Dla nich Ural zaczyna się za Odrą

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Zdaniem większości naszych zachodnich sąsiadów w Polsce nie ma gospodarki rynkowej ani demokracji parlamentarnej, jest zacofanie, złodziejstwo i biurokracja.

U osiemnastu procent Niemców słowo "Polska" nie wywołuje żadnych skojarzeń - wynika z raportu "Polska - Niemcy. Wzajemny wizerunek w okresie rozszerzenia Unii Europejskiej" opublikowanego w minioną środę przez Instytut Spraw Publicznych w Warszawie.
Spośród tych Niemców, którzy te skojarzenia mają, dla więcej niż co dziesiątego Polska jest krajem ładnych krajobrazów, co potwierdza ich znane upodobanie do landszaftów. Pozostałe skojarzenia są dla nas mniej korzystne. Wprawdzie dziewięciu procentom Niemców kojarzymy się m.in. ze słowem "sąsiad", ale dla takiej samej liczby z kradzieżą, a dla 8 procent dodatkowo z kradzieżą samochodów. Prawie co dziesiąty Niemiec uważa, że mamy odmienną mentalność, co piętnasty, że panuje u nas bieda. Częściej Niemcy uważają, że jesteśmy brudni i zaniedbani, zacofani i bezrobotni, niż że jesteśmy zwolennikami demokracji i inicjatorami przemian na kontynencie. Pocieszające jest co najwyżej, że można u nas zrobić korzystne zakupy (zdanie 8 procent), jesteśmy religijni (7 procent) i przywiązani do papieża (6 procent).
Jeszcze mniej korzystnie przedstawiają się odpowiedzi ankietowanych Niemców na konkretne pytania dotyczące sytuacji w Polsce. Zaledwie dwudziestu na stu Niemców sądziło w ubiegłym roku, że Polska jest krajem szybkiego wzrostu gospodarczego, a 43 procent uważało, że jest inaczej. Ponad połowa Niemców uważa Polskę za kraj skorumpowany, a tylko 11 procent jest przeciwnego zdania. Mniej niż co szósty Niemiec uważa Polskę za kraj, w którym obowiązuje gospodarka rynkowa, a mniej niż co trzeci wie o istnieniu w Polsce systemu parlamentarnego, za to prawie dwie trzecie naszych sąsiadów uważa, że zbyt duże są w Polsce wpływy Kościoła katolickiego.

Stosunkowo najlepiej wypada w ocenach Niemców obraz "typowego Polaka" jako człowieka. Niemcy postrzegają nas jako pracowitych, tolerancyjnych, wykształconych, życzliwych, religijnych, odpowiedzialnych, demokratycznych, przedsiębiorczych i kreatywnych. Warto jednak zauważyć, że liczba opinii pozytywnych nieznacznie góruje tu nad opiniami negatywnymi (np. 30 procent ma nas za pracowitych, 25 za leniwych). Wyjątkiem jest religijność Polaków, która nie budzi wątpliwości ponad 40 procent Niemców. Uderzające jest także, że około 50 procent ankietowanych pytanych o cechy typowego Polaka odpowiadało "nie wiem" lub "nie mam zdania".
Nie sposób przecenić roli państwa niemieckiego we wspieraniu polskiej akcesji do UE. Natomiast wśród obywateli już tylko 40 procent zamierza głosować za przyjęciem Polski do Unii, a 37 procent przeciw. Nie zaskakują argumenty Niemców przeciw rozszerzeniu: napływ taniej siły roboczej, obciążenie finansowe krajów członkowskich i obawa przed wzrostem przestępczości. Charakterystyczne jest, że wśród argumentów za akcesją na ostatnich miejscach Niemcy umieszczają to, czym chętnie się ekscytujemy, czyli nasz wkład do Unii. Na korzyść z naszej tradycji i kultury liczy zaledwie co piąty Niemiec, a na wykształcenie i kompetencje, co dwudziesty piąty.

Zdaniem Danuty Berlińskiej, socjologa z Instytutu Śląskiego, powodem braku zainteresowania tym, co wniesiemy do UE, jest fakt, że to, co się dzieje w Polsce, bardzo słabo wpływa na sytuację w Niemczech. - Gdybyśmy chcieli nad Odrą zbudować elektrownię atomową, Niemcy protestowaliby, ale to, że mamy przestarzałe huty, wcale ich nie obchodzi - mówi.
- Takie oceny dotyczące UE są rezultatem tego, że nasze pozytywne propozycje są słabo słyszalne. Nie promujemy się wobec Niemców i Europy. Znacznie wyraźniej słychać, że chcemy 18 lat okresu przejściowego na zakup ziemi, a to nam sympatii nie przysparza - dodaje poseł Jerzy Szteliga, wiceprzewodniczący Komisji ds. Mniejszości Narodowych.
Powodem negatywnych opinii Niemców o nas są - zdaniem posła Szteligi - zbyt słabe kontakty między ludźmi w stosunku do oficjalnych relacji politycznych. To jest kamyczek i do ogródka państwa, i do ogródka mniejszości, która chętnie mówi o swojej roli pomostowej, ale jak widać, wiele jest do zrobienia.
- Na dziś sprawa wygląda tak, że mamy dwóch promotorów naszej kultury w Niemczech Karla Dedeciusa i Güntera Grassa, a poza tym pustka. Nie ma komu zbliżać do siebie ludzi - uważa poseł Szteliga.
Opinie Niemców, że Polska nie jest krajem gospodarki rynkowej ani demokracji parlamentarnej, brak wiedzy i obojętność wynika, zdaniem Danuty Berlińskiej, z faktu, że Polska nie jest krajem, który zaprząta uwagę Niemców, gdyż od czasu Konrada Adenauera i powstania Wspólnoty Węgla i Stali ich kierunkiem zainteresowań jest Zachód, a nie Wschód, zwłaszcza w starych landach.
- Niestety, zainteresowanie Polaków Zachodem jest znacznie większe niż zainteresowanie Niemców Wschodem. Dla nich Ural zaczyna się za Odrą. A szkoda, bo mogliby się uczyć od Polaków choćby wychowania etycznego i patriotycznego. Ale tak już jest, że to biedniejszy zerka na bogatszego. Na tej zasadzie my patrzymy na Niemców, Niemcy na Amerykanów. Żeby poprawić sytuację nie wystarczy, że młodzież się spotyka trochę jak dawniej pionierzy z harcerzami. Dlaczego władze niemieckie, gdy przyjeżdżają do Polski nie zabierają ze sobą przedstawicieli tych "znienawidzonych" ziomków i niemieckiej Polonii? Im więcej kontaktów, tym mniej stereotypów - uważa poseł Kroll.
Negatywny stereotyp Polaków jest po stronie niemieckiej bardzo trwały, zdaniem Danuty Berlińskiej umocnił się on silnie w międzywojniu, m.in. w kontekście powstań śląskich. Współcześnie utrwalają go zarówno kontakty z
gastarbeiterami, bo Niemcy widzą Polaków wyłącznie jako tych, którzy zbierają kalafiory, jak i media. Negatywny stereotyp podtrzymują też Polenwitze (dowcipy o Polakach). Natomiast poczytna i opiniotwórcza prasa niemiecka rzadko pisze o Polsce, a jeśli już to w negatywnych lub drażliwych kontekstach (odszkodowania za pracę przymusową).
- Skąd to społeczeństwo ma wiedzieć, jacy są Polacy, skąd o tym, że przekształcamy gospodarkę, że wielu Polaków jest pracoholikami. Nie wie, i stąd wielka liczba odpowiedzi typu "nie wiem", "nie mam zdania". Gdy brakuje wiedzy, można poprzestać na dowcipach typu "W tym ogłoszeniu żadne zdanie nie jest prawdziwe: Uczciwy Polak z własnym samochodem poszukuje legalnej pracy".

- Polacy są częściowo sami sobie winni - mówi poseł Kroll. - Wciąż jeszcze dawni mieszkańcy ziem należących teraz do Polski są w niektórych środowiskach postrzegani negatywnie, by przypomnieć tylko posła Dobrosza, któremu nie ma kto powiedzieć, że głupstwa gada. To nie tylko my, mniejszość, mamy być pomostem, to także dawni Niemcy mogliby być ambasadorami przekształcania dawnych mitów. Tymczasem boją się ich nie tylko Polacy, ale także władze niemieckie - uważa poseł Kroll.

Diametralnie inaczej wyglądają oceny Niemców w oczach Polaków. Typowe skojarzenia Polaków z Niemcami to dobrobyt (27 procent), dyscyplina, dobra organizacja pracy, dokładność i solidność (19 procent), porządek (18 procent), pracowitość i przedsiębiorczość (15 procent), dobre samochody i autostrady (9 procent), gospodarność i oszczędność (6 procent). Równocześnie wciąż dla aż 34 procent Polaków pierwszym skojarzeniem z Niemcami są wojna, zło i obozy koncentracyjne. W przypadku osób starszych, pamiętających wojnę, skojarzenia te dominują u prawie dwóch trzecich ankietowanych, ale i wśród 20-30-latków sięgają jednej czwartej.
Typowy Niemiec jest - i to chyba stanowi największe zaskoczenie raportu - dla Polaków uosobieniem cnót. Wśród 12 cech charakterologicznych i osobowych tylko przy dwóch ocena statystycznego Niemca wypadła negatywnie. Uważamy ich za nietolerancyjnych (40 procent przeciw 32) i niereligijnych (36 do 20).
Poza tym Polacy postrzegają Niemców prawdopodobnie nawet lepiej, niż Niemcy widzą samych siebie. Zachodni sąsiedzi są dla Polaków pracowici (73 proc. za, 8 przeciw), nowocześni (81 - 2), wykształceni (63 - 4), efektywni i skuteczni (70 - 4), schludni (71 - 8), odpowiedzialni (71 - 4), zdyscyplinowani (85 - 2), przedsiębiorczy (81 - 4). Uderzająca jest ogromna różnica między odpowiedziami pozytywnymi a negatywnymi (wyjątek stanowi tu życzliwość Niemców, którą pozytywnie oceniło 31 procent, a przeciwnego zdania było 28) i względnie mała liczba odpowiedzi "nie wiem i nie mam zdania".
- Podziwiamy silnego sąsiada, ogromny naród z wielkimi osiągnięciami i patrzymy na to z pewną zazdrością - ocenia poseł Szteliga.
Zdaniem Danuty Berlińskiej, stereotyp Niemca w Polsce zawsze był złożony. Łączy on w sobie cechy negatywne - buta, zarozumiałość - i pozytywne - pracowitość, skłonność do porządku. Przełomem w narastaniu stereotypu pozytywnego była pomoc niemiecka w latach 1981-1982.
- Teraz Niemcy w polskich mediach pojawiają się także niemal wyłącznie w pozytywnym kontekście, szczególnie w związku z akcesją do UE. Polacy często jeżdżą do Niemiec, także jako turyści, więc stereotyp bywa przez nich przywoływany wyłącznie wtedy, gdy coś się popsuje w stosunkach polsko-niemieckich. Na co dzień posługują się swoją wiedzą - dodaje Danuta Berlińska.
Zdaniem posła Krolla procent ludzi kojarzących Niemców przede wszystkim z wojną mógłby być niższy, gdyby podjęto bardziej intensywnie próbę likwidacji negatywnych mitów Niemca-wroga, powstałych w PRL. - W sumie budujące jest, że społeczeństwo polskie myśli i w wyniku kontaktów Kowalskiego ze Schmidtem zmienia swój pogląd na temat Niemców. Uważam, że polska ocena Niemców jest nawet lepsza od rzeczywistości. Nie jest z nimi tak dobrze, jak wskazuje sondaż. Niemcy nastawili się przede wszystkim na konsumpcję, przejmując wiele ujemnych cech amerykańskich. Co my, Niemcy z zagranicy, widzimy wyjątkowo wyraźnie. Choćby doświadczając dość dużej obojętności ze strony naszych rodaków w Niemczech. Niepokoić też musi swobodne życie rodzinne, czego przykładem jest czterokrotne małżeństwo wysoko postawionego polityka - dodaje poseł Kroll.
Zdaniem Aleksandry Trzcielińskiej-Polus, politologa z Instytutu Śląskiego, stereotypy i uprzedzenia we wzajemnych ocenach polsko-niemieckich ustępują wolno. Ale wpływ minionych 10 lat normalnych relacji między obu krajami jest widoczny. Nawet w negatywnej ocenie niemieckiej są elementy nowe i pozytywne, np. zauważenie pracowitości Polaków.
- To jest zasługa naszych robotników sezonowych, którzy pokazują, że potrafią pracować nawet tam, gdzie "Niemcom strzela kręgosłup" - mówi.

Za najbardziej trwałe negatywne stereotypy Polaków w Niemczech aleksandra Trzcielińska Polus uważa mit Polaka złodzieja samochodów, kreowany i podtrzymywany przez media, oraz mit "polnische Wirtschaft" (polskiej gospodarki), funkcjonujący od czasów międzywojnia. Nie są go w stanie zmienić Polacy pracujący w Niemczech, także na eksponowanych stanowiskach i dobrze sobie radzący.
Autorzy raportu podkreślają, że złe oceny Polaków przez Niemców i tak są o niebo lepsze od tych z lat 60. i 70.
- Nic dziwnego, to była inna Polska, a w latach 60. nie mieliśmy nawet z Niemcami stosunków dyplomatycznych. Nie ma się z czego cieszyć - uważa Aleksandra Trzcielińska-Polus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska