Uwierzyłam w sukces, gdy dostałam kluczyki do auta

Rozmawiał Sławomir Draguła
W konkursie Miss Polonia Ewa Wachowicz dostała sportowego forda. Po roku musiała go sprzedać, bo nie stać jej było na ubezpieczenie.
W konkursie Miss Polonia Ewa Wachowicz dostała sportowego forda. Po roku musiała go sprzedać, bo nie stać jej było na ubezpieczenie.
Rozmowa z Ewą Wachowicz, Miss Polonią 92, trzecią Wicemiss Świata i Miss Świata Studentek

- Jak wspomina pani tę chwilę, gdy prowadzący finał Miss Polonia 1992 ogłosił, że koronę najpiękniejszej Polki zdobyła Ewa Wachowicz?
- Kiedy na scenie wręczano mi koronę, byłam oszołomiona, nic do mnie nie docierało. W sukces uwierzyłam dopiero, gdy wręczono mi kluczyki do samochodu, a ludzie na ulicy zaczęli mnie rozpoznawać i uśmiechać się. Sam konkurs miał wspaniałą atmosferę. Wszystkie dziewczyny się zaprzyjaźniły, co teraz na takich wyborach jest ewenementem. Do dziś moją przyjaciółką jest Ania Wiśniowska, która przeze mnie nie zdobyła korony, została pierwszą wicemiss.
- Sama pani zdecydowała o udziale w konkursie czy ktoś panią namówił?
- To była intryga przyjaciół. Zaczęło się w 1991 roku, od wyborów najmilszej studentki Akademii Rolniczej w Krakowie. Moi przyjaciele spowodowali, że znalazłam się na scenie. Konkurs wygrałam, a szanowne jury, czyli Grzesiu Turnau, Jacek Wójcicki, Ania Szałapak i Andrzej Warchoł, namawiali mnie, bym poszła dalej.
- Jaką nagrodę dostała pani za zdobycie tytułu Miss Polonia?
- Sportowego forda probe. Przez pierwszy rok miałam zapewnione darmowe ubezpieczenie. Jednak kiedy moje panowanie skończyło się, musiałam sama zarobić na polisę. Sprzedałam więc auto.
- Po euforii przyszedł czas na ciężką pracę w roli miss. Co należało wówczas do pani obowiązków?
- Uczestniczyłam w koncertach dobroczynnych. Brałam też udział w akcjach charytatywnych na rzecz szpitali i domów dziecka. To była jedna strona medalu. Druga strona była komercyjna. Uświetniałam imprezy, za które pieniądze kasowało biuro Miss Polonia. Natomiast najprzyjemniejsze było reprezentowanie naszego kraju na międzynarodowych konkursach piękności.
- Gdy zakończył się roczny okres królowania, musiała oddać pani koronę swojej następczyni, Aleksandrze Spieczyńskiej. Łatwo było to zrobić?
- Mnie nie było dane oddać korony. W tym czasie przebywałam w Korei Południowej, gdzie wygrałam konkurs World Miss University, najpiękniejszej studentki świata. W tym samym czasie odbywała się tam wystawa EXPO. Nasza placówka dyplomatyczna skrupulatnie wykorzystała fakt, że Polkę wybrano na najpiękniejszą studentką globu. Zostałam za granicą, aby promować nasz kraj.
- W 1992 roku została pani trzecią wicemiss świata. Czy kolejny tytuł robił jeszcze na pani wrażenie?
- Wybory odbyły się w Sun City, bajkowym świecie w Republice Południowej Afryki. Przebywałyśmy tam prawie siedem tygodni. To był mój pierwszy wyjazd zagraniczny, bo wybory odbyły się trzy tygodnie po konkursie Miss Polonia. Afrykański finał pokazywany był w prawie wszystkich krajach świata. Dlatego nasz czas podzielony był pomiędzy próby do koncertu telewizyjnego oraz imprezy w hali, do której przyszło ponad 5 tysięcy osób. Miałyśmy również zajęcia scenograficzne, na których przygotowywałyśmy układy do koncertu finałowego. Kręciłyśmy też zdjęcia do reklamówek w programie telewizyjnym, który był oprawą koncertu. Praca ta była tak absorbująca, że nie miałam czasu na zwiedzanie, rozrywkę i przyjemności.
- Potem przyszedł czas na politykę. Została pani sekretarzem prasowym w rządzie Waldemara Pawlaka.
- Dostałam propozycję i skorzystałam z niej. Setki tysięcy razy opowiadałam jak to się stało, i już mi się to znudziło.
- Trudniej było pełnić honory miss czy poruszać się w świecie polityki?
- Tych spraw nie można porównywać. Gdy byłam miss, ludzie uśmiechali się do mnie, byli bardzo życzliwi. Moje zaangażowanie w politykę spowodowało, że z dnia na dzień zdobyłam wielu wrogów.
- Co teraz robi Ewa Wachowicz?

KONKURS Z ZAKRĘTAMI
Pierwszą polską królową piękności została w 1929 roku Władysława Kostakówna, pracownica Miejskiej Kasy Oszczędnościowej z Warszawy. W 1932 roku wybory najpiękniejszej Polki zostały przeniesione do Paryża, gdzie zorganizowała ją francuska Polonia. Przed wojną wybory ostatni raz odbyły się w 1937 roku. Potem była 20-letnia przerwa, po której wybory miss organizowane były tylko przez dwa lata. Kolejny konkurs zorganizowano dopiero w 1983 roku i trwa on nieprzerwanie do dziś.

- Zajmuję się produkcją programów telewizyjnych. Od pięciu lat możecie państwo oglądać na ekranie drugiego programu TVP "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza", w Polsacie z kolei program o deserach i o ciastach pt. "Domowa kawiarenka". To moje dwie sztandarowe produkcje.
- Jaką radę dałaby pani tym młodym dziewczynom, które startują w konkursach piękności?
- Najważniejszy jest udział w konkursie, a nie rywalizacja za wszelką cenę. Ale za wszelką cenę trzeba pokazać siebie od najlepszej strony. Każda z dziewcząt powinna pamiętać o tym, aby być sobą na scenie i zauroczyć jurorów osobowością. Nie należy się przejmować, jeśli koronę dostanie inna dziewczyna. To nie będzie porażka. W tym konkursie nie ma przegranych, bo wszystko jest kwestią gustu.
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska