Aleksander nie był Wielki

Fot. Tadeusz Kwaśniewski
Fot. Tadeusz Kwaśniewski
Z prof. dr hab. Joanną Rostropowicz, kierownikiem Katedry Cywilizacji Śródziemnomorskiej Instytutu Historii UO, rozmawia Krzysztof Ogiolda

Prof. dr hab. Joanna Rostropowicz kieruje Katedrą Cywilizacji Śródziemnomorskiej Instytutu Historii UO. Jest badaczką epoki hellenistycznej i kultury duchowej starożytnej Grecji. Autorką książek: Odbicie rzeczywistości politycznej, społecznej i gospodarczej w poezji aleksandryjskiej, Wrocław 1983; Apolloniosa z Rodos epos o Argonautach, Opole 1988; Król i poeta, czyli o "Fajnomenach" Aratosa z Soloj, Opole 1998; Królowie i Charytki, Opole 2002; Muza nie da umrzeć mężowi godnemu chwały, Opole 2004 oraz około 300 artykułów naukowych.

- Wśród wielu zarzutów, jakie postawiono filmowej biografii Aleksandra Wielkiego, która wciąż gości na naszych ekranach, często wypomina się jego twórcom, że nie wyjaśniają istoty jego geniuszu. Dlaczego - pani zdaniem - udało się Aleksandrowi Wielkiemu podbić niemal cały ówczesny świat?
- Od czasu pisania doktoratu nazywam Aleksandra Macedońskim, ale nigdy Wielkim. Pamiętam, że na obronie jeden z recenzentów zwrócił mi uwagę, żeby nie nadawać takiego określenia człowiekowi, który był zaborcą i zajmował się podbojem cudzych ziem. A zdobycie tak wielkiego obszaru było możliwe nie tylko dlatego, że Aleksander był niewątpliwie zdolnym władcą i dobrym dowódcą, choć całego świata, oczywiście, nie podbił. Sprzyjały mu też okoliczności. Państwo perskie, od którego zaczął swoje zdobycze, było wtedy wyjątkowo słabe. Chłopi stanowiący podstawę perskiej armii byli niezbyt zaangażowanymi i źle uzbrojonymi żołnierzami, a król Dariusz III był władcą nieudolnym. Satrapowie, którzy zarządzali poszczególnymi częściami państwa, nie dbali o dobro całości.
- Nie chcieli się bić?
- Wprost przeciwnie, chcieli się bić za szybko. Dowódca dużych greckich oddziałów najemnych w służbie perskiej, Memnon, proponował, żeby wojska macedońskie z Aleksandrem na czele wpuścić głęboko na ogromne terytorium perskie i bić się z nimi dopiero jak pomaszerują sobie w skwarze i się zmęczą. Ale satrapowie bali się, że obce wojsko zniszczy ich ziemie, więc wydali mu bitwę od razu. Ten egoizm okazał się zgubny. Starcie - pod Granikosem - tuż za granicą Azji Mniejszej zakończyło się porażką Persów.
- Jak Aleksander potraktował walczących po stronie perskiej Greków?
- Jak najgorzej. Ich los był straszny. Zostali otoczeni przez jazdę Aleksandra Wielkiego. Dwa tysiące żołnierzy wzięto do niewoli, odesłano do Grecji i skazano na ciężkie roboty. Po takich doświadczeniach sporo innych miast greckich w Azji Mniejszej poddawało się Aleksandrowi już bez oporu. Podobnie państwa uzależnione od Persji - Egipt, Fenicja, kraje Azji Mniejszej o niczym nie marzyły, jak tylko o zrzuceniu perskiego jarzma, więc Aleksander zdobył je stosunkowo łatwo.
- Co wiemy o wojskowych umiejętnościach człowieka, który potrafił wywalczyć sobie władztwo nad Macedonią, Egiptem, Persją, Babilonem, bił się w Hindukuszu i w Indiach?
- Na pewno miał talent wojskowy odziedziczony po ojcu, Filipie II. Wiemy, że potrafił prowadzić wielomiesięczne oblężenia i szybkie manewry oddziałami. Ale ile w tym wszystkim jest jego własnych zasług, a ile dorobku jego generałów, tak do końca nie wiemy. Aleksander bardzo dbał - jak by się dziś powiedziało - o publicity. Woził ze sobą grupę historyków, by spisywała jego dzieje. Ale, niestety, większość tych zapisków nie dotrwała do naszych czasów. Wbrew pozorom o Aleksandrze wiemy bardzo mało.
- Czy Aleksander był obłąkanym ambicją szaleńcem - jak Stalin czy Hitler - czy też dalekowzrocznym władcą pragnącym zjednoczenia ówczesnego świata?
- Aleksander niewątpliwie miał wizję swego imperium. Chciał doprowadzić do stopniowego wymieszania całej jego ludności. Marzyło mu się państwo światowe, w którym wszyscy byliby rasowo równi i mówiliby jednym językiem. Krokiem ku temu wymieszaniu cywilizacji i kultur był zarządzony przez Aleksandra w 324 r. p.n.e. w Suzie ślub kilku tysięcy jego generałów i oficerów z Baktryjkami i Partyjkami. Każda para dostała od króla posag. Posłuszni władcy żołnierze pojmowali za żony nowe kobiety, choć wielu z nich pewnie zostawiło żony w Macedonii i Grecji. Ale po śmierci Aleksandra większość tych małżeństw zawartych na rozkaz się rozpadła. Wyjątkiem był król Lizymach, który kochał swoją żonę aż do śmierci. A pewne odległe analogie do Hitlera też można by wysnuć. Aleksander podjął ekspansję na Wschód, bo uważał, że Macedończycy potrzebują większego terytorium. Zresztą, kiedy rozpoczynał wyprawę, Macedonia była ekonomicznym bankrutem i wojna była dla niej jedynym ratunkiem. Pomocą w zdobyczach mieli być Grecy, bo armia macedońska liczyła zaledwie 35 tysięcy.
- Jak wytłumaczyć to, że Aleksander troszczył się o swoich rannych żołnierzy i szczodrze ich nagradzał, ale nie przeszkodziło mu to mordować nie tylko pokonanych przeciwników, ale też członków rodziny i kontrkandydatów do tronu, a kobiety i dzieci tysiącami sprzedawać w niewolę?
- Troska o żołnierzy należała do obowiązków hellenistycznego władcy. Musiał wręcz demonstrować swą dobroć i bliskość wobec nich. Aleksander trochę pozował, żeby wpisać się w ten ideał króla. Musiał rozdawać majątek, bo wprawdzie według prawa wszystko, co zdobyła armia, należało do władcy, ale jego obowiązkiem jako króla było dzielenie się ze swoim wojskiem tymi łupami. Niewątpliwie był człowiekiem pełnym sprzeczności. Zabijał i sprzedawał tysiącami w niewolę, ale też potrafił być wspaniałomyślny. W bitwie pod Issos w 333 roku przed Chrystusem oszczędził wziętą do niewoli rodzinę króla Dariusza. Za to w pijackim szale zabił najbliższego przyjaciela. Nazajutrz rano - jak zanotowali kronikarze - bardzo nad tym ubolewał i płakał. Ale ile w tej żałobie było pozy, trudno dziś ocenić.
- Czy zatem wielki władca był uzależniony od alkoholu?
- Prawie na pewno tak. W każdym razie pił bardzo dużo. Macedończycy uwielbiali uczty, na których nie tylko się bawili, ale też pili sporo. Wprawdzie wino było rozcieńczane wodą w stosunku 2/3 wody na 1/3 wina, ale codzienne picie alkoholu musiało prowadzić do uzależnienia.
- Profesor Krawczuk powiedział w jednym z wywiadów, że Aleksander był mocno zakompleksiony nie tylko na tle niskiego wzrostu, ale też potężnego i genialnego ojca. Jak było z tymi kompleksami?
- Miał bardzo wiele kompleksów. Nie był wysoki, nawet jak na standardy starożytności, bo mierzył niewiele ponad 150 cm. Piękny też nie był, a starożytne posągi zwykle go idealizują. W dodatku źle słyszał. Na wielu rzeźbach ma lekko odwróconą głowę, jakby nasłuchiwał. Z pewnością nie czuł się z tym dobrze. Z drugiej strony uważał się za syna Zeusa. Na podbój Wschodu wyruszył przebrany za Dionizosa.
- Po filmie Stone'a najwięcej mówiono o homoseksualnych skłonnościach Aleksandra. Co wiemy o sferze intymnej jego życia?
- Z całą pewnością Aleksander był biseksualistą. Tyle tylko, że dla starożytnych było to czymś naturalnym, nie budziło emocji i nie było problemem. W świecie greckim i rzymskim homoseksualizm był dość powszechny. Przestrzegam przed ocenianiem świata starożytnego naszymi chrześcijańskimi normami.
- Sławny Demostenes miał o 10-letnim Aleksandrze powiedzieć, że jego przyszłe rządy nie grożą niczym Atenom, bo jest głupkiem, który do pięciu nie zliczy. Ile jest prawdy w tej opinii?
- Więcej jest w niej greckich uprzedzeń do Macedończyków, których Demostenes, tak jak większość jego rodaków, uważał za półbarbarzyńców. Demostenes i o Filipie, ojcu Aleksandra, nie mówił lepiej. Grecy uważali się za bardziej ucywilizowanych, wykształconych i Macedończykami gardzili. Oba państwa dzieliły zresztą formy ustrojowe. Grecy zamieszkiwali w polis - miastach państwach, a Macedończycy mieli monarchię.
- Jaki wpływ na króla wywarł jego nauczyciel - Arystoteles?
- Arystotelesowi Aleksander prawdopodobnie zawdzięczał miłość do kultury greckiej i nawyk czytania. Mówi się, że Aleksander znał "Iliadę" na pamięć i to może być prawda, bo Grecy żyli "Iliadą" i "Odyseją". Wpływ Homera na ich życie był przemożny. Macedończycy bardzo chcieli się hellenizować, więc i Aleksander rozczytywał się w Homerze i szukał u niego wzorców postępowania. Wszystko to nie przeszkadzało Aleksandrowi serdecznie nienawidzić wielkiego Arystotelesa.
- Dlaczego potężne państwo Aleksandra nie przetrwało po jego śmierci?
- Przez jakiś czas generałowie starali się utrzymać jedność jego imperium. Ale już w latach 306-304 przed Chrystusem zaczęli się kolejno ogłaszać królami. W epoce hellenistycznej królem był nie ten, kto się urodził z królewskich rodziców, ale ten, kto miał cechy władcy, czyli zdobył nowe terytoria w walce i odnosił się z miłością i troską do swoich poddanych, miał charyzmę. Dawni dowódcy Aleksandra, z których kilku pochodziło z ubogiej szlachty macedońskiej, nie potrafili się oprzeć pokusie zostania władcami i podzielili Aleksandrowe imperium. Zresztą te państwa hellenistyczne też okazały się nietrwałe. Ich świetność trwała zaledwie 80 lat, potem zaczął się ich upadek i szybko stały się łupem Rzymian. Zbyt mało było Macedończyków i Greków, by byli w stanie utrzymać w nich władzę. Nie potrafili ułożyć sobie dobrych stosunków z ludnością podbitą, a jej napór narastał.
- Jak mógłby dziś wyglądać świat, gdyby Aleksandra nie pokonała w wieku 33 lat malaria i kontynuowałby swoje podboje?
- Myślę, że wyglądałby okropnie. Ale z drugiej strony te podboje, nawet gdyby Aleksander nie umarł przedwcześnie, musiałyby się skończyć dość szybko. Macedończyków było za mało, by mogli naprawdę opanować cały świat. Doświadczenia Aleksandra byłyby pewnie podobne do doświadczeń XX-wiecznych wodzów, którzy wierzyli, że mogą zdobyć cały świat. Zresztą nie wydaje mi się, by Aleksander poradził sobie z Rzymianami. Pod koniec IV wieku przed Chrystusem Rzym był już pierwszą potęgą w Italii. Wystarczy przypomnieć historię Pyrrusa, króla Epiru i kuzyna Aleksandra Macedońskiego. On chciał podbić Italię. Po jednej z bitew powiedział: "Jeśli jeszcze raz zwyciężymy Rzymian, to zupełnie zginiemy".
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska