Dobrze, żeś wrócił...

Michał Lewandowski
Głogówek wczoraj powitał dzwon "ósmej godziny", który 59 lat temu hitlerowcy wywieźli do Niemiec, by przetopić go na broń.

Najbardziej wzruszeni byli najstarsi mieszkańcy miasta: - Nareszcie wrócił z niewoli do domu. - mówiła Cecylia Pikalik - Miałam dziewięć lat, kiedy w 1942 roku zdejmowali go z wieży.
- Widzicie dzieci, to ten sam, co go oupa Ernest widzioł, kiej był taki młody jak wy - tłumaczyła wnuczkom Jadwiga Kanert. - Tera poszoł przeczytać, czy napis na nim je tyn som, bo cosik mu się widzi, że tamtyn dzwon był większy... No, ale on som był wtedy maluczki.

Jesienią 1645 roku dżuma zabiła połowę z tysiąca mieszkańców Głogówka. Hrabia Jerzy III Oppersdorf postanowił upamiętnić ofiary wotywnym dzwonem. Odlano go z dwóch mniejszych i zawieszono 24 lipca 1650 roku w specjalnie zbudowanej wieży przy kościele Franciszkanów. Jego używanie hrabia obwarował specjalnym regulaminem, który przestrzegany był 300 lat: dzwon bił codziennie rano o godzinie 8.00 (stąd jego nazwa), w najważniejsze święta oraz przed zbliżającą się burzą. Trzykrotnie przetapiano go po trawiących miasto pożarach. Ostatni raz w 1808 roku, kiedy nadano mu dzisiejszy kształt i wielkość.
5 maja 1942 z rozkazu nazistów dzwon został zdjęty i przeznaczony do przetopienia na cele zbrojeniowe.

Józef Matysek, od 1939 roku kościelny w głogóweckiej parafii, dobrze pamięta to zdarzenie: - Żeby go zdjąć, usunięto dwa piętra drewnianego stropu - opowiada. - Później wysunięto go na belkach i opuszczono na wóz - platformę Hermana Gründela. Potem zawieziono go na dziedziniec zamkowy, gdzie mieszkańcy miasta przychodzili się z nim pożegnać.
Jednym z nich był 5-letni wówczas Leon Konczala, dzisiaj przewodniczący głogóweckiej mniejszości niemieckiej: - Pojechaliśmy tam z rodziną - wspomina. - Dzwon "ósmej godziny" był przecież symbolem miasta. Zrobiłem sobie wówczas pamiątkowe zdjęcie, które przechowuję do dziś.
- Po kilku dniach Gründel przy pomocy pary mocnych koni przetransportował dzwon na bocznicę towarową dworca kolejowego w Głogówku, gdzie pracowała Małgorzata Kroll - opowiada głogówecki historyk i kronikarz, Albert Szyndzielorz. - Mając już osiemdziesiąt lat, wspominała w rozmowie ze mną: "Mój szef, Viktor Slussalek, napisał na liście przewozowej ŤHamburgť i dopisał jeszcze - Ťprzetopić jak najpóźniej...ť". Być może ta uwaga odniosła skutek, bo w 1949 roku "ósmą godzinę" odnaleziono właśnie w Hamburgu. Jest jednym ze 1025 ocalałych z wojennej pożogi śląskich dzwonów.

Właścicielem dzwonu był wciąż hrabia Wilhelm Hans Oppersdorf, który przekazał go w czasowe użytkowanie katedrze w Fuldzie. W mieście tym od lat odbywają się spotkania byłych głogówczan, którzy mieszkają w tamtych okolicach. W 1994 roku katedra zakupiła pięć nowych dzwonów.
- "Ósma godzina" była po prostu za ciężka - tłumaczy Leon Konczala. - Nie mogli jej rozkołysać, a dzwonili uderzając w nią.
Głogówecki dzwon zawisł na specjalnym stelażu w przykatedralnym ogrodzie.

- Hrabia Wilhem Hans, którego odwiedziłem, zadeklarował mi, że po jego śmierci dzwon będzie należał do Głogówka - twierdzi Józef Matysek. - Kiedy umarł, wspomniałem o tym jego synowi, Hansowi Georgowi Oppersdorfowi, który jednak stwierdził, że nie ma tego na piśmie. Nie był przeciwny powrotowi dzwonu do Głogówka, ale decyzję obiecał powziąć dopiero po spotkaniu z głogówczanami w Fuldzie w 1995 r.
W sprawę powrotu "ósmej godziny" zaangażowali się wszyscy: przedstawiciele głogóweckiego samorządu z burmistrzem Karolem Kopaczem na czele, działacze mniejszości niemieckiej oraz zwykli mieszkańcy.
- Gorącym orędownikiem sprowadzenia dzwonu był również nieżyjący już ojciec gwardian Dominik Barcik z klasztoru franciszkanów - mówi Albert Szyndzielorz. - W 1994 roku zaprowadził mnie na wieżę kościoła, gdzie leżało od wojny pozostawione tu żelazne serce "ósmej godziny". Ten widok zrobił na mnie wstrząsające wrażenie. Postanowiłem wówczas zrobić wszystko, by serce na nowo połączyło się z dzwonem.

Władze Głogówka i Fuldy, hrabia Hans Georg Oppersdorf i osiedleni w Niemczech byli mieszkańcy Głogówka zdecydowali, że dzwon powróci na swoje miejsce: - Ostateczne decyzje zapadły w 1997 roku - mówi Leon Konczala. - Dzwon nadal należy do rodziny Oppersdorf. Hrabia Hans Georg postawił pewne warunki: "ósma godzina" musi znowu zawisnąć na wieży i - jak przez poprzednie trzy wieki - codziennie rano dzwonić punktualnie o godz. 8.00.

23 czerwca odbędzie się uroczyste poświęcenie dzwonu, w którym wezmą udział władze wojewódzkie, samorządowe oraz kościelne.
- Myślę, że już kilka dni później dzwon będzie zamontowany na wieży i głogówczanie znowu codziennie słyszeć będą jego dźwięk - mówi ojciec gwardian Waldemar Czerwonka.
Po skończeniu wczorajszych uroczystości wielu starszych głogówczan podchodziło do dzwonu, żegnało się i dotykało go, przywołując wspomnienia sprzed lat: - Dobrze, żeś wrócił... Budził żeś mnie, kiej byłach dzieckiem - mówiła do niego kobieta w typowo śląskiej, kwiecistej sukni.
- Ouma, jo żech tyż go słyszał - wtrącił młody mężczyzna. - W Fuldzie, kaj mieszkom. Dobrze, że baje teraz groł wom. Lepsze to, niżby tam mioł stać w ogrodzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska