Nic nie wskazywało na to, by przeprowadzana latem modernizacja sieci telekomunikacyjnej w budynku przy ul. Sieradzkiej 11 w Opolu przeciągnęła się aż do grudnia. Tymczasem mieszkańcy do dziś odczuwają jej skutki. - Kiedy pod koniec sierpnia zszedłem do piwnicy, zaplątałem się w przewody elektryczne - opowiada pan Andrzej, jeden z mieszkańców. - Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że to pamiątka po „wysokiej klasy specjalistach”, budujących tu sieć światłowodową na zlecenie Orange Polska.
Jak relacjonuje nasz czytelnik, z otwartych skrzynek telekomunikacyjnych dosłownie na podłogę wysypywała się plątanina kabli, w tym przewodów elektrycznych.
- Nie wiem, jakie było realne zagrożenie, ale na pewno nie jest to normalna sytuacja, że kable z prądem plączą sie po ziemi, a skrzynka, która ma zabezpieczać instalację, jest otwarta na oścież i każdy może sobie w niej pogrzebać.
Pan Andrzej próbował wyegzekwować najpierw od zarządcy budynku, a potem od firmy Orange zrobienie porządku, zabezpieczenie kabli i pozostawienie budynku w takim stanie, jaki był przed doprowadzaniem na ul. Sieradzką światłowodu.
Pod koniec września doczekał się pisemnej odpowiedzi na swoje zgłoszenie, w której zapewniono go, że 12 września w budynku przeprowadzono wizję lokalną. „Służby techniczne zabezpieczyły i umocowały luźne kable instalacyjne. Obecnie nie ma zagrożenia dla mieszkańców” - czytamy w oficjalnym piśmie do pana Andrzeja. Z dalszej jego części nasz czytelnik dowiedział się, że przy okazji technicy sprawdzili stan sieci wymagającej poprawy. - Mamy grudzień i żaden fachowiec się tutaj nie pojawił. To sąsiad prowizoryczne zabezpieczył kable, skrzynki wciąż są ogólnodostępne - mówi oburzony pan Andrzej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?