Debata kandydatów do Sejmu PiS i PSL o rolnictwie. Pojedynek na racje i rekwizyty w Opolu

Wojciech Komarzyński, dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Opolu, a także kandydat z listy PiS do Sejmu, zorganizował konferencję prasową na temat bezpieczeństwa żywnościowego Polski.

- W tym kontekście należy podkreślić, że rząd Prawa i Sprawiedliwości, to dobry rząd na trudne czasy, a w związku z sytuacją geopolityczną takie trudne czasy dotknęły rynki rolne – mówił Wojciech Komarzyński. - Dzięki ogromnej pracy polskich rolników, ale także ogromnemu historycznemu wsparciu, jakie zostało uruchomione w tym czasie na rzecz polskich rolników, udaje się ten kryzys przebrnąć. Przy poprzednich rządach nie było pieniędzy na tego typu wsparcie i tarcze. Słyszeliśmy: pieniędzy nie ma i nie będzie. Dzisiaj mamy zrealizowane trzy nabory dopłat do sprzedanych zbóż, kolejny rok z rzędu dopłaty do nawozów. Mamy realizowany nabór do materiału siewnego.

Kandydat PiS-u zapewnił też, że Polska nadal będzie utrzymywać embargo, mimo otwarcia granic Unii Europejskiej na zboże z Ukrainy.

Wojciech Komarzyński podkreślał też, że rząd cały czas wypłaca środki rolnikom, a skala wsparcia to kilka miliardów złotych, by obronić rynki rolne i polskie rolnictwo. Dlatego, jego zdanie, Polska, jako kraj, jest bezpieczna żywnościowo.

Jednocześnie Wojciech Komarzyński zaapelował, by Polskie Stronnictwo Ludowe dbało o polskiego rolnika i nie wykorzystywało instytucji rolniczych w kampanii wyborczej, co obecnie robi, a dowodem na to są banery kandydatów z PSL-u choćby na siedzibie Izby Rolniczej. Na potwierdzenie swoich słów przyniósł także pieczątkę PSL-u pozostawioną w archiwum w jednej z rządowych instytucji w regionie. Zamierzał ją oddać wicemarszałkowi Antoniemu Konopce, dlatego konferencja prasowa odbywała się pod budyniem Urzędu Marszałkowskiego.

- To jest obraz, w jaki sposób PSL wykorzystywało również agencje rządowe. Dzisiaj w agencjach rządowych nie ma polityki – zapewniał Wojciech Komarzyński.

Wypowiedziom Wojciecha Komarzyńskiego przysłuchiwał się Marcin Oszańca, lider ludowców w regionie, który startuje do Sejmu z listy Trzeciej Drogi.

- To, co mówił pan Komarzyński, to są totalne brednie. Mam melisę, aby się uspokoił – ripostował Marcin Oszańca (miał również polskie jabłka, których sadownikom nie opłaca się zbierać). - Ta melisa to jest symbol rządów Prawa i Sprawiedliwości. Bo przez to, że zalali rynek polski ukraińskim zbożem, przez to, że nie potrafili wynegocjować dopłat bezpośrednich, które są najniższe w historii, przez wysokie ceny nawozów, zboża tańsze o połowę, brak paliwa, to niedługo rolnikom przyjdzie siać zioła. Tylko to zostanie po tych rządach. 130 tysięcy zamkniętych gospodarstw trzody chlewnej. Polski rynek produkuje tylko 50 procent zapotrzebowania na wieprzowinę. Polski rynek jest zalany owocami miękkimi z Ukrainy. Polski rynek miodu jest zalany ukraińskim miodem. Rok temu proponowaliśmy wam ustawę o obronie ojczyzny. Nie wprowadziliście jej, bo mówiliście, że nie trzeba. Proszę porozmawiać z rolnikami, jak im się żyje.

Na koniec wyborczy rywale podziękowali sobie za nieplanowaną debatę i rozeszli się w zgodzie.