Są oczywiście diecezje, gdzie na dziewczynki w komżach patrzy się nieprzychylnym okiem. Opolska do nich nie należy.
- Zostałam ministrantką cztery lata temu. Chyba od dziecka o tym marzyłam. Zawsze zastanawiało mnie, jak to jest być podczas Eucharystii blisko księdza, pomagać mu. Myślałam, że nigdy się nie dowiem, bo dziewczyny zostają zazwyczaj mariankami, a mnie to do końca nie satysfakcjonowało. Pewnego dnia zauważyłam przy ołtarzu dwie koleżanki, ucieszyłam się i od razu sama zgłosiłam się do służby. Teraz czuję się spełniona, bo z perspektywy ołtarza mszę świętą przeżywa się zupełnie inaczej - mówi 13-letnia Marietta Sopa z Prószkowa.
Widok ministrantki to chleb powszedni nie tylko w Prószkowie, ale też w Przysieczy, Rogowie Opolskim czy Ligocie Prószkowskiej, a także Kosorowicach, Miedzianej czy Dębskiej Kuźni. Tu dziewczynka służąca do mszy św. nikogo nie dziwi ani nie bulwersuje.
- Przecież mamy równouprawnienie. Dlaczego ma to budzić kontrowersje, ja się cieszę, że córka została ministrantką, zwłaszcza że nie ma za wielu chętnych chłopców - mówi Lucyna Zaja z Prószkowa, mama jednej z ministrantek.
Ks. profesor Andrzej Hanich, proboszcz parafii w Prószkowie, nie ukrywa, że jest zwolennikiem emancypacji. - Skoro są koedukacyjne szkoły, to dlaczego nie może być koedukacyjnej ministrantury - mówi kapłan. - Taki zwyczaj przyszedł do nas z Zachodu. W naszej parafii zaczęło się to kilka lat temu. Nie było chętnych do służby chłopców, a pojawiła się dziewczyna, która chciała zostać ministrantką. Zgodziłem się, a w ślad za nią pojawiły się kolejne. Parafianie zareagowali z radością - dodaje ks. Hanich.
Dyskusja na temat służby liturgicznej kobiet zaczęła się już w latach siedemdziesiątych. Wtedy episkopaty Zachodu (głównie Włoch i Niemiec) zaczęły pozwalać na przyjmowanie dziewczyn w zastępy ministrantów.
Początkowo Watykan kategorycznie sprzeciwiał się posłudze kobiet. Spory rozwiązał Jan Paweł II, zezwalając na służbę ministrancką dziewczyn, ale ostateczną decyzję pozostawił biskupom diecezji.
W Polsce na 40 diecezji w blisko połowie dziewczyny mogą być ministrantkami. U nas zgodę na przyjmowanie dziewczyn do liturgicznej służby ołtarza wydał jeszcze arcybiskup Alfons Nossol.
- W diecezji opolskiej zasada ta funkcjonuje już od ładnych kilkunastu lat i doskonale się sprawdza. Są takie parafie, w których dziewczyn przy ołtarzu nie ma w ogóle. Ale są też takie, w których dziewczyny stanowią większość - opowiada ks. dr Krzysztof Faber, rzecznik opolskiej kurii. - Jesteśmy otwarci na służbę dziewcząt, bo nie ma żadnych dokumentów kościelnych, które by tego zakazywały. Poza tym, gdzie brakuje chłopców, którzy chcą być ministrantami, dziewczynki mogą tę lukę wypełnić - dodaje.
O służbę dziewcząt zabiegali u swoich proboszczów także sami parafianie. Wracali z Niemiec, gdzie ministrantki funkcjonują od dawna. Przeciwnicy takiego rozwiązania mówią, że dziewczęta przy ołtarzu wprowadzą zamęt. - U nas nigdy takich sporów nie było. Robimy to samo co chłopcy. Najważniejsza jest służba - mówi ministrantka Marietta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?