Zdiagnozowali czerniaka. Gdy badania powtórzono okazało się, że to nie rak

Redakcja
Iwona Skórzewska pokazuje wynik pierwszego badania z diagnozą: czerniak.
Iwona Skórzewska pokazuje wynik pierwszego badania z diagnozą: czerniak. Sławomir Mielnik
Opolanka już żegnała się z życiem, bo dowiedziała się, że ma czerniaka. Wskazywał na to wynik badania histopatologicznego. Gdy kobieta nie dała za wygraną i badanie powtórzono, okazało się, że to wcale nie jest rak.

Pani Iwona Skórzewska miała od urodzenia na środku lewej dłoni znamię. To był liczący ok. 6 mm pieprzyk, który jej przeszkadzał. Postanowiła go w końcu usunąć. Zabieg odbył się 6 czerwca na Oddziale Chirurgii Ogólnej 116. Szpitala Wojskowego w Opolu.

- Poszłam na zabieg rano i jeszcze tego samego dnia opuściłam szpital, wszystko poszło sprawnie - opowiada Iwona Skórzewska. - Pan ordynator, który znamię wyciął, powiedział, że to nie było nic groźnego, ale według obowiązującej zasady wysłał wycinek do oceny histopatologicznej (wykluczającej lub potwierdzającej nowotwór - przyp. red). Wynik miał być po 3 tygodniach.

Termin podany przez ordynatora, dra Tadeusza Cielniaszka, jednak dawno minął, a wyniku nie było. Zaczęło to już panią Iwonę niepokoić, aż w końcu, po upływie półtora miesiąca, zadzwoniono do niej ze szpitala i poproszono, by zgłosiła się do ordynatora.

- Było to 23 lipca - relacjonuje mieszkanka Opola. - Pan doktor Cielniaszek oznajmił mi: "Na wyniku jest napisane, że to czerniak. Jest też dopisek, że znamię może odpowiadać przerzutowi".

Gdy to usłyszałam, nogi się pode mną ugięły. Nie mogłam w to uwierzyć. Pan ordynator też przyznał, że jest diagnozą zaskoczony. Ale przecież badanie zostało wykonane w pracowni histopatologicznej i zostało podpisane przez specjalistę. Stwierdził, że skoro tak brzmi diagnoza, to musi się teraz mną zająć odpowiedni specjalista, i skierował mnie do Opolskiego Centrum Onkologii.

Pani Iwona wyznaje, że to była dla niej dramatyczna chwila, już zaczęła żegnać się z rodziną, z życiem. Pomyślała, że zostało jej najwyżej pół roku, może rok życia.

Jeszcze tego samego dnia stawiła się u onkologa. Lekarz obejrzał wynik, zbadał kobietę, wypisał skierowanie na usg. i wyznaczył termin przyjęcia do szpitala. W takich przypadkach w grę wchodzi tylko kolejny zabieg chirurgiczny, z uwzględnieniem większego marginesu tkanek.

Na wynik spojrzał jednak jeszcze raz dr Wojciech Redelbach, dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii. Zwrócił się też w imieniu OCO na piśmie do pracowni histopatologicznej o wydanie próbek materiału pobranego od pani Iwony, w celu ich ponownego przebadania.

- Miałem pewne wątpliwości, uznałem, że trzeba wynik zweryfikować - twierdzi dr Wojciech Redelbach, chirurg onkolog. - Próbki zbadał histopatolog, który od lat pracuje dla naszego ośrodka.

Z kolei ten wynik wykazał, że to jednak nie czerniak, tylko znamię błękitne. Niezłośliwe, bezpieczne.

- Tak mi powiedział onkolog, a ja 5 sierpnia na wszelki wypadek powiozłam jeszcze próbki do Wrocławia, do pani profesor w prywatnej klinice - wyznaje pani Iwona. - Kilka dni temu ona również potwierdziła, że to jednak nie jest czerniak. Wreszcie odetchnęłam z ulgą. Nie życzę nikomu tego, co przeszłam.

Dyrektor 116. Szpitala Wojskowego w Opolu nic o całej sprawie nie wie. - Ordynator oddziału chirurgii ogólnej jest obecnie na urlopie, ale my i tak nie mamy wpływu na wynik badań, tylko je zlecamy - podkreśla Paweł Salachna. - Mamy podpisaną umowę z opolską pracownią histopatologiczną, która posiada odpowiedni certyfikat. Nic podobnego do tej pory u nas się nie zdarzyło.

- Ja się nie ukrywam, występuję pod nazwiskiem - mówi dr n. med. Piotr Palej, specjalista histopatolog ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. - Jeśli chodzi o tę pacjentkę, to był to przypadek trudny, graniczny. Ja zawsze biorę pod uwagę dobro pacjenta. Decyzję podjąłem po długim okresie, skonsultowałem ją z innymi specjalistami, dobrze się zastanowiłem. Jestem jej pewien. Jaką krzywdę zrobiłem tej pani z powodu mojego rozpoznania? Powinno ono raczej sprawić, żeby była przynajmniej obserwowana.

Dyrektor Redelbach radzi wszystkim, aby w razie zauważenia u siebie jakichkolwiek niepokojących zmian zgłaszali się jednak w pierwszej kolejności do onkologa. Skierowania nie potrzeba.

Jak to możliwe, że na podstawie tego samego materiału pacjent otrzymuje dwie skrajne diagnozy? > Już w piątek rozmowa z onkologiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska