieta Kiołtyka dostała zasiłek bez należnej ustawowo waloryzacji. W sierpniu nie wypłacono jej już nic.

- Zupełnie nie wiem, jak mamy teraz żyć - mówi pani Elżbieta. - Mąż zarabia około tysiąca złotych, mamy trójkę dzieci. Bez zasiłku z pomocy społecznej nie poradzimy sobie.
Magdalena Kasprzyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, przyznaje, że sytuacja jest dramatyczna. - Przekroczyliśmy limit przyznanych nam środków - mówi. - Wszystkie nowe zasiłki stałe i pielęgnacyjne będą realizowane dopiero, gdy dostaniemy dodatkowe pieniądze.
Dyrektor Kasprzyk informuje, że tak trudna sytuacja spotkała jej podopiecznych po raz pierwszy.

- W ostatnich latach zawsze było ciężko, jednak jeszcze nigdy nie było tak, żeby zabrakło pieniędzy na wypłatę zasiłków stałych. Cały czas korespondujemy w tej sprawie z urzędzie wojewódzkim. Obiecują nam, że pieniądze będą, tylko z opóźnieniem.
Joanna Ziółkowska z Opola choruje na raka, specjalna komisja orzekła trwałą niezdolność do pracy. Ziółkowska powinna otrzymać zasiłek, jednak zamiast pieniędzy dostała pismo z MOPR-u, który uprzejmie informuje ją, że na skutek braku pieniędzy jej sprawa będzie rozpatrzona "w późniejszym terminie".
- Całe życie z mężem pracowaliśmy, płaciliśmy podatki - mówi Ziółkowska. - Los tak chciał, że mąż poszedł wcześnie na rentę, potem ja ciężko zachorowałam. Okazuje się, że państwo ma nas teraz "gdzieś", że chory człowiek musi u nas popaść w nędzę. Mamy mnóstwo długów, gdyby nie córka, to nie wiem, jak byśmy sobie poradzili.

Dramatyczna sytuacja jest również w terenie. W gminie Cisek (powiat Kędzierzyn-Koźle) też mieli problem z uzyskaniem pieniędzy na zasiłki stałe. Tutaj jednak udało się przesunąć środki gminne tak, aby nie ucierpieli ludzie najbardziej potrzebujący. - Były spore problemy, ale wójt jakoś znalazł pieniądze - mówi Maria Proksza, główna księgowa GOPS w Cisku. - Ostatnio panie z urzędu wojewódzkiego obiecały nam, że do końca roku wszystko nam to wyrównają.
Halina Osińska, z-ca dyrektora wydziału spraw obywatelskich i społecznych Urzędu Wojewódzkiego w Opolu, prosi wszystkich zainteresowanych o cierpliwość.

- Sytuacja faktycznie jest trudna, ale tak jest w całym kraju - mówi dyrektor Osińska. - Przed kilkoma tygodniami dostaliśmy decyzję Ministerstwa Finansów, że budżet wojewody w części dotyczący zasiłków socjalnych będzie wyższy o dwa miliony złotych. W mojej ocenie to "na styk" powinno wystarczyć na wszystkie ustawowe świadczenia.
Wielu potrzebujących czuje się upokorzonych sytuacją, jaką zafundowało im państwo. Pani Bożena Sz. nigdy nie korzystała z pomocy społecznej ("mamy z mężem ambicję, żeby do wszystkiego dojść o własnych siłach"). W końcu jednak musiała się przełamać. Wtedy okazało się, że państwo nie ma pieniędzy, które ustawowo jej się należą.

- Mój synek choruje na autyzm, wymaga codziennej rehabilitacji - mówi. - Poświęciłam się synkowi bez reszty. Szukałam pracy na pół etatu, żebym mogła zarabiać na dom i dalej rehabilitować dziecko. Przez trzy lata byłam zarejestrowana w urzędzie pracy. Okazało się, że w Opolu nie ma pracy na pół etatu...
Dzięki ofiarnej rehabilitacji syn pani Bożeny robi duże postępy, autystyczny siedmiolatek już swobodnie mówi.
- Co ja mam teraz zrobić, odstawić syna na bok i pójść do normalnej pracy? - pyta pani Bożena. - Jak państwo może oszczędzać na nas, najbardziej potrzebujących. Przecież jak ja teraz nie pomogę synkowi, to on za 20 lat trafi do domu opieki i jeszcze bardziej nadwyręży budżet państwa...
Magdalena Kasprzyk z MOPR mówi, że tegoroczny budżet został tak skrojony, że już w styczniu było wiadomo, że pieniędzy na opiekę społeczną starczy ledwo do połowy roku.

- I faktycznie już w czerwcu wyczerpaliśmy limit - mówi dyrektor Kasprzyk. - Teraz posiłkujemy się kasą urzędu miasta. Kiedy w jakiejś rodzinie jest naprawdę tragiczna sytuacja, to oczywiście udzielamy dotacji celowej, np. na węgiel.
W wydziale finansowym urzędu wojewódzkiego z niedowierzaniem słuchają o tym, że część osób potrzebujących nie otrzymała w lipcu i sierpniu należnych im zasiłków.
- Są opóźnienia w przekazywaniu środków z ministerstwa, to fakt - mówi Irena Sztoń. - Wszyscy wiedzą dlaczego, po prostu łatamy dziurę budżetową. Ale żeby ktoś z tego tytułu nie otrzymywał zasiłku stałego, to dla mnie nowość. Sprawdzimy tę informację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska