2 liga siatkarzy. Tylko Mickiewicz zrobił krok do półfinału

Redakcja
Przyjmujący Mickiewicza Marcin Melnarowicz.
Przyjmujący Mickiewicza Marcin Melnarowicz. Oliwer Kubus
W pierwszych meczach I rundy play off zwycięstwo odniósł tylko Mickiewicz Kluczbork. Pozostałe ekipy z Opolszczyzny przegrały, choć bliskie sprawienia niespodzianki było Juve Głuchołazy.

MKS Kalisz – Mickiewicz Kluczbork 0:3 (-14, -25, -21)
Mickiewicz: Brożyniak, Melnarowicz, Parcej, Mucha, Raca, Flyunt, Sachnik (libero) - Miarka, Bryś. Trener Mariusz Łysiak.

Mickiewicz jest faworytem starć z MKS-em, ale na wyjazdowy mecz jechał z respektem, przede wszystkim mając w pamięci przegrany pojedynek w fazie zasadniczej 1:3. Hala w Kaliszu jest stosunkowo niska, co nie ułatwia gry przyjmującym.
- Z tego powodu punkty w Kaliszu traciły najlepsze drużyny w lidze – mówi rener Mickiewicza Mariusz Łysak. - Postanowiliśmy więc zaryzykować w zagrywce. To przyniosło efekt, bowiem zdobyliśmy bardzo punktów albo bezpośrednio z zagrywki, albo po błędzie w przyjęciu rywala. Agresywnie zagrywający z wyskoku Flyunt, Brożyniak, czy Mucha wręcz bombardowali drugą stronę siatki.

Pierwszy i trzeci set przebiegał pod dyktando gości, którzy seriami zdobywali punkty, szybko budowali przewagę i pewnie zwyciężali.
Wydawało się, że równie gładko będzie w drugiej odsłonie, bowiem Mickiewicz wygrywał już 16:10. Jednak w tym momencie nastąpił jedyny przestój goście w meczu. Siatkarze z Kluczborka nie potrafili dobrze odebrać piłki i wyprowadzić skutecznego ataku i gospodarze doprowadzili do remisu po 16. Zaczęła się gra punkt za punkt, a w końcówce MKS miał nawet dwie piłki setowe. Mickiewicz jednak doprowadzał do remisów, a potem wykorzystał swoją szansę.
W sobotę w Kluczborku rewanż, po którym Mickiewicz powinien zapewnić sobie miejsce w czołowej czwórce.

UKS Strzelce Opolskie – MCKiS Jaworzno 1:3 (21, -19, -17, -21)
UKS: Fortuna, Sobota, Rajski, Sokołowski, Woźnica, Łysikowski, Podborączyński (libero) - Kożuch, Borowski. Trener Roland Dembończyk.

MCKiS Jaworzno mierzy w walkę o awans, natomiast dla ekipy ze Strzelec Opolskich pewne utrzymanie było celem na sezon. Dlatego to rywale naszej drużyny są faworytem w tej parze, ale podopieczni Rolanda Dembończyka postawili trudne warunki. 
Dlatego na boisku nie brakowało walki, ciekawych i długich akcji, obron i kontr. W I odsłonie miejscowi lepiej rozwiązywali decydujące piłki i w końcówce uzyskali kilkupunktową przewagę, której już nie oddali.

Ciekawej walki nie brakowało także w drugiej i trzeciej odsłonie, jednak w od wyniki 11:11 to goście budowali 3, 4 punkty dystansu.
UKS się jednak nie pooddawał i był bliski doprowadzenia do tie breaku. W IV secie prowadził już 18:14, jednak w jednym ustawieniu rywale odrobili straty.
Na boisko wszedł znany z występów w kędzierzyńskim Mostostalu Bartłomiej Sroka i mądrze wykorzystywał kontry, wykorzystując blok lub technicznie plasując w boisko.
 

Juve Głuchołazy – TKS Tychy 2:3 (15, -22, 25, -14, -8)
Juve: Stogniew, Mazur, Olejniczak, Wastrag, Jankowski, Pajda, Cieślar (libero) - Malina, Niewiadomski, Zegan. Trener Arkadiusz Olejniczak.

Juve nie jest faworytem starć z drużyną z Tychów, ale we własnej hali było o krok od zwycięstwa. Gospodarze „naskoczyli” na rywali, odważnie i agresywnie zagrywali, dobrze bronili i byli bezlitośni w kontrze. W I secie wręcz odjechali zaskoczonym przeciwnikom i bardzo pewnie, szybko i wysoko wygrali.
Kolejne dwie partie były już bardzo wyrównane i zacięte, a najbardziej żal porażki w secie drugim. Najczęściej na tablicy wyników był remis i wydawało się, że dojdzie do walki na przewagi. Jednak przy stanie 20:20 na zagrywkę wszedł Miler i TKS zdobył 4 punkty z rzędu. Nie było już czasu by odrobić straty.

W III partii miejscowi wrócili do dobrej gry, a na parkiecie trwała siatkarska wojna. Juve odskakiwało na 1-2 punkty, a goście za każdym razem doprowadzali do remisu. W grze na przewagi skuteczniejsi okazali się gospodarze.
Niestety, w dwóch kolejnych odsłonach więcej sił mieli przyjezdni, którzy przejęli kontrolę nad wydarzeniami i wygrali 5-setowy pojedynek.

AZS Politechnika Opole – MKS Andrychów 0:3 (-15, -21, -15)
AZS: Dobrowolski, Brzozowski, Herich, Wróbel, Mikołajczak, Zubek, Łucki (libero) - Ciach, Ku­bieniec, Fijak, Kraśniewski, Mata (libero). Trener Zbigniew Rektor.

Nie było w Opolu emocji i nadziei, a lider za tydzień dopełni formalności. Starcie dziewiątych po fazie zasadniczej akademików z Politechniki z najlepszym MKS-em Andrychów przyjezdni zakończyli w przysłowiową godzinę z prysznicem.
Miejscowym udało się w tym sezonie urwać MKS-owi seta, ale w sobotę wziął on za to srogi rewanż, dominując w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, choć jego trenerzy często wykorzystywali zmienników.

Andrychowianie na początku każdego seta szybko odskakiwali na 6:1, czy 7:2, co pozwalało im w pełni kontrolować spotkanie. Nawet w drugim secie, którego wynik jest kontaktowy, dominacja przyjezdnych nie podlegała dyskusji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska