Zmarli nie będą zapomniani

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Wierzę, że tymi grobami ktoś się zaopiekuje - mówi Józef Duda.
Wierzę, że tymi grobami ktoś się zaopiekuje - mówi Józef Duda.
Przedstawiciele mniejszości niemieckiej złożyli wieniec na cmentarzu ofiar powojennego obozu w Łambinowicach. Pamięć o zmarłych jest piękną śląską tradycją.
Odwiedziny na cmentarzu ofiar powojennego obozu w Łambinowicach są już tradycją.
Odwiedziny na cmentarzu ofiar powojennego obozu w Łambinowicach są już tradycją.

Odwiedziny na cmentarzu ofiar powojennego obozu w Łambinowicach są już tradycją.

Gdy w 1812 roku przez podopolskie Chrząstowice wracały spod Moskwy tysiące francuskich żołnierzy, miejscowi nakarmili głodnych i wycieńczonych, a zmarłych pochowali z szacunkiem. Upamiętnia to dziś kapliczka w centrum wsi. Wiele lat później, w styczniu 1945 roku, w walce z Rosjanami zginęło tam 25 żołnierzy niemieckich.

- Po przejściu frontu ludzie pozbierali ciała, żołnierzy niemieckich i radzieckich, i pogrzebali na naszym cmentarzu - mówi Józef Duda, członek zarządu Koła DFK Chrząstowice. - U nas, jak to na Śląsku, zawsze był szacunek dla poległych. Nie można zostawić ludzi, żeby ich ptaki rozniosły. Czy oni byli winni, że kazano im się bić?

Rosjan ekshumowano i przeniesiono do Opola, a żołnierze niemieccy spoczywali przez 65 lat w dwóch kwaterach bez nazwisk, opatrzonych tylko prostymi krzyżami. Mieszkańcy Chrząstowic cały czas pielęgnowali anonimowe mogiły. W styczniu tego roku odsłonięto na nich marmurowe tablice z nazwiskami i słowami Alberta Schweizera: "Groby żołnierzy są największymi głosicielami pokoju".

- Ludzi którzy pamiętają czasy, gdy zginęli, jest coraz mniej, ale wierzę, że tymi mogiłami zawsze ktoś się będzie opiekował - mówi Józef Duda. - Przy drodze z Chrząstowic do Dańca stoi krzyż, pod którym leżą żołnierze z wojny 30-letniej. Skoro po tylu latach ktoś tam nadal kładzie kwiaty i pali znicze, to jest nadzieja, że i pamięć o ofiarach ostatniej wojny też nie przeminie.
Ślązacy szanują groby wszystkich poległych, niekiedy nawet swoich prześladowców. Bo, jak powiedział ksiądz Helmut Juros w marcu 2009 roku, podczas poświęcenia tablic upamiętniających poległych na wojnie i zabitych podczas przejścia frontu mieszkańców Krasiejowa, po śmierci nie należy się ani do żadnego narodu, ani do żadnej armii. Jest się tylko i wyłącznie własnością Boga.

15 lat temu na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Folwarku ustawiono pierwszą stację drogi krzyżowej w intencji 182 cywilów z Boguszyc, Źlinic i Chrzowic, zamordowanych 28 i 29 stycznia 1945 roku przez maruderów Armii Czerwonej. - Ci, których tu pochowano, też tej wojny nie chcieli, też byli jej ofiarami - mówił wówczas pod pomnikiem z czerwoną gwiazdą ks. dr Józef Mikołajec, proboszcz z Boguszyc. W tym roku, we Wszystkich Świętych, na cmentarzu w Folwarku znów zapłonęły znicze. Podobnie pod przydrożną tablicą, poświęconą stu kilkudziesięciu Niemcom spoczywającym na pobliskim polu.

A w miniony piątek, jak co roku przed Wszystkimi Świętymi, przedstawiciele mniejszości niemieckiej złożyli wieniec i zapalili znicze pod krzyżem na symbolicznym cmentarzu ofiar powojennego obozu w Łambinowicach, gdzie w 1945 i 46 roku straciło życie wielu mieszkańców opolskich wsi.
- Dobrze, że minęły czasy w których musieliśmy się kryć z pamięcią o naszych zmarłych - mówił Bernard Gaida, przewodniczący VdG.

Der Verstorbenen wird gedacht

Vor Allerheiligen haben Vertreter der Deutschen Minderheit auf dem Friedhof des Nachkriegslagers Lamsdorf Kränze niedergelegt. Das Gedenken an die Verstorbenen ist eine schöne schlesische Tradition.

Als im Jahr 1812 durch Chronstau bei Oppeln Tausende französische Soldaten aus Moskau nach Hause marschierten, haben die Einwohner die hungrigen und erschöpften Soldaten mit Essen versorgt und die Verstorbenen mit allen Ehren beerdigt. Bis heute erinnert eine Kapelle im Zentrum des Dorfes an diese Ereignisse. Viele Jahre später, im Januar 1945, bei Kämpfen mit der sowjetischen Armee sind dort 25 deutsche Soldaten gefallen.

- Nach dem Durchmarsch der Front haben die Menschen die Körper der deutschen und der russischen Soldaten eingesammelt und auf unserem Friedhof begraben - sagt Józef Duda, Vorstandsmitglied des DFK in Chronstau. - Bei uns in Schlesien wurden Gefallene immer mit Ehren behandelt. Man darf sie nicht einfach liegen lassen, damit sie von den Vögeln nicht auseinander genommen werden. Tragen diese Soldaten die Schuld dafür, dass sie gezwungen wurden zu kämpfen?

Die russischen Soldaten wurden exhumiert und nach Oppeln umgebettet. Die deutschen Soldaten ruhten 65 Jahre lang in zwei namenlosen Gräbern, die nur mit einfachen Kreuzen versehen waren. Die Einwohner Chronstaus pflegten die ganzen Jahre die namenlosen Gräber. Im Januar dieses Jahres wurden auf dieser Stelle Tafeln aus Marmor mit den Namen der Gefallenen und den Worten von Albert Schweitzer: "Die Kriegsgräberstätten sind die großen Prediger des Friedens" gestiftet.

- Es gibt immer weniger Menschen, die sich an die Zeiten, in denen sie gestorben sind, erinnern können, aber ich bin überzeugt, dass sich immer jemand um diese Gräber kümmern wird - sagt Józef Duda. - An der Straße von Chronstau nach Danietz steht ein Kreuz, bei dem angeblich Soldaten aus dem Dreißigjährigen Krieg begraben sind. Bis heute brennen dort Grablichter und stehen Blumen, daher gibt es Hoffnung, dass auch die Opfer des letzten Krieges nicht vergessen werden.
Die Schlesier respektieren Gräber von allen gefallenen Soldaten, auch die der Verfolger. Pfarrer Helmut Juros sagte im März 2009 bei der Einweihung der Tafeln für die im Krieg gefallenen und während des Durchmarsches der Front getöteten Einwohner Krascheows, dass wir nach dem Tod keiner Nation und keiner Armee angehören. Man ist dann ausschließlich Gottes Eigentum.

Vor 15 Jahren wurde auf dem Friedhof der russischen Soldaten in Follwark die erste Kreuzwegstation zum Gedenken an die 182 Zivilpersonen aus Boguschütz, Zlönitz und Chrzowitz aufgestellt, die am 28. und 29. Januar 1945 durch Marodeure der Roten Armee ermordet worden waren. - Die, die hier begraben worden sind, wollten den Krieg auch nicht, sie waren auch seine Opfer - sagte damals vor dem Denkmal mit dem roten Stern Dr. Józef Mikołajec, der Pfarrer aus Boguschütz. Dieses Jahr am Allerheiligen brennen wieder auf dem Friedhof in Follwark Grabkerzen. Auch vor der Tafel am Straßenrand, die den über Hundert Deutschen gewidmet ist, die auf dem nahe gelegenen Feld begraben wurden.

Und am letzten Freitag, wie jedes Jahr vor Allerheiligen, haben Vertreter der Organisation der deutschen Minderheit auf dem symbolischen Friedhof der Opfer des Nachkriegs-lagers in Lamsdorf, wo 1945 und 1946 viele Einwohner der Oppelner Dörfer ihr Leben gelassen haben, Kränze niedergelegt und Kerzen angezündet.
- Es ist gut, dass die Zeiten vorbei sind, in denen wir die Erinnerung an unsere Verstorbenen verstecken mussten - sagte Bernard Gaida, der Vorsitzende des VdG.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska