Woda opada, można kosić

Beata Szczerbaniewicz
Rolnicy z gminy Strzeleczki się cieszą. Po pięciu latach interwencji rozpoczęto konserwację dwóch notorycznie zalewających ich pola rzeczek.

I na Rzymkowickim, i na Białej koparki z dwóch zatrudnionych przez Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych firm wybierają muł, pogłębiając rzeki o ok. metr. Karczowana jest także bujna roślinność, hamująca przepływ wody: na dnie i na brzegach. W Rzymkowickim gołym okiem widać, że woda opadła o około półtora metra (poprzedni poziom znaczy żelazisty osad) i płynie teraz wartkim nurtem. Wysuszyły się też wreszcie przyległe pola:

- Jeszcze tydzień temu stała tu woda - mówi Walter Michalik ze Ścigowa, rolnik, którego zastaliśmy podczas koszenia sąsiadującej z Kanałem Rzymkowickim łąki. - Rok w rok ciągle zalewało, ostatni raz kosiłem tu w maju ubiegłego roku, bo potem było wciąż zalewane od nowa. Może to się wreszcie skończy?
Kłopoty z Rzymkowickim i Białką rozpoczęły się od powodzi 1997 roku i przyczyniło się do nich znaczne podwyższenie stanu wód gruntowych, jaki utrzymuje się od tego czasu w gminie Strzeleczki. Nie bez znaczenie był także fakt, że kanał ostatni raz konserwowano ponad 20 lat temu (rzeczkę w 1999 roku). Cieki oddalone są od siebie o około 500 metrów i gdy wylewała przepływająca wyżej (w nasypie) Białka, woda płynęła polami, wlewając się górą do Rzymkowickiego, a ten zalewał kolejne pola i łąki. Proszący od lat o pomoc rolnicy ze Ścigowa, Dziedzic, Strzeleczek i Racławiczek wciąż słyszeli, że WZMiUW nie ma pieniędzy. Fundusze znalazły się z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Konserwacja ponad czterech kilometrów Rzymkowickiego ma kosztować 66 490 zł, a roboty przy Białce - na odcinku czterech i pół kilometra - 53 300 zł. Prace mają być zakończone do 15 sierpnia.
- Muszę przyznać, że stan tej rzeki wymagał już niezzwłocznej interwencji, brzegi są tak przerośnięte, że musimy je formować praktycznie od nowa - mówi Paweł Wiercioch, szef firmy Capon z Szymiszowa, pracującej na Białce. - Tam, gdzie już to zrobiliśmy, stan wody obniżył się do 15 centymetrów!

Tego lata rolnicy mogą być spokojni o swoje plony, ale kierownik krapkowickiego oddziału WZMiUW Henryk Szarek ostrzega, że efekty konserwacji cieków nie będą wieczne:
- Rzeka i kanał znów się zamulą, jeśli gospodarze nie przestaną opróżniać szamb do rowów - ostrzega Szarek. - Zawartość azotu sprzyja rozwojowi bujnej roślinności na dnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska