Gmina Komprachcice nie reaguje na skargi mieszkańców

Redakcja
W tym miejscu powinny być co najwyżej domy mieszkalne, a nie parking.
W tym miejscu powinny być co najwyżej domy mieszkalne, a nie parking. Ewa Bilicka
Na działce przeznaczonej pod zabudowę mieszkaniową lokalny biznesmen zrobił parking dla wozów swej firmy. Mieszkańcy protestują.

Mieszkańcy ulicy Stawowej już dwa razy (w październiku i listopadzie) pisali w tej sprawie skargi do Urzędu Gminy w Komprachcicach. Dołączyli nawet zdjęcia pokazujące, jak pobliska działka zamieniła się w parking dla miniśmieciarek i ciągników, należącej do firmy świadczącej usługi porządkowe.

- Wzięliśmy wypis z planu zagospodarowania przestrzennego, takiej działalności usługowej nie ma prawa tam być! - mówią oburzeni. Pod kolejnymi skargami podpisało się 7 i 11 osób. - Ale służby wójta nas bagatelizują i odsyłają do inspekcji budowlanej i do ochrony środowiska, tam zresztą też pisaliśmy - mówi Barbara Jędrzejak z ulicy Stawowej. I bezsilna prosi o pomoc nto.

- Jeśli gmina nie jest od pilnowania planu zagospodarowania przestrzennego, to kto? - złości się inny z mieszkańców. - Latem na taras nie można było wyjść - taki hałas dochodził z nielegalnej "bazy transportowej". Poza tym już od czwartej w nocy słychać było odpalanie samochodów, krzyki pracowników, mycie karcherem.

Komentarz

Komentarz

Władza ma służyć mieszkańcom
Ludzie we własnych domach przenoszą sypialnie, bo sąsiad nielegalnie uruchomił pod ich oknami coś na kształt bazy transportowej. Tymczasem plan zagospodarowania gwarantuje im, że żyją w cichej okolicy, a ustawa o samorządzie gminnym nakazuje władzom "służyć mieszkańcom", zaś wśród zadań gminy dbanie o ład przestrzenny jest jednym z ważniejszych. Warto o tym pomyśleć, zanim się powie "poza naszymi kompetencjami".

Ewa Bilicka

Mieszkający naprzeciwko dzikiego parkingu Helena i Alojzy dodają: - Hałas z tego "parkingu" budzi nawet wtedy, gdy w oknach spuszczamy żaluzje.

Elżbieta Jędrzejak (jej dom sąsiaduje z parkingiem) właśnie przenosi sypialnię do innego pokoju: - Mam bardzo chorego męża, on potrzebuje spokoju - mówi załamana.

- Musimy się poruszać w granicach swych kompetencji, tworzymy plan zagospodarowania przestrzennego, ale nie możemy karać za jego nieprzestrzeganie. Od tego jest nadzór budowlany - twierdzi wójt Paweł Smolarek. Dodaje, że urzędnicy nawet byli raz na miejscu, ale niewiele zobaczyli, bo szef firmy nie wpuścił ich na działkę.

Aby przekonać mieszkańców, że nie bagatelizuje sprawy - pokazuje pismo skierowane do biznesmena z "wezwaniem do zaprzestania uciążliwej działalności", ale z zastrzeżeniem: "jeżeli takowa jest prowadzona". Pisma jeszcze nie wysłano, dopiero co powstało.

Jerzy Najbar, szef referatu budownictwa w gminie, dodaje: - Skoro dochodzi tam do zakłócenia ciszy, to należy wezwać policję, gmina nie ma organów śledczych. Podobnie - nie wiemy, czyje auta są na zdjęciach dołączonych do skargi. To żaden dowód.

Reporterka nto pojechała na ulicę Stawową w Chmielowicach. Widać stamtąd jak na dłoni działkę z parkingiem, a na nim kilkanaście aut, także dostawcze i ciągniki. Szef firmy, do której należą auta (byliśmy u niego w firmie i dzwoniliśmy) - nie miał czasu na rozmowę z nami.

Kontrolę na miejscu zapowiada natomiast powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, Andrzej Horak: - Podejmę działania, choć wójt też ma kompetencje, może przecież w drodze decyzji nakazać właścicielowi lub użytkownikowi nieruchomości wstrzymanie użytkowania niezgodnego z planem oraz przywrócenie poprzedniego sposobu zagospodarowania. To wynika z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym - art. 59.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska