W Siedlisku praca służy nie tylko zarabianiu pieniędzy. To też forma terapii

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Mateusz (od prawej), Łukasz i Tomek po okiem pani Danusi obierają jarzyny na codzienny obiad, który wyjedzie z kuchni Kompleksu Siedlisko do szkół, szpitala i huty.
Mateusz (od prawej), Łukasz i Tomek po okiem pani Danusi obierają jarzyny na codzienny obiad, który wyjedzie z kuchni Kompleksu Siedlisko do szkół, szpitala i huty. Fot. Edyta Hanszke
Niepełnosprawni intelektualnie od siedmiu miesięcy pracują u nas i udowadniają, że warto było w nich zainwestować - mówi Teresa Truch, wiceprezes stowarzyszenia.

Justyna jest w pracy od piątej rano. Przywozi ją tu jedna z kucharek. O dziesiątej dziewczyna pieczołowicie wkłada do wyparzacza umyte ręcznie talerze po śniadaniu.

- To nic wielkiego. Trzeba wcisnąć ten guzik, a potem otworzyć, jak zadzwoni - wyjaśnia obsługę urządzenia. Kolejne talerze odkłada na stalowe półki, skąd przejmuje je czekający już ze ścierką Tomek. Przy zlewie dyżuruje Paweł. Zagaduje zalotnie do Justyny. - Na męża to mam jeszcze czas - odkrzykuje ze śmiechem dziewczyna przez szum wody i wyparzacza.

Łukasz, Mateusz i Tomek w innym pomieszczeniu kuchennym siedzą na stołeczkach z obierakami w rękach. Do plastikowych skrzynek w błyskawicznym tempie wpadają oskórowane marchewki, pietruszki i ziemniaki.

- Potem je umyjemy i wrzucimy do szatkownicy - opowiada Łukasz, pokazując na urządzenie w kącie pomieszczenia, na stalowym blacie. Szatkownicę zmontuje za chwilę ktoś z kuchni. Teraz nad chłopakami czuwa pani Danusia. Obiera jarzyny razem z nimi, rozmawiają.

Obydwaj Tomkowie, Łukasz, Mateusz i Justyna, ale także Marcin i Rafał są niepełnosprawni intelektualnie. Łączy ich to, że skończyli szkołę specjalną w Zawadzkiem. Po niej panowie (mają od ponad 20 do niemal 40 lat) zostali w Domu Pomocy Społecznej w Zawadzkiem, a Justyna wróciła do domu rodzinnego w Ozimku. Zarejestrowała się w urzędzie pracy jako poszukująca zatrudnienia. Ale dla osób niepełnosprawnych intelektualnie pracy jest jak na lekarstwo, nie tylko w naszym regionie, ale i w kraju. A właśnie takiego lekarstwa potrzebują najbardziej.

Bohaterowie tekstu je dostali. Dlatego że są podopiecznymi lokalnego Stowarzyszenia Siedlisko, które choć pozornie rzuciło się z motyką na słońce, to udowodniło, że może stworzyć miejsca pracy na tzw. otwartym rynku dla swoich podopiecznych.

Siedlisko uruchomiło w Staniszczach Wielkich w gminie Kolonowskie firmę, w ramach której prowadzi Dom Opieki dla niesamodzielnych osób w podeszłym wieku i przewlekle chorych oraz usługi cateringowe. Z marchwi, pietruszki, ziemniaków obieranych właśnie przez niepełnosprawnych pod okiem pani Danusi i innych produktów pracownicy kuchni przygotowują codziennie 600 posiłków: do szpitala i huty w Ozimku, szkół na terenie gminy Kolonowskie, ale także Jemielnicy i Strzelec Opolskich. Kto chce, może tu kupić na miejscu porcję pierogów na obiad albo zamówić całe menu do domu na imprezę rodzinną, a menu w Siedlisku mają wyborowe: takie polędwiczki w kawie łaskoczą kubki smakowe już na dźwięk nazwy potrawy.

Kuchnia Siedlisko postawiła na zdrowe, naturalne jedzenie. Wysoką jakością chce podbić serca i kieszenie klientów. Teresa Truch, wiceprezes Siedliska, żartuje, że główny kucharz - Łukasz Masiukiewicz - dosłownie spadł im z nieba. Zapytany o to, czy doprawia potrawy przyprawą „X” czy „Y”, odparł z niesmakiem, że stosuje tylko zioła i o to kierownictwu Siedliska chodziło. W kuchni stoją więc pudełka z ziołami.
Inwestycja za 3 miliony złotych

Obcy nie zorientuje się, że nowoczesny, szary budynek z drewnianymi wstawkami w elewacji w Staniszczach Wielkich to dawna wiejska szkoła, popadająca przed kilkoma laty w ruinę. Obok kościół, w pobliżu sklepy, znana - nie tylko w powiecie - restauracja. Teraz z ulicy przez wielkie okna w kuchni Siedliska widać krzątających się jak mrówki ludzi.

W środku szerokie, przestronne białe korytarze. W pomieszczeniach kuchennych ruch wre. Jedni sprzątają po śniadaniu, inni przygotowują obiady, ktoś rozwiesza pranie w innej części. W jadalni na parterze, na nakrytych stołach stoją już dzbanki z domowymi kompotami do popicia drugiego dania.

W przeciwieństwie do harmidru na dole, na piętrze - spokojnie. Rafał (także mieszkaniec DPS-u z Zawadzkiego) asystuje trojgu starszym podopiecznym. Pani Stanisława (po operacji biodra) odpoczywa właśnie na fotelu po marszu z balkonikiem wzdłuż korytarza. Pani Teresa ogląda jakieś kolorowe babskie czasopismo. Pokazuje wymalowane na czerwono paznokcie. - Dzieci mi tak zrobiły - śmieje się.

W jednym z pokojów (wyposażonym w nowoczesne łóżka z przeciwodleżynowymi materacami i domowe meble) dwie starsze panie ćwiczą z asystującą im opiekunką - jedna zgina w dłoniach gumową piłeczkę z wypustkami, druga składa chusteczki.

- Pomagam przy toalecie, jak trzeba, to podmyję, zmienię pampersa - opowiada Rafał, jeden z niepełnosprawnych pracowników. Choć z powodu pracy musi teraz wstawać o 6.00, to nie narzeka. - W DPS-ie siedziałbym przed telewizorem i grał. Tu mam zajęcie, zarabiam - opowiada. - A ja sportowcem jestem, wie pani? - dodaje nieśmiało.

Rafał pomaga przy opiece nad seniorami. Choć musi wstawać wcześnie rano, nie narzeka. - Mam zajęcie i pieniądze - mówi.
Rafał pomaga przy opiece nad seniorami. Choć musi wstawać wcześnie rano, nie narzeka. - Mam zajęcie i pieniądze - mówi. Edyta Hanszke

Modernizacja budynku byłej szkoły w Staniszczach Wielkich kosztowała stowarzyszenie 3 mln zł. Skąd organizacja działająca non profit miała tyle pieniędzy?

- Częściowo z projektu, który złożyliśmy do programu unijnego, właśnie jest rozliczany i spływają do nas kolejne transze. Częściowo z pożyczek i kredytów, pomagają nam też przedsiębiorcy - wylicza Teresa Truch, wiceprezes Siedliska. - Sami zastanawiamy się, jak to się stało, że udało się tę inwestycję zrealizować.

Budynek po szkole przekazała stowarzyszeniu gmina Kolonowskie, po wcześniejszych nieudanych próbach wydzierżawienia go i sprzedaży.

- Mimo to ryzyko podejmowaliśmy spore - wspomina Norbert Koston, burmistrz Kolonowskiego. - Że jak im nie wyjdzie, to całe odium spadnie na gminę, bo majątek przekazaliśmy w złe ręce. Teraz przychodzą do mnie ludzie, którzy mówią, że choć wtedy byli przeciwni, to zmienili zdanie.
Gmina pozbyła się obowiązku utrzymania budynku, zyskała nowoczesny obiekt, którym może się pochwalić, a choć stowarzyszenie jest zwolnione z podatku od nieruchomości, to przecież stworzyło nowe miejsca pracy. Na początek dla 32 osób, w tym 16 niepełnosprawnych. Zyskali też mieszkańcy wsi, gminy i powiatu - możliwość pozostania na starość w swojej okolicy.

Choć nie wszyscy. Dom Opieki Siedlisko działa komercyjnie, co oznacza, że jego mieszkańcy muszą ponosić za opiekę pełną odpłatność. Nie mogą nawet skorzystać z dofinansowania gminy - choćby im przysługiwało.

- Siedlisko nie jest domem pomocy społecznej, więc nie możemy dopłacać do pobytu w nim naszych mieszkańców, nawet gdyby był on tańszy, bardziej komfortowy - tłumaczy burmistrz Norbert Koston. - Mimo że mieliśmy sporo telefonów od osób, które chciałyby się przenieść do Staniszcz Wielkich.

Na razie starszych podopiecznych w Siedlisku jest jedenaścioro. Pierwsi pojawili się w październiku ubiegłego roku. Kolejna osoba zapowiedziała, że chce przyjechać tu z Niemiec. Stowarzyszenie liczy, że wysoką jakością usług i domową atmosferą zdobędzie rozgłos i pozyska więcej pensjonariuszy. Na razie miejsc ma 20, a jak dobuduje nową łazienkę, to nawet 23.

- Gdyby była taka potrzeba, to możemy rozbudować dom o kolejne piętro - deklaruje wiceprezes stowarzyszenia, Teresa Truch.

A opieka w Siedlisku jest i typowa (sprawują ją pielęgniarki, fizjoterapeuci, opiekunowie), i nietypowa. Na przykład poruszający się podopieczni nie dostają posiłków do łóżka.

- Trzeba się ubrać, uczesać, zejść lub zjechać na parter do jadalni - wyjaśnia Teresa Truch. To ma ich mobilizować do codziennej aktywności. Jeśli potrzebują spotkania z księdzem czy wizyty u fryzjera, przy pomocy opiekunów ubierają się i przechodzą na drugą stronę ulicy do kościoła czy trochę dalej do fryzjera. Latem wokół budynku powstanie ogród sensoryczny, gdzie będą mogli odpoczywać.
Czego potrzebuje teraz Siedlisko?

- Pieniędzy - odpowiada Teresa Truch i szybko dodaje: - Ale zdobędziemy je. Choć wkrótce skończą się zamówienia na posiłki regeneracyjne z huty, a latem ze szkół, to wejdziemy w obsługę gastronomiczną festynów. Chcemy też produkować własne przetwory na sprzedaż, na przykład pastę z suszonych pomidorów do stosowania zamiast ketchupu, pastę z rukoli, wyroby z wołowiny czy gęsiny. Mamy też pomysł na posiłki dietetyczne - możemy je dostarczać codziennie do klientów indywidualnych - kontynuuje Teresa Truch. Dom Opieki już dziś przynosi dochód, a jeśli domowników przybędzie, to i pieniędzy będzie więcej.

Wybrać Majorkę czy Laponię?

Telefony, telewizor - na to poszły pierwsze pieniądze zarobione w Siedlisku przez niepełnosprawnych. Marcin mówi jeszcze o dresie - Adidasa! Justyna, która mieszka z rodziną w Ozimku - o superlaptopie, bo stary się psuł, i o telefonie komórkowym pod choinkę dla młodszej siostry, żeby „nie marudziła, że ma stary”.

Mieszkający w DPS-ie mają prawo do połowy swoich wynagrodzeń (reszta zasila konto domu pomocy), ale i tak z zadowoleniem planują, na co przeznaczą kolejne pensje.

- Będziemy żyć w mieszkaniach chronionych - zagaja przy obieraniu warzyw Mateusz. Jednak wizji tego mieszkania „na swoim” nie ma - to abstrakcja dla osoby zajmującej od lat pokój z kolegami. Mateusz chce kupić łóżko do tego nowego, własnego mieszkania. - Ze trzysta złotych będzie kosztowało - ocenia, a kiedy widzi moją zdziwioną minę, koryguje się: - No to może ze dwa albo trzy tysiące...

Pomysł utworzenia mieszkań chronionych to „cel ostateczny” Siedliska - jak go określa Teresa Truch. Ale - co pokazują dotychczasowe doświadczenia - wielce prawdopodobny. Nieopodal domu, gdzie pracują niepełnosprawni, jest nieczynny budynek po stacji kolejowej. Pociągi już dawno tędy nie jeżdżą i nie pojadą, bo nie miałyby po czym. Szefostwo Siedliska widziałoby w wyremontowanej stacji mieszkania dla swoich podopiecznych - osobne, ale jednak pod kontrolą.

- Oni nigdy nie będą zupełnie samodzielni. Dzięki pracy rozwiną się społecznie, ale ograniczeń intelektualnych nie pokonają - wyjaśnia Teresa Truch.
Kilka lat temu spółka kolejowa, do której dawny dworzec należy, chciała za niego 200 tys. zł od gminy. Samorządowcy byli gotowi przejąć budynek, ale za darmo. Pieniędzy na kupno budynku Siedlisko, walczące o spłacenie starych zobowiązań i wyjście na prostą, nie ma, ale wierzy w swoją szczęśliwą gwiazdę. Pomoc w rozmowach z koleją deklaruje burmistrz Koston.

Na razie niepełnosprawni pracownicy Siedliska snują więc bliższe plany o... wyjeździe na Majorkę za zarobione pieniądze. To kolejny pomysł, który ma dowieść niepełnosprawnym, że każdy może sięgać gwiazd, a dla każdego te gwiazdy są inne.

- Będziemy odpoczywać w pięciogwiazdkowym hotelu. Tam jest nawet lepsza obsługa niż u nas. Są szaszłyki i... inne rzeczy - zapowiada Marcin.

Tylko Łukasz ma dylemat, czy jechać na tę Majorkę. Wprawdzie kupiłby tam sobie pamiątki, np. szkatułkę, ale wyjazd zaplanowany jest na październik, a Łukasz w grudniu chciałby zobaczyć Laponię, a tam świętego Mikołaja i lodowe rzeźby. Zabrałby tam panią Teresę, która w styczniu ma urodziny.

- Pani była gdzieś za granicą? - dopytuje Łukasz. - Bo ja już byłem, w Czechach.

Firmę społeczną Siedlisko stowarzyszenie utworzyło w ramach projektu „Daj nam szansę”, stworzonego w partnerstwie z czeską organizacją APROPO z Jczina, złożonego do Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Republika Czeska-Rzeczpospolita Polska 2007-2013. Otrzymało na ten cel ponad 2,9 mln zł, czyli 85 proc. wartości, ale Siedlisko musiało dołożyć do tego 15 proc.

Jak wesprzeć Siedlisko? Darowizną, 1 procentem z podatku. Stowarzyszenie na rzecz Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Siedlisko” powstało w Zawadzkiem w kwietniu 2006 r. Wspiera osoby niepełnosprawne intelektualnie. Dotychczas organizowało projekty edukacyjne. Osoby chcące pomóc mogą przekazać darowiznę na rzecz Stowarzyszenia, nr konta: 20 8909 0006 0010 0015 5710 0001 lub odpisać 1 proc. podatku, wpisując KRS: 0000254998.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska