Więzień trzy miesiące hasał na wolności

KPP Krapkowice
O tym, że Paweł N. powinien siedzieć w więzieniu, policjanci z Krapkowic dowiedzieli się przez przypadek, po przeszukaniu miejsca, które zamieszkiwał.
O tym, że Paweł N. powinien siedzieć w więzieniu, policjanci z Krapkowic dowiedzieli się przez przypadek, po przeszukaniu miejsca, które zamieszkiwał. KPP Krapkowice
Paweł N. miał odbywać karę z elektroniczną opaską na nodze. Pozbył się jej i... nikt go nie szukał.

Chodzi o system dozoru elektronicznego, który od półtora roku działa na Opolszczyźnie. Zgodnie z nim więźniowie skazani za lekkie przestępstwa, którym do odsiedzenia zostało mniej niż rok, mogą odbyć karę poza więzieniem. Warunek jest jednak taki, by skazany zgodził się na założenie elektronicznej opaski, która wraz z urządzeniami zamontowanymi w miejscu zamieszkania śledzi jego miejsce pobytu. Urządzenia działają w oparciu o sieć telefonii komórkowej.

30-letni Paweł N., bezdomny z Krapkowic, który odsiadywał wyrok za drobne kradzieże, sam poprosił sąd o możliwość odbycia kary w sposób "elektroniczny". Odsiadkę chciał połączyć z terapią odwykową, więc jako miejsce pobytu zaproponował ośrodek Monaru Graczach pod Niemodlinem.

Na przełomie roku sąd wyraził na to zgodę, dając jednocześnie Pawłowi N. kategoryczny zakaz wychodzenia poza mury ośrodka. To, czy 30-latek wywiązuje się z warunków, monitorowała elektroniczna opaska założona na jego nodze.

Paweł N. nie zagrzał jednak miejsca w Monarze. Po miesiącu odwyku uciekł z ośrodka do Krapkowic, gdzie pomieszkiwał u znajomych. Tam też rozciął elektroniczną opaskę.
System monitorujący pobyt więźniów odnotował jego zniknięcie. Patrol Upoważnionego Podmiotu Dozorującego, który pojawił się w Monarze, zastał tam tylko urządzenia nadawcze.

W związku z tym z początkiem marca sąd zdecydował, że Paweł N. musi wrócić za kraty. Problem w tym, że na policję nie dotarła informacja o tym, że ma być zatrzymany. W efekcie więzień przez 3 miesiące cieszył się wolnością i nawet nikt go nie szukał.

- Taka sytuacja mogła zaistnieć, ponieważ sąd musi osobno zdecydować o poszukiwaniu danej osoby - tłumaczy kpt. Michał Ajdarow z Biura Dozoru Elektronicznego w Warszawie. - Ta procedura jest natomiast czasochłonna, bo w przygotowanie dokumentów zaangażowanych jest kilka instytucji. Zazwyczaj nie trwa to jednak dłużej niż 3 miesiące.

O tym, że Paweł N. powinien siedzieć w więzieniu, policjanci z Krapkowic dowiedzieli się przez przypadek, po przeszukaniu miejsca, które zamieszkiwał. Mundurowi szukali tam ozdobnych zniczy i wazonów, które Paweł N. ukradł kilka dni wcześniej z cmentarza w Otmęcie i planował sprzedać na złomowisku. Funkcjonariusze mocno się zdziwili, gdy odkryli w domu rozciętą opaskę do elektronicznego dozoru.

- Policjanci zawieźli mężczyznę do zakładu karnego w Strzelcach Opolskich, by dokończył tam odsiadkę - mówi Jarosław Waligóra, rzecznik prasowy krapkowickiej policji. - Opaskę odesłaliśmy natomiast do firmy, która zarządza elektronicznym systemem.

Michał Ajdarow tłumaczy, że w tym przypadku doszło do zwykłego uszkodzenia sprzętu, co zdarzyło się dotychczas ok. 300 razy (na ponad 20 tys. więźniów).

- Nie ma jednak możliwości usunięcia opaski w taki sposób, by system tego nie odnotował - zastrzega.

Obecnie na Opolszczyźnie karę z opaskami odbywa ok. 150 więźniów. Dla Skarbu Państwa to spore oszczędności, bo utrzymanie skazanego za kratami kosztuje ok. 2,5 tys. zł miesięcznie. W przypadku dozoru elektronicznego ta suma jest 4 razy mniejsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska