Adam Ulbrych ma dość bezprawia na Opolszczyźnie

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Dla mnie najgorsze nie jest to, że sprawcy nie zostaną ukarani. Dużo gorsze jest to, że nikt nie poczuwa się do usunięcia skutków, w tym konkretnym przypadku wyczyszczenia zanieczyszczonej rzeki, która zarosła, jest niedrożna i zalewa gospodarstwa w okolicy - mówi ekolog Adam Ulbrych.
- Dla mnie najgorsze nie jest to, że sprawcy nie zostaną ukarani. Dużo gorsze jest to, że nikt nie poczuwa się do usunięcia skutków, w tym konkretnym przypadku wyczyszczenia zanieczyszczonej rzeki, która zarosła, jest niedrożna i zalewa gospodarstwa w okolicy - mówi ekolog Adam Ulbrych. Mirosław Dragon
- Sprawy ochrony przyrody są lekceważone, a z ekologów robi się wariatów - oskarża Adam Ulbrych.

Znanego opolskiego ekologa rozzłościła sprawa z wypuszczaniem nieoczyszczonych ścieków do rzeki pod Kluczborkiem.

Mieszkańcy zgłosili się z problemem do Adama Ulbrycha. Pokazali, że w rzece w przysiółku Krężel płyną śmierdzące, ciemne ścieki.

Ekolog razem z wezwanymi policjantami poszli wzdłuż rzeki i stwierdzili, że zanieczyszczona woda wylatuje z rury z kluczborskiej oczyszczalni ścieków.

- Policjanci zrobili zdjęcia i filmy. Przyjęli ode mnie zawiadomienie, pięciu mieszkańców podało też swoje dane jako świadkowie - mówi Adam Ulbrych.

6 lipca Prokuratura Rejonowa w Kluczborku wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego nieutrzymywania w należytym stanie urządzeń zabezpieczających środowisko. Jest to przestępstwo, za które grozi kara grzywny albo ograniczenia wolności.

Zaledwie po trzech tygodniach prokuratura umorzyła jednak śledztwo.
- Dostałem tylko jednozdaniowie zawiadomienie bez podania przyczyny umorzenia - mówi Adam Ulbrych. - Nie przesłuchano nawet świadków ani nie przebadano osadu z dna rzeki!

- Przesłuchano pracowników oczyszczalni. Próbki wody zbadał Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, stwierdzając zanieczyszczenie - informuje Anita Dąbrowa-Derda, prokurator rejonowa w Kluczborku. - Przyczyną zanieczyszczenia wody było uszkodzenie zastawki w oczyszczalni. Nie było ono wynikiem działania czy zaniechania, dlatego umorzono śledztwo wobec braku znamion czynu zabronionego.

- Mieliśmy wyciek, ale ten problem został rozwiązany po kilku godzinach - tłumaczy Artur Witek, prezes kluczborskiego Hydrokomu.

- Ale naszych interwencji w sprawie rzeki było kilka! Najpierw byliśmy tam ze strażnikami miejskimi, potem z policjantami. Zanieczyszczoną wodę od dłuższego czasu widzi wielu mieszkańców - mówi Grzegorz Racheniuk, z zawodu specjalista ds. ochrony przyrody, który był jednym ze świadków w tej sprawie. - Nie wezwano mnie na przesłuchanie, ale to potwierdzenie, że tak to w Polsce działa: sprawy dotyczące ochrony przyrody są kompletnie lekceważone, a ze zgłaszających robi się wariatów.

CZYTAJ Zastraszeni świadkowie masowej wycinki drzew pod Wołczynem przepraszają bandytów

  • Jeden z mieszkańców Krężla zaniósł nawet do burmistrza w słoiku zanieczyszczoną wodę z rzeki.
  • Kto zatruwa rzekę? Nie wiadomo, nikt tego nie bada.
  • Adam Ulbrych ma dość. Organy ścigania kompletnie nie radzą sobie z przestępstwami przeciw przyrodzie. Afera dębowa też została bezkarna.

Żadne z zawiadomień Adama Ulbrycha o aferze dębowej nie zakończyło się ukaraniem sprawców!

Czytaj w czwartek (8 września) w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej" lub kup e-wydanie NTO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska