Festiwal Opole 2011. Prezydent negocjuje z TVP, PiS krytykuje

fot. archiwum
fot. archiwum
Dziś Ryszard Zembaczyński znów spotkał się z władzami TVP w sprawie festiwalu. Konkretów nie ma.

- Jesteśmy bliżsi podpisania porozumienia - relacjonuje lakonicznie rzecznik prezydenta, Mirosław Pietrucha. - W sprawie organizacji tegorocznej imprezy ma być podpisany aneks uwzględniający specyficzne warunki tegorocznego Opola.

Chodzi o to, iż telewizja zapowiedziała, że zorganizuje i będzie transmitować tylko dwa dni festiwalu. Trzeci ma zrobić miasto. TVP chce też od miasta więcej pieniędzy niż zawsze. W ubiegłym roku Opole dołożyło do imprezy ok. mln zł, w tym zabudżetowało na ten cel nieco ponad milion.

- Podczas rozmów zbliżyliśmy się do kwoty akceptowalnej - stwierdza znów równie zagadkowo rzecznik prezydenta.

Postawę Ryszarda Zembaczyńskiego na specjalnie w tej sprawie zwołanej konferencji skrytykowali radni miejscy PiS. - Niech prezydent raz jeszcze ze zrozumieniem przeczyta zapisy tej umowy i nie daje TVP nic poza tym, co w niej ustalono - mówił Patryk Jaki.

- TVP stosuje zwykłe biznesowe negocjacje, a prezydent daje się w nie wciągnąć i rozmawia tak, jakby się z miejsca na wszystko zgadzał - wtórował mu Marek Kawa.

Radni PiS powołali się też na znalezione informacje o wpływach, jakie TVP miała w roku 2010 z reklam emitowanych w czasie festiwalu.

- 11 milionów złotych - tyle zarobiła na reklamach w tym czasie TVP. Poza tym była absolutnym liderem jeśli chodzi o oglądalność - stwierdził Patryk Jaki. - Jej udział w rynku wyniósł w tym czasie 40,3 procenta. Drugi był TVN z wynikiem 18 procent.

- Mamy świetną markę, a znów przegrywamy walkę z Warszawą - dodał Marek Kawa. - Dlatego w walkę o festiwal powinny się włączyć władze województwa i nasi parlamentarzyści. Musimy być bardziej twardzi, nawet gdyby trzeba było wszystko postawić na jedną kartę.
- To nieroztropne podpowiedzi, które mówią raczej o strategii wojny nie negocjacji. Taka postawa mogłaby się skończyć gwałtownym rozwodem z TVP i brakiem festiwalu - komentuje głos PiS-u Mirosław Pietrucha. - Domyślam się, że byłaby to dla opozycji woda na młyn.

I dodaje: PiS nie dysponuje wiedzą dotyczącą porównania wpływów z kosztami organizacji festiwalu. My ją mamy, ale nie jesteśmy upoważnieni do jej przekazywania. Poza tym kwota z reklam, o której mówią radni, jest sumą wyliczoną na podstawie stawek cennikowych - mówi Mirosław Pietrucha. - Ta realna mogła być znacznie niższa z powodu różnego rodzaju rabatów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska