Wójt Domaszowic, który w listopadzie usłyszał prokuratorskie zarzuty, może dalej zarządzać gminą

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
- Jestem niewinny i to udowodnię - mówi wójt Zenon K. - Cieszy mnie ostatnia decyzja sądu, dzięki niej będę pracował dla dobra gminy.

Sąd Rejonowy w Kluczborku uwzględnił zażalenie Zenona K., wójta gminy Domaszowice w powiecie namysłowskim oraz sekretarz gminy Alicji P., na postanowienie prokuratury, która w listopadzie ubiegłego roku zawiesiła ich w czynnościach służbowych. Uzasadnienie tej decyzji będzie wydane w ciągu siedmiu dni.

- Jestem zadowolony z werdyktu sądu, nadal będę pracował dla dobra gminy i mieszkańców - powiedział w piątek nto Zenon K. - Jestem niewinny, udowodnię to.

Przypomnijmy. Sprawa dotyczy wyborów samorządowych sprzed niemal trzech lat, kiedy na listach wyborczych w Domaszowicach przybyło nagle wyborców. Według Zbigniewa Jachyma, przewodniczącego klubu radnych niezależnych rady gminy w Domaszowicach i głównego opozycjonisty wobec wójta, mogło chodzić nawet o 100 osób, które otrzymały prawo głosowania, choć mieszkały w innych gminach, np. w Namysłowie czy Kluczborku.

Ich głosy mogły przeważyć, bowiem Zenon K. wygrał wybory na wójta zdobywając zaledwie 56 głosów więcej niż jego rywalka. Zarzuty podnoszone przez opozycję znalazły potwierdzenie w wynikach kontroli, które przeprowadziła opolska delegatura Krajowego Biura Wyborczego. Protest wyborczy nie odniósł jednak skutku i sąd administracyjny nie podważył wyników wyborów. Ale sprawą zajęła się kluczborska prokuratura.

W listopadzie ubiegłego roku postawiła wójtowi zarzuty związane z wyborami samorządowymi w 2014 roku, a polegające na wpisywaniu na listy wyborców osób nieuprawnionych. Włodarz usłyszał również zarzuty wpływania na zeznania świadków oraz wpływania, wspólnie i w porozumieniu z sekretarz gminy, na sposób głosowania osób uczestniczących w wyborach.

Prokuratura wydała również postanowienie o zawieszeniu wójta i sekretarz w czynnościach służbowych. Oboje nie przyznali się do winy i złożyli zażalenia na postanowienie do sądu, dlatego mogli normalnie pracować. W czwartek sąd przyznał im rację.

- Jestem zdziwiony decyzją sądu - mówi Zbigniew Jachym. - Przecież przesłuchiwani będą świadkowie w tej sprawie, a wśród nich są pracownicy urzędu, których szefem jest wójt. Pytanie więc, czy nie będą się bali zeznawać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska