- Poszedłem dziś do urzędu marszałkowskiego i nie pozwolono mi wejść dopóty dopóki nie podałem swojego nazwiska i powodu wizyty. Portier tłumaczył się zarządzeniem wojewody i względami bezpieczeństwa. W czasie, gdy ja byłem kontrolowany wejść próbowały także pracujące na miejscu urzędniczki. One również musiały przejść całą procedurę weryfikacji. Co to ma być - inwigilacja? – relacjonował nasz Czytelnik, który skontaktował się z redakcją.
Sprawdziliśmy. Dziś do urzędu nie można wejść ot tak. Drzwi, które zawsze otwierają się automatycznie, były zamknięte. Otworzył je dopiero portier, który nie pozwalając wejść do środka zapytał o cel wizyty w urzędzie.
Przed wejściem trzeba było – tak jak relacjonował czytelnik – podać także nazwisko. Odnotowano też godzinę naszego wejścia.
Nie udało nam się uzyska komentarza żadnego z marszałków w tej sprawie, bo byli dziś nieobecni.
Nieoficjalnie od urzędników słyszymy jednak: - To jakaś paranoja. Co mamy mówić – pracujemy tutaj więc musimy się dostosować. Też byliśmy kontrolowani na wejściu. Kiedy zapytałam o cel – usłyszałam tylko, że chodzi o względy bezpieczeństwa.
Martyna Kolemba, rzecznik wojewody podkreśla, że kontrola miała charakter jednorazowy.
- 4 maja był dla nas dniem ustawowo wolnym od pracy. Ewidencję wejść i wyjść wprowadziliśmy ze względu na bezpieczeństwo nie tylko ludzi, ale i samego budynku w czasie, gdy urząd nie pracuje. Każdy kto chciał wejść do urzędu był pytany o cel wizyty ze względów organizacyjnych. Przypominam też, że 4 maja odpracowujemy 19 maja - dodaje rzecznik.
OPOLSKIE INFO - 04.05.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?