Chodzi o głośną sprawę, która wyszła na jaw w czerwcu 2010 r.
Stanisław R. - doświadczony policjant strzeleckiej drogówki - został wtedy zatrzymany przez funkcjonariuszy z Biura Spraw Wewnętrznych opolskiej komendy.
Śledczy zarzucili mu, że w zamian za alkohol można było u niego załatwić anulowanie mandatu. Stanisław R. nie tylko przyjmował butelki, ale także wydzwaniał do innych policjantów, by w zamian za wódkę nie karali jego znajomych. Tak było choćby w lipcu 2009 r.
Strzelecka drogówka zatrzymała wtedy do kontroli opolankę, która złamała przepisy. Gdy kierująca dowiedziała się, że dostanie mandat, zadzwoniła do swojego znajomego, który z kolei skontaktował się ze Stanisławem R.
Ten zadzwonił do policjanta, który szykował mandat, i przekonał go, żeby w zamian za alkohol nie karał kobiety. Podobna sytuacja miała miejsce w listopadzie 2009 roku. Wtedy Stanisław R. namówił innego policjanta, by nie wypisywał mandatu.
Z racji tego, że strzeleccy policjanci mają na co dzień kontakt z miejscowymi prokuratorami, sprawą zajęli się śledczy z Kędzierzyna-Koźla. Materiał dowodowy od początku był opatrzony klauzulą "poufne".
Teraz w sądzie w Strzelcach Opolskich zapadł wyrok w tej sprawie.
Stanisław R. został skazany na 1 rok i 8 miesięcy więzienia. Musi też zapłacić grzywnę w wysokości 3 tys. zł, dostał zakaz wykonywania zawodu policjanta przez 4 lata.
Dwójkę policjantów, którzy za namową Stanisława R. odstąpili od wypisania mandatów, sąd skazał natomiast na 1 rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 1,6 tys. zł grzywny oraz nałożył na nich dwuletni zakaz wykonywania zawodu.
Stanisław R. po całej aferze przeszedł na emeryturę (wcześniej nabył uprawnienia). Dwójka skazanych funkcjonariuszy wciąż pracuje natomiast w policji.
- Czekamy, aż wyrok w tej sprawie się uprawomocni - mówi Krzysztof Łyżwa, zastępca komendanta policji w Strzelcach Opolskich. - Nie chcemy pochopnie odsuwać policjantów od służby.
Sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu drugiej instancji. Skazani wystąpili bowiem o uzasadnienie wyroku, a to podstawowy krok, żeby odwołać się od wyroku. To samo zrobiła prokuratura w Kędzierzynie-Koźlu.
- Do czasu otrzymania uzasadnienia nie chcę jednak oceniać, czy wysokość kary jest adekwatna do popełnionych czynów - tłumaczy Eugeniusz Węgrzyk, prokurator rejonowy z Kędzierzyna-Koźla.
Sąd skazał w tej sprawie także osoby wręczające łapówki i pośredniczące w całym procederze. Usłyszeli oni wyroki 1 roku i 3 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata i grzywny od 1,6 tys. zł do 2,8 tys. zł. Skazani muszą też pokryć koszty sądowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?