Żaneta Skowrońska-Kozubik z LKJ Lewady Zakrzów zakwalifikowała się na igrzyska olimpijskie w Paryżu

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Żaneta Skowrońska-Kozubik z trenerem Andrzejem Sałackim
Żaneta Skowrońska-Kozubik z trenerem Andrzejem Sałackim materiały klubowe Lewady Zakrzów
LKJ Lewada Zakrzów, jeździecki klub z Opolszczyzny, będzie mieć swoją przedstawicielkę na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W konkurencji ujeżdżenia reprezentować go będzie w stolicy Francji Żaneta Skowrońska-Kozubik.

- Ciągle trudno jest mi uwierzyć w to, co się wydarzyło - powiedziała uradowana Żaneta Skowrońska-Kozubik. - Wszystko w pełni dotrze do mnie chyba dopiero, gdy będę się już pakować i wyjeżdżać z moim koniem na igrzyska. Czuję wielką dumę, bo zdobycie kwalifikacji olimpijskiej jest spełnieniem marzeń każdego sportowca. Jest przy mnie garstka osób, które bardzo mocno mnie wspierają i dzięki temu jest mi dużo łatwiej osiągać zadowalające wyniki. Nie lubię jednak spoczywać na laurach, więc mimo zbliżającego się występu w Paryżu, w mojej głowie pojawiają się już wizje kolejnych wyzwań.

- Awans Żanety na igrzyska to nieprawdopodobny sukces dla niej samej, jak i dla Lewady - podkreślił Andrzej Sałacki, trener kadry narodowej. - Miałem okazję być na wszystkich wielkich wydarzeniach w historii polskiego ujeżdżenia - począwszy od igrzysk w Moskwie w 1980 roku jako służbowy wysłannik, przez zawody "Przyjaźń 84" jako drużba, po igrzyska w Londynie w 2012 roku jako kierownik reprezentacji Polski. Jest dla mnie zaszczytem, że niedługo będę mógł wziąć udział w kolejnym w tak prestiżowej roli jako trener kadry narodowej.

Nie brakowało przeszkód

Żaneta Skowrońska-Kozubik wysoką dyspozycję prezentuje już od długiego czasu. Pierwszy wielki krok w kierunku wyjazdu na igrzyska wykonała w 2023 roku podczas zawodów w Budapeszcie. Pojechała tam na tyle dobrze, że wywalczyła olimpijskie miejsce dla Polski. Łącznie nasz kraj będzie mógł wysłać do Paryża czterech jeźdźców (z czego jeden będzie rezerwowym).

- Na wyjazd Żanety do Paryża zanosiło się od dość dawna, ale w 2024 roku musiała ona potwierdzić swoją wysoką formę - wyjaśnił Andrzej Sałacki. - W jeździectwie, jak w każdym sporcie, rok do roku czasami potrafi się bardzo mocno różnić. W przypadku Żanety jednak nic takiego nie miało miejsca, dzięki czemu będzie ona na igrzyskach reprezentować Polskę zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. Dla Lewady, która jest klubem LZS-owskim, to osiągnięcie, które dodaje wręcz husarskich skrzydeł do wszelkich kolejnych działań.

Zdobycie kwalifikacji olimpijskiej wcale nie było jednak dla 44-letniej Żanety Skowrońskiej-Kozubik tak proste, jak mogłoby się wydawać. Sama opowiedziała nam o tym, z jakimi przeszkodami musiała się zmierzyć, by zapewnić sobie udział w igrzyskach.

- Prawda jest taka, że na udział w igrzyskach pracowałam właściwie przez ostatnich 30 lat - śmiała się zawodniczka. - W poprzednim roku, po wygraniu, wraz z moim koniem Romanticiem, turnieju na Węgrzech i zdobyciu olimpijskiej kwalifikacji dla kraju, otrzymałam duży cios. Mój koń został bowiem sprzedany i trafił do innego właściciela. Było to dla mnie bardzo przykre, bo z koniem człowiek wiąże się tak samo mocno jak z psem, kotem, a nawet z członkiem rodziny. Na szczęście w stajni był jeszcze jeden "łobuz", którego mam bardzo długo. I tak naprawdę ten koń spowodował, że pozbierałam się i nadal byłam w stanie osiągać na tyle dobre wyniki, by zapewnić sobie wyjazd do Paryża. W międzyczasie, w styczniu też bardzo ciężko zachorowała moja mama, ale dzięki wsparciu bliskich mi osób nie poddałam się i cały czas wierzyłam, że jestem w stanie spełnić swoje sportowe marzenia.

Olimpijski spokój

Igrzyska w Paryżu rozpoczną się 26 lipca i potrwają do 11 sierpnia. Mimo największego osiągnięcia w sportowej karierze, Żaneta Skowrońska-Kozubik ze spokojem podchodzi do ostatniego miesiąca przygotowań.

- Niczego specjalnie nie planuję w nich zmieniać - zaznaczyła Żaneta Skowrońska-Kozubik. - W mojej dyscyplinie nie tylko ja jestem sportowcem, ale jest nim również koń. Dlatego też ciągle współpracujemy na linii zawodnik - trener - doktor, by w ten sposób dobrać optymalny trening dla zwierzęcia. Pilnujemy konia, by czuł się jak najlepiej, bo tylko wtedy będzie chciał wykonywać to, o co będę go prosić podczas przygotowań i zawodów.

- Samo wywalczenie kwalifikacji było bardzo trudnym zadaniem, więc już możemy pochwalić się wielkim osiągnięciem. W Paryżu będziemy mieć bardzo dużą konkurencję. Stąd też nie pompujemy balonika i po prostu jedziemy tam powalczyć o jak najlepszy wynik - podsumował trener Andrzej Sałacki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska