Cudo na trzech kołach

fot. Mariusz Jarzombek
- Każdy ma jakieś hobby: jedni hodują gołębie, ja przerabiam motocykle - mówi konstruktor.
- Każdy ma jakieś hobby: jedni hodują gołębie, ja przerabiam motocykle - mówi konstruktor. fot. Mariusz Jarzombek
Na co dzień Waldemar Grala prowadzi firmę reklamową. Po pracy tworzy niesamowite trzykołowe krążowniki szos.

Kiedy uśmiechnięty 36-latek skończy tworzyć szyldy i tablice reklamowe, wkracza do królestwa, w którym rządzą zapachy spalin, tłuste smary, spawarka, szlifierka i pistolet do lakierowania karoserii.

Trajki, bo tak nazywają się te budzące respekt pojazdy powstające w zaciszu garażu pana Waldemara, tworzone są przez niego od początku do końca. Z przodu wyglądają jak ogromne harleye-davidsony: błyszczące obudowy świateł i wykończenia, czarno-srebrne baki, a do tego wielkie wygodne, obite czarną skórą siedzenia.

- Budowa pierwszego egzemplarza zajęła mi dwa i pół miesiąca, teraz mieszczę się w czterech tygodniach - opowiada konstruktor. - Całą ramę projektuję i składam samodzielnie. Korzystam jedynie z pomocy tokarza, który wytacza mi potrzebne części - dodaje.
Groźnie grzmiące maszyny napędzane są silnikami z malucha. Mające 26 koni mechanicznych motory osiągają szybkość około 130 km/godzinę. Dla ich właścicieli najważniejsza nie jest szybkość, ale komfort i przyjemność jeżdżenia.

Trzy zrobione w Górkach wehikuły krążą obecnie w okolicach Opola, jeden jeździ gdzieś w Polsce, dwa (w tym jeden jest już sprzedany) zrobione ostatnio stoją jeszcze w garażu.

- Czasem jeżdżę na nich na zjazdy miłośników motorów lub na kilkusetkilometrowe wypady - mówi Grala. W jego garażu stoi kilka zabytkowych wuefemek, junak, simson, ale też i sportowe kawasaki oraz motor crossowy.

Skąd u niego miłość do motocykli?
- Hobby jak każde inne. Kiedyś łowiłem ryby, ale okazało się, że jest dla mnie lepsze zajęcie - mówi pan Waldemar. - Jak byłem nastolatkiem, dostałem pierwszą motorynkę. Zawsze trzeba było przy niej coś zrobić. Po niej przyszły motory lepsze i dalej już jakoś samo poszło.

Żona pana Waldemara podobno nie ma nic przeciwko zajęciu męża, bo dzięki temu przez cały czas jest on blisko domu. I będzie tam przez najbliższe tygodnie: właśnie przywiózł do przeróbki kolejną maszynę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska