Znanego opolskiego ekologa rozzłościła sprawa z wypuszczaniem nieoczyszczonych ścieków do rzeki pod Kluczborkiem.
Mieszkańcy zgłosili się z problemem do Adama Ulbrycha. Pokazali, że w rzece w przysiółku Krężel płyną śmierdzące, ciemne ścieki.
Ekolog razem z wezwanymi policjantami poszli wzdłuż rzeki i stwierdzili, że zanieczyszczona woda wylatuje z rury z kluczborskiej oczyszczalni ścieków.
- Policjanci zrobili zdjęcia i filmy. Przyjęli ode mnie zawiadomienie, pięciu mieszkańców podało też swoje dane jako świadkowie - mówi Adam Ulbrych.
6 lipca Prokuratura Rejonowa w Kluczborku wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego nieutrzymywania w należytym stanie urządzeń zabezpieczających środowisko. Jest to przestępstwo, za które grozi kara grzywny albo ograniczenia wolności.
Zaledwie po trzech tygodniach prokuratura umorzyła jednak śledztwo.
- Dostałem tylko jednozdaniowie zawiadomienie bez podania przyczyny umorzenia - mówi Adam Ulbrych. - Nie przesłuchano nawet świadków ani nie przebadano osadu z dna rzeki!
- Przesłuchano pracowników oczyszczalni. Próbki wody zbadał Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, stwierdzając zanieczyszczenie - informuje Anita Dąbrowa-Derda, prokurator rejonowa w Kluczborku. - Przyczyną zanieczyszczenia wody było uszkodzenie zastawki w oczyszczalni. Nie było ono wynikiem działania czy zaniechania, dlatego umorzono śledztwo wobec braku znamion czynu zabronionego.
- Mieliśmy wyciek, ale ten problem został rozwiązany po kilku godzinach - tłumaczy Artur Witek, prezes kluczborskiego Hydrokomu.
- Ale naszych interwencji w sprawie rzeki było kilka! Najpierw byliśmy tam ze strażnikami miejskimi, potem z policjantami. Zanieczyszczoną wodę od dłuższego czasu widzi wielu mieszkańców - mówi Grzegorz Racheniuk, z zawodu specjalista ds. ochrony przyrody, który był jednym ze świadków w tej sprawie. - Nie wezwano mnie na przesłuchanie, ale to potwierdzenie, że tak to w Polsce działa: sprawy dotyczące ochrony przyrody są kompletnie lekceważone, a ze zgłaszających robi się wariatów.
CZYTAJ Zastraszeni świadkowie masowej wycinki drzew pod Wołczynem przepraszają bandytów
- Jeden z mieszkańców Krężla zaniósł nawet do burmistrza w słoiku zanieczyszczoną wodę z rzeki.
- Kto zatruwa rzekę? Nie wiadomo, nikt tego nie bada.
- Adam Ulbrych ma dość. Organy ścigania kompletnie nie radzą sobie z przestępstwami przeciw przyrodzie. Afera dębowa też została bezkarna.
Żadne z zawiadomień Adama Ulbrycha o aferze dębowej nie zakończyło się ukaraniem sprawców!
Czytaj w czwartek (8 września) w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej" lub kup e-wydanie NTO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?